|
impossible01.moblo.pl
Nie rozpocznę życia na nowo. Tak się nie da. Nie da się również zapomnieć o niektórych sprawach. Nawet jeśli chcielibyśmy wymazać z pamięci najgorsze wydarzenia złe w
|
|
|
Nie rozpocznę życia na nowo. Tak się nie da. Nie da się również zapomnieć o niektórych sprawach. Nawet jeśli chcielibyśmy wymazać z pamięci najgorsze wydarzenia, złe wspomnienia czy ludzi, zawsze pozostanie po nich jakiś ślad. Coś, co będzie nam o tym przypominało. Możemy jedynie postarać się o tym zapomnieć, ruszyć naprzód zaczynając teoretycznie "nowe życie", ale musiałby to być naprawdę wielki cud. Nie zmienię świata. Nie zmienię swojego życia, choćbym mogła. Nie zmienię siebie, chociaż czasem mogłabym pomyśleć o pracy nad sobą, swoim zachowaniem, postępowaniem czy nastawieniem. Ale nie potrafię. A może nie chce? Mówię, że gdyby było to możliwe, zmieniłabym w sobie wszystko, ale czy faktycznie bym z tego skorzystała, gdyby natrafiła się taka okazja? Koniec końców czasem dobrze mi ze sobą i swoimi dziwactwami. Czasem nawet nie przeszkadza mi to, że jestem inna.
|
|
|
Zdecydowałam, że najwyższy czas ruszyć naprzód. Przestać się starać, wymyślać bezsensowne historyjki, które nie mają ani kszty szansy na spełnienie i po prostu o Nim zapomnieć. Zacząć żyć. Zająć się sprawami, które są ważniejsze. Myśleć o przyszłości. O tym co będzie działo się dalej. Zapychać głowę byle bzdetami, tylko po to, by o Nim nie myśleć. Starać się wyrzucić go ze swojej głowy. Nie dopuszczać do siebie rzeczy, które by o Nim przypominały. Trzeba być twardym i po prostu ignorować wszelkie napływające uczucia. Potrafię tak? Chociaż spróbuję.
|
|
|
Cierpienie. W życiu człowieka jest czymś normalnym. Ludzie cierpią z wielu powodów. Nieszczęśliwa miłość, nie zbyt udane życie, porażki zawodowe i dużo innych, których nie da zliczyć się na palcach jednej ręki. Jedni je znoszą. Tłumią wszystko w sobie i udają, że wszystko gra. Drudzy, nie wytrzymują i najczęściej żegnają się z życiem. Ja? Aby już nigdy nie poznać cierpienia, zbudowałam wokół siebie bardzo wysoki i gruby mur, tak żeby nikogo do siebie nie dopuścić. Dużo ludzi starało się go przeskoczyć. Bez skutku. Nikt nie wpadł na pomysł podjęcia próby zburzenia, ale to chyba lepiej. Tak jest dobrze. Jestem sama ze sobą.
|
|
|
Lubię być sama. Lubię swoją samotność i wcale mi ona nie przeszkadza. Mam czas, żeby spokojnie wszystko przemyśleć, przeanalizować. Wywnioskować co zrobiłam źle, co dobrze. Co zrobiłam dobrze, a mogłam zrobić lepiej. Ale czasem zdarza mi się okłamywać samą siebie. Myślę jedno, robię drugie. Cały czas udaję, że wszystko jest w porządku i niczego nie potrzebuję, ale w głębi duszy jest zupełnie inaczej. Samotność, o której wspomniałam, potrafi czasem być nieźle przytłaczająca i przygnębiająca. Przychodzą dni, kiedy nie chce Ci się nawet wstać z łóżka. Przychodzą dni, kiedy masz wszystkiego dość i jedyne o czym marzysz, to długi sen. Przychodzą dni, kiedy przytuliłabyś się do jeża, zamiast do kogoś, kto podarowałby Ci najlepszy prezent jaki mogłabyś sobie wyobrazić. Nadzieję na lepsze jutro, chęć do życia czy szczęście. Każdy chciałby mieć kogoś takiego, kto by go zrozumiał i polubił mimo odmienności.
|
|
|
Poprosiłam Boga o jakiś znak. Jeden, jedyny znak. Cokolwiek. Coś, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że jeszcze może być lepiej. Miałam wrażenie, że mi go dał, nawet kilka, ale nie było to nic konkretnego. Miałam odpuścić, a wciąż się łudzę, ale mam już tego serdecznie dość. Wczoraj poprosiłam Go o to, by pomógł mi wyłączyć wszelkie emocje i uczucia. Ale mnie olał. W sumie nic wielkiego. Jestem już chyba do tego przyzwyczajona.
|
|
|
Dzisiaj poranek wyglądał trochę inaczej. Obudziłam się...jeszcze bardziej zagubiona niż kiedykolwiek. Moje myśli swobodnie pływały po mojej głowie, jakoś nieszczególnie mi przeszkadzając, co było raczej dziwne. Gdy wstałam i dostrzegłam za oknem słońce oraz ośnieżone drzewa, uświadomiłam sobie jedną rzecz. Że jestem jak rozdarta sosna. Z jednej strony moje myśli wciąż krążą wokół Niego. Chce Go poznawać, widywać tak często jak tylko się da, chcę obserwować Go z ukrycia, uśmiechać się, gdy się cieszy i wciąż wspominać nasze spotkanie, które tak mocno odcisnęło piętno na moim umyśle. Z drugiej strony czuję, jak gdyby cała fascynacja powoli przechodziła. To chyba przez świadomość, że doskonale wiem, że nic z tego nie będzie. Ze wszystkie moje chęci czy pragnienia są spisane na straty. Że zwyczajnie chce o Nim zapomnieć i żyć tak jak dawniej. Odkąd pamiętam, Wszechświat działa przeciwko mnie, więc dlaczego właśnie teraz miałby zmienić strony?
|
|
|
Boje się. Cholernie boje się tego dnia. Wiem, że wszystko znów odżyję na nowo. Gdy Go zobaczę, tylko On będzie w centrum mojego zainteresowania. W głowie nagle pojawi się tysiąc scenariuszy, które nawet dla mnie nie będą miały sensu. Potem? Potem wrócę do domu, wezmę prysznic, położę się do łóżka i będę patrzyć w sufit. Będę po prostu leżeć i myśleć. Myśleć o tym życiu, o całym syfie, o wszystkim. Jeżeli się rozpłacze, ulży mi i zasnę w miarę spokojnie, wykończona własną bezsilnością. Jeżeli nie? No cóż, prędzej czy później oczy same się zamkną, a o poranku obudzę się jeszcze bardziej zażenowana swoim zachowaniem, myślami czy nawet samą sobą.
|
|
|
Chociaż raz. Chociaż raz chciałabym tam pojechać i nie zwrócić na Niego uwagi. Zajmować się tym, co ważne i udawać, że On nie istnieje. Zapomnieć, bo tak byłoby dla mnie najlepiej. Tylko dlaczego przychodzi mi to z taką cholerną trudnością? Ubzdurałam sobie coś absurdalnego w tej swojej małej główce i nie daję mi to spokoju. Nie umiem się tego pozbyć, a muszę się postarać. To nie ma najmniejszego sensu.
|
|
|
Wiem, że tu jesteś. Wiem, że patrzysz i śmiejesz się z mojej bezsilności oraz totalnej pustki. Nie wiem, czy chcę mi się z Tobą nawet rozmawiać, bo mam wrażenie, że moje słowa w ogóle Cię nie obchodzą, a ja mówię do ściany. W sumie to bym się nie zdziwiła, bo przecież wszyscy mnie olewają. Ale wiesz...jestem już zmęczona tym wszystkim. Proszeniem, błaganiem i ośmieszaniem samej siebie. Jestem zmęczona uczuciem, po którym czuję się jak ostatnie zero. Jak żałosna smarkula. W zasadzie...czego mogłam się spodziewać? Przecież nie masz w stosunku do mnie żadnych zobowiązań. Jestem tylko kolejnym naiwniakiem.
|
|
|
Nikt nie zna Cie lepiej, niż Ty sama. Jako jedyna widzisz w lustrze nieszczęśliwą osobę, kiedy inni tak naprawdę mają Cie za człowieka radosnego i wesołego. Nie oszukujmy się. Uśmiech nie zawsze oznacza szczęście. Czasami pokazuję jak silna potrafi być osoba. Uśmiechanie się jest dużo prostsze niż tłumaczenie i obarczanie kogoś swoimi problemami, rozterkami czy obawami. Kiedy uświadamiasz sobie, że nie masz już sił, by płakać, użalać się nad swoim życiem czy wiecznie narzekać, wkładasz na twarz maskę. Maskę, która ukryję Twój ból. Maskę, która sprawi, że z wraku człowieka, staniesz się w pełni funkcjonującą w społeczeństwie osobą. Maskę, która pokażę innym jak "wspaniale" sobie radzisz.
|
|
|
Próbowałam zapomnieć. Pogrążyłam się w obowiązkach i dodatkowych zajęciach, aby nie myśleć. Przemknął przez moją głowę, nie zaprzeczę, ale nie tak często. Prawie mi się udało, gdyby nie dzisiejszy sen, który pobudził moje szare komórki do pracy. Spotkanie? Flirt? Czy mam to traktować jako znak od Boga? Co chciał przez to powiedzieć? Uświadomić mi fakt, żebym w końcu dała sobie spokój czy może chce, bym dalej się łudziła? A może to był tylko zwykły sen, a ja doszukuję się w tym drugiego dna. Sama już nie wiem.
|
|
|
Głupie uczucie. Kiedy chcesz zapomnieć, a mimo tego wciąż się łudzisz. Chcesz przestać myśleć o tej jednej osobie, bo wiesz, że to zwyczajnie nie ma sensu i nic dobrego z tego nie wyniknie, ale i tak robisz swoje. Zasadzie nie Ty, a Twoja podświadomość. To ona kreuję wszystkie obrazy korzystając z natłoku Twoich myśli. To ona podsuwa Ci te beznadziejne historyjki, w które wierzysz. Kiedy jesteś w stanie dać sobie spokój, nagle pojawia się ona i uderza ze zdwojoną siłą, a ty? Ty nie masz się jak bronić. Zwyczajnie ulegasz.
|
|
|
|