Boje się. Cholernie boje się tego dnia. Wiem, że wszystko znów odżyję na nowo. Gdy Go zobaczę, tylko On będzie w centrum mojego zainteresowania. W głowie nagle pojawi się tysiąc scenariuszy, które nawet dla mnie nie będą miały sensu. Potem? Potem wrócę do domu, wezmę prysznic, położę się do łóżka i będę patrzyć w sufit. Będę po prostu leżeć i myśleć. Myśleć o tym życiu, o całym syfie, o wszystkim. Jeżeli się rozpłacze, ulży mi i zasnę w miarę spokojnie, wykończona własną bezsilnością. Jeżeli nie? No cóż, prędzej czy później oczy same się zamkną, a o poranku obudzę się jeszcze bardziej zażenowana swoim zachowaniem, myślami czy nawet samą sobą.
|