|
portale społecznościowe, a na wiadomości przecież nie odpisujesz. Może nawet zmieniłeś numer, tylko po to by zapomnieć. O przeszłości, o mnie, o tym co nas łączyło. O tych wszystkich latach, od piaskownicy przez pierwsze piwa i fajki, aż po związek i miłość..
|
|
|
Pomimo upływu czasu wciąż robię to samo co w chwili gdy zostawiłeś mnie samą - na siłę szukam jakiegoś kontaktu. Nawet nie dlatego, że go kocham i chciałabym do niego wrócić, bo bym nie chciała, nie potrafiłabym, ale martwię się o niego. Chciałabym wiedzieć, jak się ma, czy żyje i jak, czy ogarną swoje życie. Czy chodzi nadal do tej szkoły, bo przecież zawsze miał problemy z dotarciem do niej. Czy znalazł w końcu tą robotę? Czy odwiedza matkę, chociaż w wakacje? Czy jeździ do dziadków, gdzie tak wiele wspomnień się błąkało, wspomnień, które utrudniały mu odwiedziny bo przyprawiały o smutek. Dogadał się z nimi, czy może się skłócili ponownie na temat przyszłości.. Wie co chce dalej zrobić z swoim życiem? Ogarnął się z melanżem, z którym przegrałam walkę o jego serce? Tyle pytań bez odpowiedzi i brak kontaktu. Bo chociaż regularnie sprawdzam czy nie zmieniłeś zdania i nie założyłeś fejsa, ale to się nie zmieniło, widać nadal jest Ci nie potrzebny, tak samo jak skype i wszelkie inne
|
|
|
Zawsze wiedziałam, że nie jestem taką córką jaką ona by chciała mieć, ojciec wręcz mówił, że ma syna. Umiałam się bić, pyskowałam, zadawałam z samymi chłopakami. Biegam w dresie, czy luźnych dżinsach, męskich bluzkach, tylko czasem wskakuje w wysokie szpile i krótkie spódniczki. Mam dużą ilość kolczyków i tatuaż. Średnio się uczę, a moje plany na przyszłość odbiegają od tergo co ona by dla mnie chciała. Milczy bardo często, patrzy z bólem i żalem, ma mnie dość, tego jaka jestem i nieraz daje upust swoim emocjom, ale wiem, że mimo to mnie kocha, chociaż najchętniej zmieniłaby cały mój wygląd i wiele z zachowań. Niestety, to się nigdy nie zdarzy..
|
|
|
Zaciskałam zęby przy każdym kolejnym powtórzeniu ćwiczenia, podnoszenia ciężarków. Nie miałam już siły, ale chęć powrotu do formy była silniejsza od bólu. Wzięłam głęboki oddech przypominając sobie jak to było za nim zdrowie nie kazało mi przysiąść na dupie, na ile mnie było stać, jak wyglądało moje ciało. Teraz plan był prosty- wróć do tego, niezależnie jakim kosztem. Jeśli miałam spędzać pół dnia na ćwiczeniach, po których zostawały ostre zakwasy, odciski, obtarcia czy siniaki byłam na to gotowa, w końcu znalazłam wewnętrzną siłę do walki.
|
|
|
Przypomnij sobie te wszystkie te lata, wszystkie rozmowy. Wszystkie Twoje słowa, kto przyjmował je na klatę nie pisnąwszy nawet słowa, nie uroniwszy, ani jednej łzy mimo, że tak raniły. Pamiętasz kto zawsze przy Tobie był? Kto nadstawiał dupy za Ciebie i robił wszystko by Cię wybronić od wszelkiego zła świata i niesprawiedliwości? Kto Cię wspierał, wysłuchiwał i doradzał, a sam nie liczył na najmniejszą pomoc, mimo iż jej potrzebował? Kto był przy Tobie gdy reszta 'przyjaciół' zawiodła? Kto nie pozwolił Ci upaść na dno? Kto był wstanie poświęcić własne szczęście dla Twojego bo byłeś, kurwa, najważniejszy? Kto był o każdej porze dnia i nocy? No przypomnij sobie kurwa, a potem się zastanów jakim prawem mnie tak traktujesz. Zastanów się kto inny wycierpiałby tyle co ja, żeby utrzymać tą przyjaźń przy życiu. Kto nigdy się poddał mimo, że nie było już o co walczyć. Kogo wiecznie zostawiasz, dla sezonowych przyjaciół i dziewczyn...
|
|
|
Przez ostatnie dwa i pół roku na dźwięk jego imienia czułam lekkie ukłucie w sercu, czułam, że mi go brakuje, że tęsknie, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo dopóki się z nim nie spotkałam. Dopiero wtedy przypomniałam sobie wszystkie wspólne chwile, ciężkie rozkminy i beki łapane z niczego. Dopiero gdy go z powrotem straciłam dotarło do mnie, że nadal jest dla mnie najważniejszy i że zawsze będzie..
|
|
|
Krótka, rozmowa, kilka, zdań, praktycznie żadnych emocji, te najważniejsze słowa, że wyjeżdża za niecały miesiąc. Na chwile się zawiesiłam, nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale w końcu poprosiłam, żeby znalazł dla mnie chwile przed wyjazdem, zgodził się, z entuzjazmem. Tylko, czy się z tego wywiąże?
|
|
|
Pojawia się i znika, robi to skrupulatnie od kilku lat. Miesza w moim życiu, głowie i sercu, udaje mu się to jak nikomu innemu. A ja jak uzależniona idiotka za każdym razem mu na to pozwalałam. Podporządkowuje swój plan dnia, tygodnia, miesiące pod Niego, czekam jak ta kretynka, aż mi odpisze, czasem kilka dni, a na jego wiadomości daje odpowiedzieć od razu, czekam, wiecznie czekam, aż znajdzie dla mnie czas. Wiem, doskonale wiem jak to się skończy- bólem w sercu i żalem do samej siebie, ale zawsze to sobie robię zamiast pozbyć się raz na zawsze jego osoby, po prostu tego nie potrafię, chyba nie jestem jeszcze gotowa. Zawsze mam tą głupią nadzieje, że tym razem będzie dobrze, że obydwoje będziemy na tyle odważni, że pozbędziemy się demonów przeszłości i zbudujemy normalną, zdrową relacje, ale to chyba niemożliwe...
|
|
|
Utknęłam na rozdrożu dróg nie wiedząc, którą wybrać, czując się jakby to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Mogłam znowu go stracić, puszczając wolno, być obok niego jako przyjaciółka i zwalczać każdą najmniejszą ochotę do bycia z sobą jaka by się między nami pojawi, albo w końcu zawalczyć, nie zważając na to, że kogoś ma. Pomyśleć w końcu o swoim szczęściu i też jego, bo przecież też go do mnie ciągnie, wciąż mu na mnie zależy i się troszczy jak o największy skarb, ale czy potrafiłam tak skrzywdzić inną dziewczynę odbijają jej faceta?
|
|
|
I niby wszystko jest jak kiedyś, znowu rozmawiamy, widujemy się, mogę rozpływać się nad jego cudownym uśmiechem, prowadzimy głupie rozmowy o drugim dnie, zastanawiamy się jakby to było gdybyśmy się nie rozstali i tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju, ta przeklęta świadomość, że przy jego boku jest inna.
|
|
|
A pomimo, że teraz już tyle nie pije, prawie nie ma go w domu bo pracuje, to nadal naszą jedyną formą komunikacji jest agresja, słowna lub cielesna, a przebywanie w jednym pomieszczeniu powyżej pięciu minut jest nierealne. Może po prostu powinnam porzucić te dziecinne marzenia o normalnej rodzinie, kochającym tatusiu i ruszyć na przód z świadomością, że ta rodzina nigdy nie będzie normalna?
|
|
|
A znalezienie w książce naszego wspólnego zdjęcia spowodowało szybsze bicie serca i latające w powietrzu płyty, aż nie znalazłam odpowiedniej, tej na której był on, na której mogłam zobaczyć jego twarz sylwetkę i dotarło do mnie, że nie zapomniałam, że wciąż go kocham i nigdy nie przestane, że póki z nim nie porozmawiam nie ruszę dalej z swoim życiem. Ale czy jestem gotowa do niego zadzwonić i poprosić o wyjaśnienia? Czy kiedykolwiek będę gotowa?
|
|
|
|