|
take_my_hand.moblo.pl
Alkohol buzował w mojej głowie szybko rozchodząc się po zakamarkach każdej żyły mieszając się z krwią. Nie prowadziło to do samodestrukcji. Przyjemne wirowania świata
|
|
|
Alkohol buzował w mojej głowie, szybko rozchodząc się po zakamarkach każdej żyły mieszając się z krwią. Nie prowadziło to do samodestrukcji. Przyjemne wirowania świata pozwoliły w jakiś sposób odpocząć, oderwać się od rzeczywistości i męczących obowiązków. Zamknęły natłok myśli, które zwykle towarzyszył mi, gdy byłam sama. Ale tym razem sama nie byłam. Chłodne powietrze wleciało do pomieszczenia wraz z otwierającym się oknem. Wiatr poruszył włosami opadającymi na ramiona wspomagając drżenie ciała pod wpływem ogarniającego go chłodu. Czułe ramiona otuliły moją kruchą sylwetkę z zamiarem schronienia przez zimnem. Kolejny łyk alkoholu na rozgrzanie. Śmiechy i rozmowy zdawały się nie mieć końca, aż nagle znalazłam się w ciepłym łóżku, tuż obok ukochanego. Nie wiem jak i nie wiem kiedy. Nie interesowało mnie to. Wystarczył mi widok słodko śpiącej osoby, której to obecnością upajałam się do samego rana.
|
|
|
Dzwonek zabrzmiał. W drzwiach ukazała się Jego sylwetka. Tak dobrze mi znana i kochana. Chciałam ruszyć się z kanapy i rzucić się w ramiona, w których czuję się tak bezpiecznie. Ale upartość i bezwzględność nie pozwoliła mi na to. Podszedł do mnie. Nie zawahał się. Wyciągnął do mnie dłonie wskazując gestem, bym wstała. Posłusznie zrobiłam o co prosił. Stanęłam w solidnej odległości od ukochanego krzyżując ramiona na piersi. Pocałował mnie w czoło. Raz, drugi, dziesiąty i mocno objął, szeptając skromne, ale jakże szczere 'przepraszam'. Emocje dały nade mną górę. Wtuliłam się w tors mężczyzny, który wiedział, że ze mną trzeba obchodzić się delikatnie.
|
|
|
Uśmiech nie zawitał na mojej twarzy przez cały wieczór. Co jakiś czas łzy wypełniały oczy, które szkliły się pod wpływem słonej substancji. Czułam się samotna, odrzucona, a ostatnie iskry nadziei zaczęły się ostatecznie wypalać. Mają rację. Nadzieja jest matką głupich, która umiera ostatnia.
|
|
|
Znów nie mogę patrzeć na siebie. Znów katuję się serią ćwiczeń, by móc dobrze wyglądać. Byś mógł pochwalić się mną przed kolegami. By miło się Tobie patrzyło na mnie. I bym czuła się dobrze sama ze sobą.
|
|
|
Ponownie żal wstąpił w ścianki mojego serca, powoli rozchodząc się po zakamarkach duszy. Z każdą szybko przetartą łzą potęgowała się we mnie złość. Coraz bardziej smutek uciskał wnętrze ciała. Zawiodłeś mnie. Po raz kolejny. Moja egzystencja zeszła na najniższy poziom, topiąc się w ulubionej herbacie i przytłaczających piosenkach. Myśli kłębią się wokół dróg, które powinnam obrać, wokół pytań, na które nie znam odpowiedzi. Potrzebuję wsparcia. Nie tylko mentalnego, ale także fizycznego. Więc trwaj, proszę, przy postanowieniach, a nie używasz tylko na pozór łatwych i zrozumiałych słów, w które zawsze ci wierzę.
|
|
|
Każda miniona minuta była jak zbawienie. Bezsenna noc wydawała się najdłuższą z możliwych. Ciemność za oknem i monotonia uderzenia kół lokomotywy o szyny sprawiała wrażenie zahipnotyzowania. Co jakiś czas zdawało się usłyszeć czyjś głos, ale na ogół w przedziałach pociągowych panowała cisza. Muzyka rozchodziła się ze słuchawek uderzając w bębenek ucha. Nic nie pozwalało zasnąć. Myśli kłębiły się w mojej głowie ze świadomością, że z każdym kilometrem jestem dalej od domu, dalej od ukochanego miasteczka, w którym jest wszystko, czego potrzebuję w życiu. Rodzina, ramiona mojej miłości, przytulne mieszkanie. Nie chciałam nigdzie jechać, modliłam się, by kolejne trzy dni zleciały w mgnieniu oka. Bym jak najszybciej mogła wrócić w swoje strony i przytulić się do ciepłego torsu osoby, która czeka tam na mnie. Niczego więcej nie potrzebowałam. Tylko świadomości, że jestem coraz bliżej spełnienia swojego pragnienia.
|
|
|
Spacer w słoneczny, jesienny dzień po parku przyniósł same korzyści, pozytywny przypływ energii, dużo śmiechu. To wszystko poszło w niepamięć, gdy wchodząc do domu, zgięłam się w pół. Kolana ugięły się pode mną. Upadałam. Krzyk wypełnił mieszkanie, ból przeszył ciało, a łzy zaszkliły oczy, spłynęły po policzkach i stworzyły sobie stróżki mokrych śladów na policzkach. Gryząc własne przedramię usiłowałam podnieść się z podłogi. Bezskutecznie. Domownicy nie wiedzieli co mają robić, chłopak klęczał obok mnie starając się jakoś pomóc. A ja? Leżałam na ziemi , bezradna, zmęczona, zwijająca się z bólu. Nie poradziłam sobie z własnym ciałem, które odmówiło mi posłuszeństwa. Przymykając oczy czułam, jak ból powoli mnie opuszcza. Mężczyzna mojego życia delikatnie uniósł mnie nad ziemię i położył na łóżko. Skończyło się. Ból odszedł, łzy zostały przetarte, a wstyd pozostał. Wstyd, ponieważ nie poradziłam sobie z własną słabością.
|
|
|
Nic o mnie nie wiedzą. Mieszkamy pod jednym dachem, a wiedzą o mnie tylko podstawowe rzeczy. Nie mają pojęcia, jak wielkie znaczenie ma dla mnie gimnastyka. Nie maja pojęcia, jakie miałam osiągnięcia w podstawówce. Zbyt zajęci pracą nie interesowali się moją pasją. Nigdy nie towarzyszyli mi podczas zawodów, nigdy nie dopingowali, a kontuzje były kolejnym problemem zdrowotnym. A teraz śmieją powiedzieć mi, że to wszystko ściema? Że moje osiągnięcia, dyplomy i medale to nic wielkiego? Że każdy może takie coś osiągnąć? Jasne, każdy może, jeżeli się o to postara! Ja walczyłam, ciężko pracowałam na wszystko, pociłam się na treningach. Sport był moim życiem, moją największą pasją. Nie wiedzą o tym, bo przecież to nic …
|
|
|
Moje serce niegdyś zarośnięte ostrymi kolcami, chwastami i wspomnieniami, teraz powoli zaczyna odzyskiwać swoją sprawność. Wraca do niego radość, która zaczyna dominować nad smutkiem i rozwaleniem komuś nosa. W samym jego centrum zaczyna świecić lampka nadziei, która daje chęci do życia, skierowane ku zabawie i najważniejszej osobie na świecie. To właśnie ta osoba robi porządki w mojej duszy. To dzięki tej osobie moje serce staje się czyste i nieskazitelne. A w żyłach nie płynie krew, do życia nie napędza mnie codzienne funkcjonowanie. To wszystko zastąpiła miłość. to ona ma taką moc.
|
|
|
Nie jestem tą samą milutką i naiwną dziewczynką co kiedyś. Przybyła pewność siebie, własne zasady, dystans do pewnych spraw i niektórych osób. Ale to nie oznacza, że moje uczucia również uległy zmianie.
|
|
|
|