|
my_sick_sweetness.moblo.pl
maleństwo co Ty robisz? sufit obserwuję. Widzisz to delikatne pęknięcie? Zobaczysz że za jakiś czas będzie go szpeciło będzie się rozrastało aż sięgnie ścian i nawet
|
|
|
"-maleństwo co Ty robisz? -sufit obserwuję. Widzisz to delikatne pęknięcie? Zobaczysz, że za jakiś czas będzie go szpeciło, będzie się rozrastało aż sięgnie ścian i nawet jeśli go zalepię i pomaluję ono nadal tam będzie wiesz? Niby zreperowane ale będzie. Już na zawsze. -mam wrażenie, że nie mówisz tylko o suficie. Ale wiedz jedno: zawsze jestem obok, zawsze możesz się wyżalić. -a te cztery dni bez odzewu? -pakowalam ostatnie rzeczy Anki i oddałem jej. Chce wrócić do mnie. -pozwól jej. -co?! -pozwól jej wrócić. Ona nie jest tak zepsuta psychicznie jak ja. Ze mną są same problemy. Nie ogarniesz tego. -znów to robisz. Znów chcesz mnie stracić dla jakiegoś większego dobra, które sobie uroiłaś. -daję Ci prostsze wyjście, ze mną będziesz się tylko męczył. -mała a nie pomyślałaś czasem o sobie? Czego Ty chcesz? Zawsze mówiłaś mi, że mam walczyć o swoje szczęście a kiedy to robię skutecznie zamykasz wszystkie opcje! Czego chcesz?! -Ciebie..."
|
|
|
"-ścisz tą muzykę -nie. -nie mogę myśleć przez nią. -przecież lubisz hh... -to, że go lubię nie znaczy jeszcze, że musi go słuchać cały blok. -kiedyś Ci to nie przeszkadzało. -tak bo wtedy nie słuchałaś smutnych bitów.. -takie życie młody.. Takie życie" wysłałam tego sms'a i ściszyłam muzykę znów kładąc się na podłodze i tępo wpatrując w sufit jakby był jakimś rzadkim okazem. Usłyszałam chrobotanie klucza w zamku ale nawet kiedy Norbert wszedł do pokoju nie podniosłam się dalej obserwując sufit.
|
|
|
Zastanawiam się ile razy jeszcze to usłyszę: chora matka, wypadek brata, pies w szpitalu.. Ludzie ogarnijcie się... Lepiej powiedzieć prawdę typu "zapomniałam/łem zadzwonić" albo "nie miałam ochoty rozmawiać z nikim". Wiem, że prawda boli ludzi ale tak jest najprościej...
|
|
|
Od czterech dni nie mam żadnych wiadomości. Chyba wybrał a mi ciężko będzie przy nim być... Obiecałam jednak a obietnic dotrzymuję...
|
|
|
Nie zachowuj się tak jakby Ci na mnie zależało bo nigdy tak nie było
|
|
|
Obudziłam się o trzeciej. Znów ten sen, wszystko tak samo realne. Po chwili dobiegł mnie cichy dźwięk sms'a "wszystko ok?" Szybko odpisałam "nic nie jest ok. Przepraszam, że Cię obudziłam" chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Stał na progu lekko zaspany, w szlafroku i z dwoma kubkami gorącej czekolady. Chwilę zastanawiałam się czy go wpuścić, w końcu uchyliłam drzwi na tyle by mógł wejść. Kładąc kubki na stole wyjaśnił, że gorąca czekolada pomaga na sen. Odruchowo zapaliłam, mocno zaciągając się dymem. Siedzieliśmy w ogóle się do siebie nie odzywając tylko od czasu do czasu sięgając po kubek. Kiedy skończyłam po prostu zabrał mój kubek i wyszedł.
|
|
|
Ciągle mi coś mówi, że to sen.
|
|
|
"-co jest między nami? -Norbert.. To nie takie proste żeby odpowiedzieć Ci na to pytanie jednoznacznie. -wiem, dlatego pytam bo sam nie wiem... Chcę by było coś więcej ale boję się, że Cię stracę. Boję się, że ten pajac znów zagości w Twoim życiu i znów nie będziesz nikogo dostrzegać.. -on cały czas jest w moim życiu jakbyś tego nie zauważył. Cały czas się boję, że Ty zrezygnujesz bo już nie wytrzymasz tego co się ze mną dzieje. Nie powiem Ci jak wtedy, że nie ma to sensu.. Nie umiem, nie chcę, nie będę się przed Tobą bronić. Chcę tylko żebyś wiedział, że mam do Ciebie bezgraniczne zaufanie i wiem że mnie nie zawiedziesz, jakąkolwiek decyzję podejmiesz będę
|
|
|
Nic nie było w porządku. Od nowa staczałam się w ciemność. Patrzyłam wstecz nie w przód. Zawsze tak było.
|
|
|
Wróciłam do środka lokalizując Norberta gdzieś przy barze. Popatrzył na mnie i sekundę później stałam zamknięta w stalowym uścisku. Podniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy, stając na palcachusnęłam brodę pocałunkiem i uśmiechnęłam się dając znak że wszystko jest w porządku.
|
|
|
"-zawsze jak się martwisz przestajesz dbać o siebie. -nadal ich używasz... -perfum? Tak. Dlaczego miałbym ich nie używać? To, że są od Ciebie jeszcze bardziej działa. -przepraszam... -ty mnie? To ja teraz powinienem przepraszać i błagać o wybaczenie. To ja zniszczyłem Twoje życie nie na odwrót. To Ty się ciężko po mnie zbierasz choć nie powiem Ci że mi jest lekko. Wiem, że nie będzie nigdy już tak samo... Ale proszę o jedno przebacz mi i nie bój się mnie. Nie jestem Twoim wrogiem. Widzisz nawet teraz bezbłędnie się rozumiemy, spójrz na nas." Faktycznie: białe jordany, jasne spodnie, szary ciepły sweter, skóra i szara czapka. Wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili śmiech zamarł, usta przestały się uśmiechać, twarz wykrzywił ból a z oczu popłynęły łzy. Chwilowe pojednanie się skończyło, ból wrócił z jeszcze większą mocą
|
|
|
Dobrze się bawiliśmy, dawno było po północy kiedy pierwsze nuty melodii dobiegły moich uszu. Przerwałam w połowie wypowiadane zdanie, modląc się żeby to nie była TA piosenka. Popatrzyłam na Niego z nadzieją, że się mylę - przecząco pokręcił głową bezbłędnie odgadując moje myśli. Przeprosiłam wszystkich i wyszłam na papierosa. Kilka minut później poczułam znajome perfumy i ciepły ciężar opadający mi na ramiona.
|
|
|
|