|
dearmad.moblo.pl
Jaki ma sens ten spektakl jaki ma sens bieg lat..
|
|
|
Jaki ma sens ten spektakl, jaki ma sens bieg lat..
|
|
|
- Dawid.. - czuje jej dotyk na ramieniu. Tym razem odtrącam ją sam.. nie chce jej bliskości, pomocy. Nie chce by była obok i litowała się nade mną. - Pola jest już za późno. - ledwo wymawiam te słowa widząc łzy w jej cudownych oczach, w których kiedyś ukryta była tak wielka miłość. Odchodzę.. nie odwracam się.. nie zatrzymuje się, a idę dalej przed siebie zaciskając mocniej pięści w kieszeniach. Spoglądam na telefon.. a na nim znów pojawia się jej imię - odrzucam.. czując się jakby ktoś wydzierał mi serce z klatki piersiowej nie pozwalając żyć dalej. Kolejna nieprzespana noc gdy patrzę w gwiazdy.. wiedząc, że Ona teraz także siedzi na parapecie w swoim pokoju i spogląda na nie.. szepcząc bym wrócił. | dearmad
|
|
|
Zapisywałem w nocy słowa, które nie miały głębszego znaczenia i sensu. Pisałem coś na pożółkniętej kartce papieru, którą znalazłem przez przypadek - spodobała mi się. Była jak ja. Wyniszczona i pozostawiona sama. Nie wiedziała co dalej się z nią stanie. Jestem w kolejnym dołku - nie mam chęci do niczego. Klękam i składam znów dłonie do modlitwy czy Bóg chociaż teraz mnie słucha? Wierzę w Niebo dla Chuliganów, w którym mieści się Sektor Niebo i tego nikt mi nie może odebrać. Wiem, że kiedyś tam wszyscy się jeszcze spotkamy mimo, że teraz dzieli nas za dużo. Odcinam się od ludzi. Chce być sam bo teraz potrzebuje tylko ciszy i spokoju. Chcę zebrać w końcu swoje myśli by One w końcu miały jakiś sens - nie wychodzi mi to. Znów zawiodłem i czuję się winny tego wszystkiego co się dzieje, każdego dnia. Nie wierzę już w miłość. Nie chcę ranić drugiej osoby bo wiem, że ja się nigdy nie zmienię. Wiem, że zawsze będę tym zimnym skurwielem, który nie potrafi docenić wielu rzeczy. | dearmad
|
|
|
Nie znienawidził miłości tylko pokochał nienawiść.
|
|
|
Się porobiło - już nie dzielimy razem ławki.. choć byliśmy jak szlugi z jednej paczki.
|
|
|
Ledwo odciągają mnie we dwóch od chłopaka, który leży już nieprzytomny na skrawku trawy. Próbuję wyrwać się z ich mocnego uścisku, a Oni próbują mi coś tłumaczyć. Ich słowa? Nie dochodzą do mnie. W moich myślach jest tylko jedna rzeczy by zabić tego skurwysyna, który prawie odebrał życie mojego bratu. W okolicy nie ma nikogo - tylko ja z ziomkami i On. Walczyłem sam, a im nie pozwoliłem nawet go dotknąć. Wyśmiał mnie prosto w twarz, śmiał się z krzywdy mojego brata.. rodziny i przyjaciół. Nie wytrzymałem.. ten jeden cios zaczął wszystko. Nie wiem tak naprawdę jak.. ale wszystko poleciało tak szybko. Ocknąłem się dopiero gdy mnie odciągnęli siłą do samochodu. | dearmad
|
|
|
Wróć przyjacielu, błagam.. kolejnego miesiąca bez Ciebie nie wytrzymam. | dearmad
|
|
|
Uwielbiam, a może nawet kocham Wiedeń nocą. Klimat, który jest w tym mieście jest niespotykany nigdzie indziej.. chodzę znów ulicami, które oświetlają tylko lampy. Zostaje sam ze swoimi myślami. Czasem mam wrażenie, że nadal jestem gówniarzem mimo tego, że licznik wieku coraz szybciej rośnie. Siadam na ławce gdzieś między drzewami, a na niej - jej i moje inicjały w durnym serduszku. Wspominam tamto, pamiętne lato i tęsknię.. tęsknie za jej obecnością, bliskością.. jej głosem. Tęsknie za jej kolorem oczu, uśmiechem. Chciałbym by Ona była obok mnie teraz, chociaż na chwilę. Nie wiem co czuje.. czego tak naprawdę chcę od życia, bo Ono traci sens kiedy odchodzą najbliższe sercu osoby. | dearmad
|
|
|
Czasem po prostu lubię posłuchać sobie głosu brata na jakimś durnym nagraniu, który wpada mi przypadkowo w ręce. Mordeczka sama się uśmiecha. Codziennie opowiadam mu wszystko co się dzieje. Lekarze mówią, że jego stan się poprawia - jest coraz lepiej, a w niedługim czasie powinien się obudzić. Mama po tej informacji nie płakała już z bezsilności, a ze szczęścia. Znów dostaję telefon od ziomka - Ten idiota, który Młodego dojebał zaraz będzie nasz. Wyszedł z mieszkania. - chcę sam się rozprawić z tymi skurwysynami, którzy nie czują krzty skruchy po tym co zrobili młodemu chłopaczynie.. obowiązują pewne zasady - jeżeli ktoś je łamie jest automatycznie przegrany. | dearmad
|
|
|
Kończę się psychicznie w kraju. Codziennie odwiedzam brata w szpitalu, a potem wybieram się na cmentarz.. znów wracam do pustego mieszkania, w którym sam spędzam resztę wieczora i noc. Tylko ja i setki myśli, które nie pozwalają mi spokojnie zasnąć. Spoglądam na telefon - jest dokładnie 3:03. Znów wstaję by uspokoić swoje myśli. Rap gra na full gdzieś za mną, a każdy kolejny cios w worek zaczyna sprawiać mi minimalny ból. Moje pięści delikatnie krwawią - powtarzam swoje ciosy mocniej i szybciej. Potrzebuje ochłonąć. Spoglądam na zegarek, dochodzi 5:30. Otwieram okno by ciężkie powietrze w pokoju się poprawiło. Z daleka widzę jakiegoś biedaka, który zbiera po koszach puszki by mieć na kolejne wino. Żal ściska za serce.. kiedy jego rodzina głoduje, a On martwi się tylko o swój alkoholizm. | dearmad
|
|
|
Wracam kolejny raz do starych tracków. Tych z dzieciństwa. Wszystko mam przed oczami. Gdzieś za mną, kilka metrów ode mnie w drzwiach stoi moja Matula - słucha dokładnie tracku, który właśnie jest na moich głośnikach. Odbiera tekst trochę inaczej niż ja.. jednak podobnie. Zakrywam twarz dłońmi. Czuje jej dłoń na ramieniu. Jej spojrzenie - nie potrzeba słów. Odwracam wzrok - nie potrafię spojrzeć jej w oczy i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i się ułoży. Nie potrafię powiedzieć jej, że się zmienię i dorosnę. Boi się o mnie mimo, że licznik mojego wieku zaczyna wybijać dwadzieścia. Powtarza mi, że jest moją Matką, że dla niej zawsze będę tym Małym Chłopcem - Małym Dawidkiem, jej Małym Synkiem. Nie chce jej tłumaczyć kolejny raz, że sobie poradzę bo przestaje w to wierzyć. Nie wyobrażam sobie, że jej.. może nie być obok mnie kiedy będę tego potrzebował. | dearmad
|
|
|
Wchodzę do dość małego pomieszczenia.Gdzieś na środku stoi stolik i dwa krzesła.Jest pusto-tylko strażnik,który opiera się o ścianę dokładnie obserwuje,każdy mój ruch.Mija kilka sekund,a może minut kiedy wchodzi On-wysoki,napakowany,wydziarany i łysy dresiarz.Cwaniacki uśmiech nie schodzi mu z mordeczki.Klawisz?Przy nim wygląda tak niewinnie,powiedzmy,że dosięga mu do klatki piersiowej.Wykonuje ruchy bardzo wolno-obserwując dokładnie,każdy gest skazanego..uwalnia go z uścisku kajdanek.Już jest obok mnie-uśmiech schodzi z twarzy,na której pojawia się ból tęsknoty i bezradności.Wypytuje i dopytuje się nawet kilka razy o jedną rzecz by się upewnić.Jego kontakt ze światem zewnętrznym jest minimalny.Pokazuje mu zdjęcia-jego oczy zachodzą łzami,ręka mu się trzęsie gdy podnosi zdjęcie syna.Opuszkiem palca przejeżdża po jego twarzy.Tak.Ten twardziel się rozpłakał.Przewijają się różne tematy,a czas szybko ucieka.Jeszcze jeden uścisk i znów oddzielają nas kraty. | dearmad
|
|
|
|