|
callrecording.moblo.pl
Nie była moją przyjaciółką. Zdarzało mi się minąć ją porozmawiać zapytać co u niej i szczerze się uśmiechnąć. Ostatnia nasza rozmowa również ograniczała się do zdawkowy
|
|
|
Nie była moją przyjaciółką. Zdarzało mi się minąć ją, porozmawiać, zapytać co u niej i szczerze się uśmiechnąć. Ostatnia nasza rozmowa również ograniczała się do zdawkowych pytań. Nigdy nie łączyła mnie z nią jakaś szczególna więź lecz do dziś potrafię ją wspomnieć. Wiem, jak cudowną osobą była. Najwidoczniej Bóg potrzebował takich ludzi w niebie.
|
|
|
Wiem, że słyszysz mój krzyk w środku nocy. Słyszysz wrzask rozrywający serce. Wołam Twoje imię. Wyrwana w połowie koszmaru biorę do ręki Twoje zdjęcie. Całuję je, łzy spływają wprost na fotografię. Patrzysz na mnie z góry, z nieba. Wiem, że czuwasz nade mną, jesteś moim Aniołem Stróżem. Wolałabym jednak, gdybyś opiekował się mną będąc obok. Wolałabym, byś wtedy nie wsiadł na ten przeklęty motor.
|
|
|
Drżenie rąk, ból w klatce piersiowej, trudność z oddychaniem, bezsenność. Sprowadziłeś mnie na dno, aż dziwne, że wahałam się jeszcze, czy aby przypadkiem nie dać Ci drugiej szansy. Dobrze, że miałam wtedy ludzi, którzy brutalnie wybijali mi to z głowy. Wtedy byłam na nich wściekła, dziś im dziękuję.
|
|
|
Po każdej kłótni wychodził zdenerwowany trzaskając drzwiami, po niespełna dziesięciu minutach wracał. Cichutko uchylał drzwi i mówił "Myszka, kocham Cię. Po co mamy się kłócić?". To zawsze działo, siadał obok mnie i spokojnie wyjaśnialiśmy sobie pewne kwestie. Bez krzyków. Taka była tajemnica naszego prawie idealnego związku, potrafiliśmy w każdej sytuacji dochodzić do porozumienia.
|
|
|
Sytuacja bez wyjścia? Nie wierzyłam, że może istnieć coś takiego, lecz teraz, gdy znajduję się w takowej, nie mam pojęcia co dalej. Każde 'rozwiązanie' będzie bolesne i pełne cierpienia. Na dzień dzisiejszy nie umiem tego pojąć, pewnie dopiero za kilka lat, będę w stanie ocenić, czy zrobiłam dobrze.
|
|
|
Gdy już wiedziałam, że zbliżamy się do chwili, gdy nasze drogi się rozejdą, nie próbowałam go zatrzymywać. Nie mogłam go ograniczać, nie chciałam, by dla mnie porzucał swoją pasję, coś o co dbał 7 lat.
|
|
|
Kochał mnie taką jaka byłam. Nie denerwowało go, że umiałam być marudna jak pięcioletnie dziecko i chwilami przeszkadzało mi nawet tykanie wskazówek zegarka. Nie chciał we mnie żadnych zmian. Jedyne, co pragnął we mnie zmienić, to moje nazwisko na swoje.
|
|
|
Próbowałam żyć jak dawniej. Mówili tylko, że stałam się trochę bardziej milcząca. Nie mieli pojęcia, co siedzi we mnie. Czułam nie tylko ból psychiczny, ale i fizyczny. Serce wariowało, gdy tylko słyszałam gdzieś Twoje imię. Chwilami miałam trudności z oddychaniem, podczas wracania do naszych wspólnych wspomnień. Nieprzespane noce, stały się dla mnie codziennością. Myślałam o Tobie, tylko o Tobie. Nie docierało do mnie, że to już koniec. Nie potrafiłam wyobrazić sobie tego, że jutro nie zobaczę Twojej uśmiechniętej twarzy, oczu przepełnionych szczęściem. Nie umiałam pogodzić się z tym, że odszedłeś na dobre.
|
|
|
Próbowałam żyć bez Ciebie, zaskakujące, że wytrzymałam zaledwie kilka godzin. Nie spodziewałabym się, że aż w takim stopniu jestem od Ciebie uzależniona.
|
|
|
Nie mogłam i nie chciałam być jego powietrzem. Nie mogłam pozwolić na to, by tak bardzo był ode mnie uzależniony. Chciałam, by w razie konieczności umiał żyć beze mnie, bo przecież gdybym była jego tlenem i w pewnym momencie musiałabym odejść, to już z góry byłoby przesądzone, że nie da rady funkcjonować w pojedynkę - przecież nie można żyć bez powietrza.
|
|
|
Nigdy nie wybaczę jej tego, że kazała mi wybierać między miłością mojego życia, a rodziną.
|
|
|
Zarzekałam wszystkim, że przestał, że nie ćpa. Broniłam go, krzycząc na innych, by nie wygadywali o nim głupich plot. Wierzyłam, że mnie nie okłamuje, że z tym skończył, bo przecież, przysięgał na naszą miłość. Wierzyłam, do czasu, gdy zobaczyłam go ze strzykawką wbitą w żyłę, jego łzy w oczach i gdy szeptał 'przepraszam', powoli siadając pod ścianą.
|
|
|
|