|
take_my_hand.moblo.pl
kąpiel w jeziorze o północy? tylko te osoby mogą wpaść na taki pomysł na który wszyscy zgodnym chórem odpowiedzą pozytywnie.
|
|
|
kąpiel w jeziorze o północy? tylko te osoby mogą wpaść na taki pomysł, na który wszyscy zgodnym chórem odpowiedzą pozytywnie.
|
|
|
mam już cholerni dość ćwiczeń, ciągłego wysiłku i głodzenia się. mam ochotę chwycić za tabliczkę czekolady, a nawet dwie i zjeść je całe, z nikim się nie dzieląc. ale nie! uparcie dążę do doskonałości, którą sobie wymarzyłam.
|
|
|
Leżałam na Jego kolanach. On przeczesywał palcami moje włosy. Otulały Nas słoneczne promyki. Wysłuchiwał wszystkiego, co miałam do powiedzenia. Nie przerywał mi. Patrzył na mnie czule, a ja po prostu tłumaczyłam mu wszystko, opowiadałam. Kończąc, wzięłam głęboki oddech i odwróciłam wzrok. Usiadłam obok Niego patrząc w pustą przestrzeń. Objął mnie mocno. ' Nigdy Cię nie skrzywdzę' wypowiedział. Zaufałam mu.
|
|
|
I wtedy to się stało.. Poznaliśmy się, pogadaliśmy, wzeszło słońce i wróciła rzeczywistość. Myślałam, że poddanie się jest najlepszym rozwiązaniem. Ucieczka przed ludźmi, koniec z walką o to, na czym mi zależało, to jedyne, co mogłam zrobić. Potakiwanie i uśmiechanie się, by nie wzbudzić podejrzeń. Nie chciałam rozwiązywać zagadek, dawać szans. Chciałam z tym skończyć. Chciałam dać sobie spokój z dotychczasowym życiem i z życiem, które miałam dopiero zacząć. Miało się nic nie liczyć. Miałam być tylko ja i cztery ściany mojego pokoju. Nie udało się. Przyjaciele nie pozwolili mi zatracić się w smutku. Nie pozwolili mi zostać samotnikiem. Przy nich znów stałam się tą osobą, którą byłam dawniej. Znów stałam się wrażliwą i przewidywalną dziewczyną z miękkim sercem. Odzyskałam starych przyjaciół i poznałam nowych, którzy stali się równie ważni. Nie chcę stracić ich ponownie. Nie chcę znów żyć bez nich.
|
|
|
Wyszłam przed salę i zobaczyłam tą grupkę chłopaków. Podeszłam do nich, przywitałam się. Podziękowałam za miłe komplementy i udając, że nie jestem pijana, rozmawiałam z nimi przez dłuższy czas. Przyszli mnie odwiedzić, pogadać. Śmiałam się przy nich, niespodziewanie głośno. To są te chwile, dla których warto żyć. Chwile krótkie lecz jakże znaczące. Mimo wszystko kocham spędzać czas z tymi chłopakami. Kocham całą ich grupkę. Wtulając się w jednego z nich czułam, że w jakimś stopniu należę do Nich. Chociażby ze względu na Niego.
|
|
|
Chwycił mnie za dłoń i zaciągnął na tyły sali. Usiedliśmy na jakimś stopniu, a On objął mnie ramieniem. Oddychałam coraz szybciej, bo wiedziałam, co może zaraz się wydarzyć. Mówił mi takie rzeczy, których w ogóle bym się po nim nie spodziewała. Powiedział mi wszystko, co leżało mu na sercu,a ja grzecznie wysłuchiwałam co miał do powiedzenia, wtrącając od czasu do czasu jakieś zdanie. Skończył. Przysunął się jeszcze bardziej do mnie i nachylając ku mnie chciał złożyć pocałunek na moich ustach. Odsunęłam się, wyrwałam z Jego objęć i wstałam. ' nie mogę' wykrztusiłam z siebie i pobiegłam tam, gdzie powinnam być cały czas. W środku sali, z przyjaciółmi.
|
|
|
-no dalej, jedz!- mówili mi. ich spojrzenia przeszywały mnie na wylot. każdy z szóstki chłopaków wmuszał we mnie co tylko się dało, podawali mi talerze pełne mięsa. a ja delektując się kolejną kulką winogrona, z uśmiechem na buzi kiwałam przecząco głową. patrzyłam, jak z apetytem biorą do ust kolejne kawałki pyszności znajdujących się na ich talerzach. ściskało mnie coraz bardziej w żołądku, ale postanowiłam sobie coś i tego będę się trzymać. po godzinie 18 nie ruszam żadnego jedzenia! nikt mnie nie przekona do zmiany postanowienia!
|
|
|
Siedziałam w staniku na pomoście wtulona w Jego ciało. Szczelnie otulał mnie ramionami i szeptał do ucha przyjemne słowa, by zaraz potem złożyć namiętny pocałunek na moich ustach. Błądził rękoma po moim ciele, na którym pod wpływem Jego delikatnego dotyku wychodziły ciarki. Otulała nas ciemność, cisza. Sporadycznie można było usłyszeć chlupanie wody, podczas wyskakiwania małych rybek w jeziorze. Blask księżyca oświetlał Jego twarz. Była nieprzewidywalna, niezrozumiała. Spoglądał mi prosto w oczy. Jedną dłonią przytrzymał mi ręce, a drugą zsunął jedno ramiączko stanika. Wzdrygnęłam się, na co od razu zareagował. Pocałował mnie po raz enty w ten wieczór, delikatnie przesunął dłonią po moim obojczyku, złożył delikatny pocałunek na ramieniu i odstawił ramiączko na swoje miejsce. Spojrzałam w Jego oczy błagalnym wzrokiem. Uśmiechnął się. Tak, jak lubię, gdy się uśmiecha. Splótł nasze dłonie i z Jego ust wydobyły się słowa. ' Słońce, nic na siłę. Przecież wiesz. Nie bój się. '
|
|
|
nie jestem idealna. nigdy nie będę.
|
|
|
Spadając z tych schodów miałam nadzieję, że uderzę się na tyle mocno, by obudzić się za kilka dni. Albo nawet w ogóle. Czuję teraz poobijane ciało, na którym z nieokreślonych przyczyn nie wyszły siniaki. Gdyby moja niezdarność miała jakieś konkretne skutki.. Może pozwoliłoby to na chwilę ukojenia bólu psychicznego? Może byłabym wtedy choć trochę szczęśliwa? Może byłoby mi dobrze na tamtym świecie?
|
|
|
Czuję się jak obca. Intruz, który już do nich nie należy. Nie jesteśmy w stanie pogodzić naszych dwóch światów. Mam zupełnie inne poglądy, przyzwyczajenia. Odróżniam się. Już nie będzie tak jak jeszcze kilka miesięcy temu.
|
|
|
Łzy wypełniły moje oczy. Wystarczyło jedno Jego słowo, by doprowadzić mnie do płaczu. Nie byłam w stanie zignorować tego, co skierował w moją stronę. Podniosłam głowę i spojrzałam na Niego zaszklonymi oczami, by błagalnym wzrokiem powiedzieć mu smutne 'dziękuję'. Zerknęłam przelotnie na resztę osób znajdujących się w pomieszczeniu i wybiegłam. Skierowałam się do swojego pokoju zatrzaskując z hukiem drzwi. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam się w misia, który towarzyszy mi od lat. Łzy rozmywały mi makijaż, ale nie to się liczyło. W głowie wirowały mi te przeklęte słowa. Dziwka? Szmata? Na prawdę rodzony brat powinien obarczać mnie takimi wyzwiskami w dzień moich osiemnastych urodzin? Mówił to z taką radością, z taką przyjemnością. Płacz wypełnił przestrzeń w okół mnie, serce uderzało nienaturalnie szybko, a radość z tego dnia ulotniła się w przeciągu sekundy. Zabolało. Zabolało jak dawniej.
|
|
|
|