|
fasion.moblo.pl
rozmawialiśmy a za oknem deszcz uderzał o parapet. siedzieliśmy na podłodze dywan ratował nasze stopy przed odmrożeniem. rozmawialiśmy bez jakichkolwiek uścisków czy po
|
|
|
rozmawialiśmy a za oknem deszcz uderzał o parapet. siedzieliśmy na podłodze, dywan ratował nasze stopy przed odmrożeniem. rozmawialiśmy, bez jakichkolwiek uścisków czy pocałunków. atmosfera była tak poważna, że mogłabym porównywać ją z atmosferą żałobną. zero uśmiechów, zero pocałunków, zero spojrzeń w oczy. zwykła, rutynowa rozmowa. - co teraz z nami? - wydukał z siebie patrząc w podłogę. - nie potrafię.. kuba przepraszam. - rzuciłam szybko, chowając głowę w ramiona. - męczę cię? kim dla ciebie jestem? -powiedział, łapiąc mnie za łydkę. - nie mogę, nie chce.. nie wiem co się ze mną dzieje.. - powiedziałam, schylona ku podłodze. spojrzał na mnie zimnym wzrokiem, zatrzymał się na ustach. - nie rób tego! nie możemy... - przerwał mi pocałunkiem. tak mamo, miałaś rację, pocałunki są jak spójniki, łączą ludzi. / fasion
|
|
|
uwielbiam jego zarost *-* , jego łysą głowę i duże brązowe oczka. uwielbiam to, że potrafi podnieść mnie ku górze za jedną nogę, albo budzić mnie łaskocząc po stopie. uwielbiam jego poglądy polityczne, i to, że nienawidzi plastikowych dziuń. uwielbiam w nim to, że jest stuprocentowym mężczyzną, a na jego rozporku rzadko widoczny jest napis ' stoprocent ' . uwielbiam jego uśmiechnięte oczy, i przemyślanie wypowiadane słowa. uwielbiam twoją miłość rano i wieczór, uwielbiam twoją nienawiść do mnie w południe. uwielbiam cię całego. / fasion
|
|
|
przyszłam do niego. leżał na podłodze. - do cholery! kuba, nie rób sobie jaj! - krzyczałam, kopiąc jego ciało. nic nie mówił, tylko uśmiechał się jakby przez sen. - do cholery!, bo zaraz wyjdę! - rzuciłam w jego kierunku, odsunęłam się na bezpieczną odległość. - błogostan, kurwa, błogostan malutka! - wreszcie się obudził, mamrotał coś pod nosem, podczas gdy ja trzęsłam się ze strachu. - kurwa! wstawaj, nie rób tak więcej! rozumiesz? - krzyknęłam. w mgnieniu oka on stanął przy moim prawym ramieniu. - co maluszku? śmiesz mi rozkazywać? ni huja! żadna baba nie będzie mną rządzić.- łzy napłynęły mi do oczu. - nie takiego cię poznałam, puszczaj! - rzuciłam w jego stronę próbując wyrwać się z uścisku. - wyjdź, najlepiej teraz! zostaw mnie samego.. - beczał jak dziecko i usiadł na podłodze podkulając nóżki.. - dziecko z ciebie, kurwa, dziecko.. -w tamtym czasie dostałam w twarz, bo wtedy właśnie pierwszy raz odważył się mnie skrzywdzić. / fasion
|
|
|
- kochanie.. - usłyszałam naciskając zieloną słuchawkę - kochaniee.. wcale nie idziesz dziś do szkoły, prawda? - dodał, gdy ja trzymałam rękę na ustach. - cześć czeeść , jakbyś zgadł, nie idę, bo przecież tam mnie nie potrzebują .. - zaczął się śmiać i słyszałam tylko jego oddech i radość w głosie - no to zapraszam, tu gdzie zawsze! - krzyknął do słuchawki. - tylkoo.. - zaczęłam stawiać opory,a on słyszał niepewność w moim głosie- taak maluszku? .. - yyhm.- rzuciłam szybko, zakładając spodnie w międzyczasie. - to za piętnaście minut, - powiedziałam, a on zakończył połączenie. następnie otrzymywałam esemesy co minutę, odliczał, pisał również, że jestem ósmym cudem świata./ uwielbiam te opuszczone poniedziałki i piątki :* / fasion
|
|
|
uwielbiam jego oczy, usta, dłonie. uwielbiam jego język - nawet nie dlatego, że daje najcudowniejsze pocałunki na świecie *-*. uwielbiam jego język bo on potrafi wypowiedzieć te dwa cudowne słowa trzymając mnie w talii. :) uwielbiam jego ramiona i plecy, bo tylko przy nim czuję się bezpieczna. ubóstwiam jego dłonie - bo przez dotyk rozumiem go w każdej chwili - ale to właśnie jego dłoń poczułam na twarzy, gdy pierwszy raz odważył się mnie uderzyć. to z jego palcami zaplatają się moje w cudowne wieczory. :) to właśnie te dłonie sprawiły, że czuję się cholernie kobieca. :) :* Kubaaa
|
|
|
impreza. ostro porobieni faceci i spocone cycki typiar. gorąco. alkohol. kreski w kiblach. seks na ławkach. muzyka , gustowna i totalne gówno w głośnikach. fejterzy. boruta o kasę przed klubem. seks. kłótnie. boruty. podchodzisz do stolika z głupim tekstem - pobujamy? - jeszcze mnie nie pojebało, wyjdź. - milion razy odmawiając, ciągle jestem w centrum uwagi. usiadam w loży, noga na nogę, seksownie poprawiam włosy. nie to, żebym była jakaś chamska, zauważ mała, ja odmawiając i klnąc jak szewc zdobyłam szacunek u mężczyzn, ty pragnąc to osiągnąć sypałaś się jak łupież, i co teraz? jedyne słowa jakie możesz usłyszeć od faceta to ' skurwiłaś się niunia, i tyle ' . więc ogarnij, a potem zacznij mówić o szacunku. / fasion
|
|
|
uwielbiam tego faceta. jest jedynym, który odważył się pokazać łzy przy mnie. pokazał mi uścisk, który do tej pory mam w pamięci. pokazał mi silne uczucia i emocje, motylki w brzuszku a raczej biegające bizonki. to u niego zauważyłam delikatność i czułość. to on przeprowadził mnie przez wszystkie doświadczenia jakie przeżyłam. to on leżąc ze mną w łóżku opisywał istotę egzystencji. / fasion, czI
|
|
|
to on z całej siły mnie przytulał niemalże łamiąc mi żebra, oczekiwał tego samego. to z nim śmieje się w niebogłosy i słyszę pukającego do drzwi sąsiada, bo postanowiliśmy nieźle się bawić. to z nim grałam w cs, jemu robiłam śniadanie i z nim jadłam kolację. to jemu w pośpiechu robiłam kanapki do szkoły, bo dzwonił i tylko ' kurwa, zaspałem. chodź malutka zrob mi jakieś jedzenie ' . to on mnie nauczył słuchać a ja nauczyłam go rozmawiać. to przy nim tusz spływa mi z rzęs, często wcale nie ze szczęścia. to przy nim chodzę w jego za dużej bluzie i krótkich szortach. to on jest moim mężczyzną, skazanym na dożywotni pobyt w moim sercu. / fasion, cz II
|
|
|
przeszłam obok, a ona zmierzyła mnie wzrokiem ' co kurwa, sukienkę mi chcesz uszyć ? ' parsknęłam śmiechem po tych słowach i trącając ją ramieniem zaczęłam się śmiać jak chora psychicznie, gdy na ziemi znalazł się jej telefon, na którego zarobiła dupą. ' coo malutka? już znudziła się im twoja skarbonka ? ' znowu zaczęłam się ostro śmiać, zatrzymałam dłoń na ustach po czym krzyknęłam w jej kierunku ' ooo, wielka kurwa raczyła się pokazać w szkole, szał huja ' podeszłam i uderzyłam ją w pysk. a ona nic, z zimną krwią spojrzała mi w oczy i powiedziała ' masz rację. muszę już iść. ' / fasion
|
|
|
jest blondynem - i mimo wszystko - posiada czekoladowe oczy. jest wysoki, czołem sięgam mu do ust, jest stworzony aby mnie w nie calować. jest małą drobinką - to ja pierwsza nazwałam go kruszynką. i mimo mojej objętości przy nim, nigdy nie nazwał mnie grubaskiem. jest przystojny, uwielbiam, kiedy składając pocałunek na moim policzku, czuję jego zimny nosek. jest mimo wszystko ogromnym skurwielem - a słowa ' przejebałeś, pożegnaj się ze wszystkimi, nie żyjesz ' nie są dla niego powodem do nerwów. jest piękny - i wiem wiem, o facetach się tak nie mówi. ale na opak wszystkim stwierdzam, że to on mnie nauczył, jak postępować, gdy ktoś traci przytomność, bo przy nim ja tracę ją codziennie. Jacobs :* . / fasion
|
|
|
pierwszy raz na widok faceta ugięły mi się kolana. przecież nigdy wcześniej nie mówiłeś, że masz tak czarujący wzrok. gdybyś to zrobił, moja psychika sprawiłaby, że albo omijałabym cię z daleka, albo podeszła do ciebie, i mimo wysokiej palpitacji serca, zaryzykowała zdrowiem, aby zamienić z tobą dwa, może trzy, najwyżej tysiąc słów. / fasion
|
|
|
to nie to, że jestem kłótliwa czy nie chciałam znów mieć cię za siostrę. to było coś w stylu ' ja cię nie przeproszę, jeśli ty tego nie zrobisz pierwsza. pierdolę cię ' po części nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kiedyś byłyśmy nierozłączne. wszędzie razem. wspólny zaliczony przypał w podstawówce, boruta w gimnazjum czy wypadek na wakacjach. to ze mną byłaś, gdy upadłaś z roweru w czwartej klasie podstawówki, to ze mną siedziałaś na lekcji u pani dyrektor, bo byłyśmy najgorsze w klasie. to ja płakałam nad tobą, gdy na lajcie, rozpędzona jechałaś i upadłaś z roweru, krzyczałaś coś, podobno było z tobą źle. to ja cię stylizowałam na imprezy, razem nakurwiałyśmy densa na dyskotekach. / fasion, czI
|
|
|
|