 |
Przeczuwałam najgorsze. Wszyscy wstaliśmy na równe nogi. -Było na prawdę ciężko. Przykro mi, ale państwa syn nie przeżył. Powiedział poważnym głosem. tak jak by wcale nie przejął się tym, co się stało. Miałam ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy za to, co powiedział, za ten spokój w jego oczach ! Nie wierzyłam, nie chciałam wierzyć. On miał już nigdy mnie nie pocałować, zabrać na spacer. Serce pękło mi tak nagle, przed oczami miałam wczorajszy pocałunek, ten ostatni a potem pojawił się ten pierwszy na parkowej ławce. Trzęsłam się. Chciałam krzyczeć. Jak pan mógł, jak mogliście do tego dopuścić. Płakałam krzycząc na ordynatora, który stał przed mną jak kamień, niewzruszony. Parę dni później odbył się pogrzeb, z opuchniętymi oczami, ubrana na czarno niczym wdowa poszłam do kościoła. Była tam najbliższa rodzina i kilki znajomych, którzy odwiedzali go czasami w szpitalu. Usiadłam za nimi nie chcąc pchać się miedzy rodzinę Michała. 'cd-->
|
|
 |
Umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i kiedy miałam już wychodzić zadzwonił telefon. Zdjęłam buty wracając do salonu i podniosłam słuchawkę. - Słucham.? mruknęłam niecierpliwie patrząc na zegarek. - Weronika.? tu mówi Izka. Jąkała się, głos jej drżał płakała. Boże, Izka co się stało.?- przestraszyła mnie nie na żarty. -Pośpiesz się pruknęła i usłyszałam w słuchawce tylko parę sygnałów. Pobiegłam czym prędzej na autobus. Po 20 min byłam na miejscu. Wpadłam na intensywną terapię, nie zważając na nic. Na korytarzu w morzu też tonęła Izka z rodzicami, kiedy tylko mnie zobaczyli podeszli bliżej. Zanim co kolwiek powiedzieli usiedliśmy na ławce. - Stan Michała się pogorszył. Zaczęła matka. - On ma teraz operację, lekarze powiedzieli, że jak skończą dadzą nam znać. Nie płakała, ale jej głos był taki smutny, pełen bólu i cierpienia. Siedzieliśmy tak prawie 4 godziny, kiedy na korytarzu pojawił się ordynator. 'cd-->
|
|
 |
Podeszłam bliżej i jak zwykle usiadłam na łóżku. Pogładziłam jego białą jak kreda twarz, a na policzki spłynęły mi łzy. - Obudź się ! Proszę Cię ! Jednak On dalej spał spokojnym snem. Weronika usłyszałam głos matki Michała, wstałam ocierając łzy. Proszę mi powiedzieć co się stało.? - W nocy dostał wysokiej gorączki, natychmiast, przewieziono go tutaj Lekarze nie wiedzą co mu jest. Tego dnia, cały czas siedziałam na korytarzu, nie pozwolono mi przebywać na sali. Jednak kiedy musiałam wracać do domu wzięłam go za rękę -Kocham Cie. Usłyszałam jak szepnął cicho a jego oczy otworzyły się na chwilę. Popłakałam się patrząc na niego, znów pogładziłam jego twarz a On przytulił się do mojej dłoni. Pocałowałam go w usta i szepnęłam - Ja Ciebie też kocham, zawsze będę Cie kochać. Jego oczy zamknęły się i zasnął. Nie chciałam iść, ale mama męczyła mnie ciągłymi sygnałami na komórce. Do końca życia będę pamiętała następny dzień, Była sobota, więc jak tylko wstałam miałam iść do szpitala. 'cd-->
|
|
 |
Już wtedy widziałam na jego twarzy ból, o którym nie chciał mi powiedzieć. Martwiła się, ale jeśli On nie chciał mi nic powiedzieć to Ja tez nie pokłam mu pokazać swojego lęku. Do domu też wracałam pełna obaw o jego zdrowie. Następnego dnia pobiegłam do szpitala prosto po szkole, kiedy wbiegłam do sali zastałam pościelone łóżko. Przeraziłam się, nogi mi się ugięły jak z waty, twarz blada jak ściana. Odwróciłam się i wyszłam na korytarz. akurat przechodziła ta siostra, która wczoraj zażartowała ze mnie. - Przepraszam gdzie jest ten chłopak, który leżał na tej sali.? - Ten przystojniaczek.? uśmiechnęła się. W nocy nie było z nim najlepiej przewieźli go na intensywną terapię. - Dziękuje. Szepnęłam i pobiegłam w stronę drzwi. - Ale tam nie wolno wchodzić ! Usłyszałam za sobą głos pielęgniarki. Na sale, w której leżał Michał wpadłam jak strzała. Kiedy zobaczyłam go podpiętego pod te wszystkie maszyny serce mi zamarło. Michał, mój Boże ! - Szepnęłam zakrywając trzęsącą dłonią usta. 'cd-->
|
|
 |
Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi. Mówił szczerze, co sprawiało, że miałam wrażenie, iż zaraz zemdleje ze szczęścia. Nagle uniósł dłoń i przeczesał mnie długie brązowe włosy. Uśmiechnęłam się, a On odwzajemnił miły gest. Zbliżył się do mnie i delikatnie pocałował moje usta. Poczułam jak na moje policzki wpada rumieniec, jednak to nie było takie przyjemnie, w końcu marzyłam o tej chwili od bardzo dawna. Od tamtego po południa stosunki między mną a Michałem były zdecydowanie cieplejsze niż wcześniej. Byliśmy parą. - Cześć ! Krzyknęłam wchodząc do sali, Michał nie spał. leżał na łóżku i czytał gazetę. Podeszłam bliżej i pocałowaliśmy się namiętnie, aż pielęgniarka przechodząc obok drzwi zażartowała. - No, bo go udusisz kochanieńka. ! Zaśmiała się a Ja chichotając zarumieniłam się. Jak zwykle usiadłam na łóżku i zaczęłam mówić. - Jak się czujesz.? zapytałam gładząc Jego bladą twarz. - Wyglądasz na bardzo słabego. Jakoś przeżyję. Uśmiechnął się do mnie, tak słodko. 'cd-->
|
|
 |
Michał okazał się świetnym rozmówcą, a i mnie było przyjemnie, że zaakceptował mnie jako przyjaciółkę. Moje wizyty w szpitalu były już codziennością, nawet moja rodzina przyzwyczaiła się, że w godzinach po południowych nigdy nie było mnie w domu. Mijały miesiące, jednak stan Michała nie ulegał znacznej poprawie, nie powiem, że było z nim ciężko, tylko zawsze był taki słaby i blady. Minęła zima i przyszła wiosna, drzewa zazieleniły się, na dworze zrobiło się coraz przyjemniej a w moim sercu coraz cieplej. Lekarze pozwolili, by Michał wychodził w moim towarzystwie do szpitalnego parku. Dzień był na prawdę piękny. Na trawie błyszczały krople wody, która niedawno została podlana przez ogrodnika. Usiedliśmy na parkowej ławce, pod kwitnącą wiśnią, po raz pierwszy nie wiedziałam, co powiedzieć, przeszło mnie to piękno nas, nie Michała. Serce zabiło mi coraz bardziej, kiedy spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. - Masz piękne oczy. Szepnął po chwili. 'cd-->
|
|
 |
- Cześć. Mruknęłam próbując w jakiś sposób powstrzymać drżenie dłoń. - Witaj. Odpowiedział nie odrywając wzroku, był dziwnie zafascynowany. - My się chyba nie znamy.? Dodał po chwili milczenia. - Znamy się, albo i nie. Nie mogłam się zdecydować, przecież przez ostatni miesiąc bywałam w szpitalu codziennie, opiekowałam się nim a teraz miała bym powiedzieć, że się nie znamy. Ja Cie znam, Ty mnie chyba nie. Wreszcie się zdecydowałam. Nie bardzo rozumiem. - Przez ostatni miesiąc bywałam u Ciebie prawie codziennie. - Jestem Weronika. Przedstawiłam się posyłając mu ciepły uśmiech. Śniłaś m się, siedziałaś na moim łóżku i opowiadałaś. Myślałem, że to anioł przychodzi do mnie co dzień. Boże, jaki on miał piękny i melodyjny głos, a do tego dwa dołeczki w policzkach jak się uśmiechał. Zachichotała cicho. - Nie myślałam, że jestem podobna do anioła, ale miło mi śpiący królewiczu. Jak zwykle usiadłam na łóżku i zaczęłam opowiadać, tym razem nie było to monolog. 'cd-->
|
|
 |
Przepraszam, czy coś nie tak z Michałem.? Mężczyzna uśmiechnął się do mnie i dodał. - Wręcz przeciwnie pacjent obudził się z śpiączki. Te słowa biegły mi po głowie, nie chcąc dotrzeć tam gdzie powinny. Nie mogłam uwierzyć w szczęście, jakie spotkało rodzinę Michała i mnie. - Czy mogę do niego zajrzeć.?Miałam nadzieje, że pozwolą mi się z nim zobaczyć. - Musisz chwilkę poczekać właśnie bada go doktor. Czekałam jakieś 15 min, może troszkę dłużej a serce waliło mi jak oszalałe. Tak bardzo chciałam usłyszeć głos Michała i zobaczyć jego oczy i uśmiech. Na samą myśl czułam, że się rumienie. Kiedy pozwolono mi już wejść, przez chwilę zawahałam się. Przecież on mnie w ogóle nie zna. Jak zareaguje na mój widok.? Zaczęłam się zastanawiać, ale po chwili moje obawy się rozwiały i przekroczyłam próg szpitalnej sali. Michał spojrzał na mnie z zaciekawieniem. 'cd-->
|
|
 |
Często też spotykałam jego siostrę, to od niej dowiedziałam się wielu istotnych szczegółów na temat mojego nowego przyjaciela. Bardzo zaskoczyła mnie, kiedy powiedziała, że mój śpiący królewicz był od mnie starszy 5 lat, miał dwadzieścia jeden. Iza gdyż tak miała na imię siostra Michała, opowiadała mi o studiach, na które się dostał, zawsze marzył by skończyć Filologię Romańską, a kiedy los dał mu taką możliwość zdarzył się ten wypadek. Z jej opowieści wywnioskowałam, że był romantykiem, kochał jeździć konno, słuchać ballad i oglądać stare filmy. Izka nie powiedziała mi jedno, co spowodowało ten tragiczny wypadek. Z gazet przeczytanych w bibliotece, dowiedziałam się, że znalazł się w samym centrum strzelaniny spowodowanej przez 2 uliczne gangi. Tego dnia, jak zwykle spędziłam w szpitalu. Ku mojemu zdziwieniu pod salą Michała stał tłumek rozgorączkowanych lekarzy. Przyśpieszyłam kroku, i po chwili byłam już pod salą przyjaciela. 'cd-->
|
|
 |
W domu pojawiłam się tylko na chwilę, poprosiłam brata by mnie zawiózł mnie do biblioteki, aż trudno było mi uwierzyć, że się zgodził. Gdy dotarłam na miejsce poprosiłam bibliotekarkę o gazety sprzed dwóch lat, przyniosła mi wszystko, co miała z tamtego strasznego wypadku. Niestety nie było tego wiele, parę wiadomości na temat strzelaniny i śpiączki, w jaką zapadł Michał. Trochę rozczarowana wróciłam do domu. Coraz częściej zaczęłam bywać w szpitalu. Na początku tylko siedziałam patrząc na Michała pogrążonego w błogim śnie. Jednak z czasem mój wstyd zniknął i zaczęłam mówić. Opowiadałam mu o wszystkim, mojej szkole. o tym, co działo się na tym przeklętym świecie. Nigdy nie miałam wrażenia, że mówię do ściany, zawsze w sercu czułam tę pewność, że on doskonale mnie rozumiem, że słucha. 'cd-->
|
|
 |
- Nie jesteś nikim znajomym Michała.? Zapytała a twarz miała spokojną, prawie bez emocji. Spojrzała na chłopaka i głośno przełknęła ślinę, próbując powstrzymać łzy. - Nie, jeszcze nie. Mruknęłam, jednak ona słyszała to doskonale, milczała czekając co jeszcze jej powiem. - Przyszłam tu bo się zgubiłam i tak przez przypadek tu weszłam. - Powiedz co mu się stało.? Dlaczego jest w śpiączce.? - Dopiero gdy zadałam pytanie uświadomiłam sobie, że takie pytanie jest nie na miejscu. - Przepraszam, nie powinnam pytać. - Nic nie szkodzi, to żadna tajemnica. Mój brat został postrzelony w głowę, kula uszkodziła jeden z płatów mózgowych.- Zająknęła się znowu powstrzymując łzy. To było dwa lata temu. Już nie wytrzymała rozpłakała się a Ja stałam jak wryta nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Boże to takie straszne, taki młody chłopak i tak musiał cierpieć. Zrobiło mi się smutno i właśnie wtedy podjęłam decyzję, nie zostawię go samego. 'cd-->
|
|
 |
Jednak kobieta zniknęła mi z oczu a Ja stałam na wprost otwartych drzwi prowadzących do sali, w której stało tylko jedno łóżko, szafka i telewizor w koncie. Przeszłam przez próg i zbliżyłam się do chorego. Coś mi kazało wejść do tego pokoju, ale to nie była ciekawość, coś na prawdę dziwnego. W białej szpitalnej pościeli spał młody chłopak, wtedy nie dała bym mu więcej niż 19 lat. Miał bladą twarz, matowe usta i kontrastujące czarne włosy. Nie obudził się gdy podeszłam jeszcze bliżej, spał spokojnym snem. ' Jest piękny' szepnęłam do siebie nie odrywając od niego oczu. - To mój brat. Usłyszałam za sobą głos kobiety, odwróciłam się i zaczęłam tłumaczyć. Ja przepraszam, nie chciałam przeszkadzać, tak tylko zajrzałam. Język mi się plątał, a po głowie przebiegało tysiące myśli. - Proszę nie tłumacz się. Nikt tu nie zagląda oprócz mnie i mojej matki. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie rozmawiam z kobietą, ale niewiele starszą od mnie nastolatką. 'cd-->
|
|
|
|