|
kamilcia_603.moblo.pl
Jedynym momentem szczęścia jaki czuła w ostatnim czasie była noc. Moment w którym odpływała w sny i mogła sama układać historie swojego życia. Co noc o nim śniła nieus
|
|
|
Jedynym momentem szczęścia jaki czuła w ostatnim czasie była noc. Moment w którym odpływała w sny i mogła sama układać historie swojego życia. Co noc o nim śniła, nieustannie był w jej głowie. Tylko wtedy czuła się dobrze, spokojnie, szczęśliwie...
|
|
|
Zupełnie nie potrafiła siebie zrozumieć. Była tak niestabilna. Przychodziły dni, gdy patrzyła na świat pełna nadziei na przyszłość. Gdy myślała, że rozumie do czego to wszystko prowadzi, że mówiąc kolokwialnie ogarnęła system. A kolejnego ranka budziła się pełna wątpliwości. Jednego dnia widziała jedno, a kolejnego coś zupełnie innego. Nigdy wcześniej w życiu, pomimo wielu przeciwności nie czuła się taka zagubiona. Bała się i to jak cholera, jak jeszcze nigdy wcześniej, o to co ją czeka, o każdy kolejny dzień. Nie wiedziała co przyniesie kolejny ranek i nic nie przynosiło jej ukojenia. Nawet dawno sprawdzone sposoby...
|
|
|
Była niewdzięcznym człowiekiem. Zawsze było jej mało, przy każdym ich spotkaniu zamiast cieszyć się tym co ma chciała więcej i więcej. Patrzyła na niego i zdawała sobie sprawę z tego jaką jest idiotką, kochając się w swoim byłym, a jednak nie marzyła o niczym innym jak tylko o tym by móc go przytulić, czy dotknąć. Nie umiała pojąć, dlaczego jest jej tak ciężko. Czemu nic się nie zmienia. Nadal są w tym samym miejscu. I pewnego dnia zupełnie niespodziewanie to zrozumiała, nie dostrzegała niuansów, tego że przecież tyle czasu modliła się o zmiany, zawsze mówiąc że wystarczą jej małe kroki, a teraz gdy właśnie tak się działo, przez tyle czasu nie umiała tego dostrzec. Spędzała z nim czas, każdego dnia trochę więcej, stopniowo na nowo budując z nim relacje. Właśnie tak jak powinno być, bez pośpiechu bo przecież przyjaźni nie da się zdobyć w jeden dzień. Dopiero teraz zauważyła, że jej modlitwy zostają wysłuchane.
|
|
|
Jechali samochodem, już odwykła od roli pasażera. Tak dawno nie było im dane jechać razem. Z grzeczności powiedziała mu, że może zatrzymać się na skrzyżowaniu, a resztę drogi pokona już na piechotę. Zawsze postępowała w ten sposób, przecież od tamtego miejsca miała już niedaleko, a droga do jej domu była kręta i wąska. Zazwyczaj nie kazała ludziom trudzić się by odwieźć ją pod dom, tym bardziej, gdy tak jak on wtedy, wcale nie mieli po drodze. Jednak on, bez wahania skręcił w jej ulicę. "Mogę, co wcale nie znaczy że muszę" - powiedział jakby próbował się usprawiedliwić.
|
|
|
Po raz kolejny w życiu, zbieg okoliczności sprawił, że znów się spotykali. Mało tego byli tak blisko siebie. Tylko, że ona już wiedziała, że u Boga nie ma przypadków. To co dzieje się w jej życiu jest już od dawna dokładnie zaplanowane, zapisane gdzieś w gwiazdach. Wiedziała, że musi czekać. Jedyne czego teraz pragnęła to wiedzieć dokąd to zmierza. Skoro te wszystkie "przypadkowe" spotkania i zdarzenia w rzeczywistości nie są przypadkami, to gdzie ją zaprowadzą?
|
|
|
"Kiedy właściwie będzie miedzy nami normalnie?' Jak on mógł zadać jej takie pytanie?! Skąd ona niby ma znać na nie odpowiedź?! A jednak znała : NIGDY. Jeśli miałaby być z nim szczera, to właśnie taka jest prawda, pomijała już ten aspekt że jego "normalnie" było zupełnie inne od jej wyobrażenia tego stanu. Jednak mimo wszystko normalnie nie będzie między nimi już nigdy. Nie zostaną zwyczajnymi znajomymi, skoro znają się jak łyse konie. Nie da się wymazać z pamięci tego, że wiedzą o sobie wszystko, a to właśnie powoduje, że już nigdy nie będą kumplami...
|
|
|
"Świat jest dziwny" ... Dokładnie, o ironio ! Nigdy nie pomyślałaby że jeszcze kiedyś będą siedzieć przy jednym stole i grać w jakieś durne gry, jakby to wszystko między nimi nigdy nie miało miejsca. Ale jednak miało miejsce i przekonywała się o tym na każdym kroku. Nawet teraz gdy bawili się całą grupą, mimo ludzi wokoło rozmawiali w języku który rozumieli tylko oni. Z pozoru błahe, nic nie znaczące zdania. Jednak w kontekście tych wspólnych lat nabierały całkiem innego znaczenia.
|
|
|
Stali obok siebie na koncercie. Byli tak blisko, a jednak tak daleko. Nie rozmawiali już od pewnego czasu, a świadomość tego, że on nie jest już częścią jej świata sprawiała jej ogromny ból. Stała zasłuchana w słowa piosenki, jednocześnie myśląc o tym jak bardzo właśnie w takich momentach chciałaby cofnąć czas. Nagle poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Już po dotyku poznała czyja to dłoń, jednak wolała się upewnić, że to rzeczywiście prawda. Spojrzała na ich splecione dłonie a potem jej wzrok powędrował do góry, zatrzymując się na jego zielonych oczach. A on? Popatrzył na nią, wzruszył ramionami i i bez słowa przytulił ją do siebie...
|
|
|
Usiadła na krześle i czekała, aż rozpocznie się kolejne spotkanie. Ewangelista który je prowadził, tłumaczył wszystko w jasny sposób, dlatego naprawdę nie mogła się doczekać, czego dziś ich nauczy. Nagle ludzie wokół niej zaczęli szeptać, spojrzała na scenę i zobaczyła swojego byłego. Nieśmiało wyszedł na środek, porozmawiał z prowadzącym, a ten przytaknął i podał mu mikrofon. I usłyszała jego głos " Przepraszam, ale chciałbym wam zająć chwilę. Rok temu o tej porze byłem tu z dziewczyną. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że mimo różnic możemy wspólnie chwalić Boga. Niestety niedługo potem ubzdurałem sobie, że różnice między nami są zbyt duże abyśmy mogli być razem i zachowałem się jak dureń. Zostawiłem ją i to wtedy gdy najbardziej mnie potrzebowała. Myślałem, że osobno będziemy szczęśliwsi. Jednak minął rok, a ja nadal nie potrafię o niej zapomnieć. Ona jest tu dzisiaj. Nadal przychodzi na spotkania i cholernie mi tym imponuje. Wiem, że schrzaniłem, ale proszę daj mi jeszcze jedną szansę"
|
|
|
Podobno czas leczy rany...to dlaczego z każdym kolejnym dniem czuła się coraz gorzej. Zamiast powoli wracać do żywych, codziennie bardziej zamykała się w sobie...Myślała że jeśli przestanie go widywać to poczuje się lepiej, a tymczasem każdego dnia czuje się bliższa szaleństwa
|
|
|
Weszła na salę i zobaczyła go. Był ubrany w koszulkę, którą dała mu na poprzednie urodziny. Co za ironia pomyślała i nagle w jej głowie pojawiła się bardzo wyraźna retrospekcja... Stali nad rzeką, rozmawiali, doskonale pamiętała ten dzień, to było zaraz po ich pierwszej kłótni. Wtedy gdy jeszcze oboje próbowali walczyć o ten związek i zdanie które później powiedział "zauważyłaś, ubrałem rzeczy, które od ciebie dostałem, tak bardzo chciałem ci pokazać WALCZ, chciałem zobaczyć że naprawdę ci zależy, ale nie mogłem ci tego powiedzieć, stąd ten hmm... wizualny sygnał". Szkoda, że tym razem ten szczegół nic nie znaczył, był tylko zwyczajnym zbiegiem okoliczności
|
|
|
Wsłuchiwała się w słowa piosenki do której waśnie tańczyli. Banalny znany kawałek, ale zawsze to lubiła. Przetańczyli razem już tyle kawałków, że nie sposób wszystkich zapamiętać. Pewnie i do tej piosenki szaleli już nie pierwszy raz. Jednak tym razem jedno zdanie wyjątkowo wywarło na niej wrażenie..."znów przetańczymy razem całą noc"...jak cicha obietnica, której zdecydowała się uwierzyć. - Dobrze. Wierzę. Jeszcze kiedyś będziemy bawić się razem przez całą noc. - pomyślała i w jej sercu zrodziła się nowa nadzieja.
|
|
|
|