|
kamilcia_603.moblo.pl
Stali z boku próbując chociaż na chwilę złapać oddech. Patrzyli na tańczący tłum. Nagle zauważyli że ONI tańczą razem . Kiedyś nierozłączna para a dziś prawie obcy sobi
|
|
|
Stali z boku, próbując chociaż na chwilę złapać oddech. Patrzyli na tańczący tłum. Nagle zauważyli że ONI tańczą razem,. Kiedyś nierozłączna para a dziś prawie obcy sobie ludzie. A jednak teraz szaleli wspólnie na parkiecie. - Dobrze, że jednak tańczą razem, popatrz na nich, są tak zgrani z tańcu, widać że przetańczyli razem wiele godzin. Ich ruchy są tak dopasowane, jakby ćwiczyli je od dłuższego czasu - powiedział między jednym łykiem wina a drugim. I szczerze mówiąc, chcąc nie chcąc, ona musiała przyznać mu rację...
|
|
|
Wirowali w tańcu, patrzyła na niego i nie mogła uwierzyć, że ich związek ot tak przestał istnieć, przecież był dla niej całym światem. Uwielbiała go, każdy najmniejszy element jego osobowości, nawet to gdy szyderczo uśmiecha się do niej obracając ją wokół własnej osi po raz czwarty i mówi "wiem, że tego nie lubisz". Droczył się z nią i właśnie tego najbardziej jej brakowało.
|
|
|
Podszedł do niej z wyciągniętą ręką, tak dobrze znała ten gest, na każdej imprezie zapraszał ją do tańca minimum kilka razy. Zawsze lubiła z nim tańczyć, ale tym razem pozom jej szczęścia osiągnął chyba maksimum możliwości, tak bardzo czekała na ten moment. Mimo to jej pierwsza odpowiedź brzmiała nie, ot taka kobieca duma. Jednak podświadomie oboje wiedzieli, że ten taniec i tak należy do nich.
|
|
|
Fakt, że poszła na jego urodziny graniczył z szaleństwem, jednak nie umiała sobie odmówić. Wiedziała, że ten wieczór przyniesie jej tylko ból...no z całą pewnością więcej bólu niż radości. Wystroiła się jak stróż w Boże Ciało, przykleiła uśmiech na twarz i kolejny raz wyruszyła pokazać światu jak bardzo jest silna, mimo że wewnątrz rozsypywała się właśnie na drobne kawałki...
|
|
|
Dlaczego mimo tego, że cały świat mówił jej że powinna zapomnieć, zamknąć tamten rozdział i zacząć żyć od nowa ona nadal tkwiła w miejscu. Nie umiała tego wyjaśnić, ale jakaś siła, która wydawało jej się pochodziła od Boga, kazała jej ciągle mieć nadzieje. Jak mantrę powtarzała "Ufam Ci Panie" jednak każdego dnia na własne oczy widziała, że on układa już nową historię w której nie ma miejsca dla niej. I właśnie tego nie rozumiała najbardziej, czemu Bóg, któremu tak ufała pozwalał jej tak cierpieć. Dlaczego nie dał jej łaski zrozumienia że tak miało być i że ona również ułoży sobie życie z kimś innym. Że tak po prostu będzie lepiej, prościej, bo przecież nie da się wrócić do tego co było. Dlaczego tak się miota na granicy szaleństwa?
|
|
|
Czy skoro go kocha, a on kocha inną to powinna stać im na drodze? Przecież chce być jego przyjaciółką, więc czy ma prawo czegokolwiek mu zabronić, nawet jeśli wie, że widok jego u boku innej złamie jej serce. Tak bardzo chciałaby umieć powiedzieć mu "bądźcie szczęśliwi" ale to krótkie zdanie nie jest w stanie przejść jej przez gardło, nie wywołując morza łez. Ciągle nie umie zrozumieć dlaczego życie jest tak niesprawiedliwe. Kiedyś to ona była jego światem i chociaż minęło już tak wiele czasu to nadal czuje że nie chce tego zmieniać. Dlaczego nie mogło zostać tak jak było, po co te wszystkie zmiany, skoro niosą tylko cierpienie. Jest egoistką i dobrze o tym wie, myśli tylko o swoich uczuciach, a przecież związek to nie tylko to co ona czuje, skoro jemu nie było dobrze w takim układzie, musi pozwolić mu odejść, nawet jeśli sama nie jest na to gotowa...
|
|
|
- Patrz, jakie one głupie - powiedziała, oglądając z przyjaciółką kolejną komedie romantyczną - Po co tak strasznie komplikują sobie życie? zamiast szczerze porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko, bawią się w jakieś gierki i podchody marnując przy tym czas. Przecież skoro go kocha to powinna mu to powiedzieć a nie udawać że jest jej obojętny.
Teraz z perspektywy czasu widziała, że stała się zupełnie taka jak one, cierpiała przez rozłąkę z nim, alle brakowało jej odwagi by powiedzieć mu co czuje. - Chyba jestem winna przeprosiny wszystkim bohaterką komedii romantycznych...
|
|
|
"Kochaj mnie mimo wszystko(...) jeśli zwątpisz choć jeden raz powrotów nie będzie"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wsłuchiwała się w słowa, znanej już na pamięć piosenki. Tyle razy odtwarzała ją w kółko, myśląc o tym że skoro ją zostawił to nie mogła być miłość i nagle zrozumiała, że ten fragment nie mówi o nim, lecz dotyczy właśnie jej, że ma nie wątpić, czekać i ufać że jej życie ułoży się dobrze, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas. Jeśli ona zwątpi, powrót będzie niemożliwy...
|
|
|
Chłód jaki od niego bił, był w stanie ostudzić nawet najgorętsze uczucia, a jednak mimo wszystko nadzieja w jej sercu ostała, jakby ktoś niewidzialnymi rękami osłaniał jej płomień przed wiatrem, zagadką było tylko czy to dłonie Boga czy diabła ?
|
|
|
Ostatni goście pożegnali się i pojechali do domu. Ten szczególny dzień właśnie dobiegał końca. Była zmęczona, ale względnie szczęśliwa. W kółko odpowiadała na te same pytania, jak się czujesz w nowym mieście? jak mijają studia? czy ciężko mieszka się samej? jak często wracasz do domu? Opowiadanie tego samego po raz dziesiąty potrafi być męczące, dlatego gdy już wszyscy wyszli, posprzątała pobieżnie i ulotniła się do swojego pokoju. Chciała chociaż przez chwilę pobyć sama. Jednak nie minęło 10 minut, a zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się już nikogo, więc nawet nie wychodziła. - To pewnie ktoś do rodziców - pomyślała, lecz usłyszała głos mamy " tak, jest, siedzi w swoim pokoju". Wyszła i ujrzała JEGO. Stał w progu a w ręce trzymał jakieś papierowe kółko, gdy bardziej się przyjrzała zauważyła, że to lampion, taki jakie puszcza się w niebo. - Pamiętasz jak nad morzem nie zdążyliśmy wypuścić takiego lampionu - powiedział, nie zdążył dokończyć, bo zamknęła mu usta pocałunkiem ...
|
|
|
Ze snu obudził ją dźwięki SMSa. -Kto dobija się do mnie o północy - pomyślała,jednak zaraz przekalkulowała że właśnie rozpoczęły się jej urodziny - pewnie moja przyjaciółka chce pierwsza złożyć mi życzenia. Otworzyła wiadomość i przeczytała "wyjdź przed dom". Trochę skołowana ubrała się pośpiesznie i wybiegła na schody. Zobaczyła grupę ludzi - wszyscy jej przyjaciele - z tortem i szampanem, którzy śpiewając 100 lat obudzili chyba pół wsi, a na pewno wszystkich domowników. -Mam najcudowniejszych przyjaciół na świecie- pomyślała, nie pierwszy raz w życiu ...
|
|
|
Każdego wieczoru, zanim zmorzył ją sen, widziała go oczami wyobraźni. Pamiętała tamten dzień jakby to było wczoraj. Był tak bardzo speszony, gdy pytał czy zgodzi się zostać jego dziewczyną. Pamiętała też co mu powiedziała "Boję się, jesteś moim najlepszym przyjacielem, jeśli się zgodzę, ale okaże się że między nami się nie układa to stracę i chłopaka i przyjaciela, a taka podwójna strata boli dwa razy mocniej". A jednak dała im szansę. Uwierzyła nawet, że nigdy nie będzie musiała przeżywać uczucia tej straty. Niestety życie okazało się brutalne, Tak bardzo brakowało jej właśnie tej przyjaźni, lecz nie umiała odbudować tej relacji. Wszystko dlatego, że nie potrafiła traktować go jak zwykłego przyjaciela...
|
|
|
|