Dzwonek zabrzmiał. W drzwiach ukazała się Jego sylwetka. Tak dobrze mi znana i kochana. Chciałam ruszyć się z kanapy i rzucić się w ramiona, w których czuję się tak bezpiecznie. Ale upartość i bezwzględność nie pozwoliła mi na to. Podszedł do mnie. Nie zawahał się. Wyciągnął do mnie dłonie wskazując gestem, bym wstała. Posłusznie zrobiłam o co prosił. Stanęłam w solidnej odległości od ukochanego krzyżując ramiona na piersi. Pocałował mnie w czoło. Raz, drugi, dziesiąty i mocno objął, szeptając skromne, ale jakże szczere 'przepraszam'. Emocje dały nade mną górę. Wtuliłam się w tors mężczyzny, który wiedział, że ze mną trzeba obchodzić się delikatnie.
|