|
Boje się. Cholernie boje się tego dnia. Wiem, że wszystko znów odżyję na nowo. Gdy Go zobaczę, tylko On będzie w centrum mojego zainteresowania. W głowie nagle pojawi się tysiąc scenariuszy, które nawet dla mnie nie będą miały sensu. Potem? Potem wrócę do domu, wezmę prysznic, położę się do łóżka i będę patrzyć w sufit. Będę po prostu leżeć i myśleć. Myśleć o tym życiu, o całym syfie, o wszystkim. Jeżeli się rozpłacze, ulży mi i zasnę w miarę spokojnie, wykończona własną bezsilnością. Jeżeli nie? No cóż, prędzej czy później oczy same się zamkną, a o poranku obudzę się jeszcze bardziej zażenowana swoim zachowaniem, myślami czy nawet samą sobą.
|
|
|
Chociaż raz. Chociaż raz chciałabym tam pojechać i nie zwrócić na Niego uwagi. Zajmować się tym, co ważne i udawać, że On nie istnieje. Zapomnieć, bo tak byłoby dla mnie najlepiej. Tylko dlaczego przychodzi mi to z taką cholerną trudnością? Ubzdurałam sobie coś absurdalnego w tej swojej małej główce i nie daję mi to spokoju. Nie umiem się tego pozbyć, a muszę się postarać. To nie ma najmniejszego sensu.
|
|
|
Wiem, że tu jesteś. Wiem, że patrzysz i śmiejesz się z mojej bezsilności oraz totalnej pustki. Nie wiem, czy chcę mi się z Tobą nawet rozmawiać, bo mam wrażenie, że moje słowa w ogóle Cię nie obchodzą, a ja mówię do ściany. W sumie to bym się nie zdziwiła, bo przecież wszyscy mnie olewają. Ale wiesz...jestem już zmęczona tym wszystkim. Proszeniem, błaganiem i ośmieszaniem samej siebie. Jestem zmęczona uczuciem, po którym czuję się jak ostatnie zero. Jak żałosna smarkula. W zasadzie...czego mogłam się spodziewać? Przecież nie masz w stosunku do mnie żadnych zobowiązań. Jestem tylko kolejnym naiwniakiem.
|
|
|
Nikt nie zna Cie lepiej, niż Ty sama. Jako jedyna widzisz w lustrze nieszczęśliwą osobę, kiedy inni tak naprawdę mają Cie za człowieka radosnego i wesołego. Nie oszukujmy się. Uśmiech nie zawsze oznacza szczęście. Czasami pokazuję jak silna potrafi być osoba. Uśmiechanie się jest dużo prostsze niż tłumaczenie i obarczanie kogoś swoimi problemami, rozterkami czy obawami. Kiedy uświadamiasz sobie, że nie masz już sił, by płakać, użalać się nad swoim życiem czy wiecznie narzekać, wkładasz na twarz maskę. Maskę, która ukryję Twój ból. Maskę, która sprawi, że z wraku człowieka, staniesz się w pełni funkcjonującą w społeczeństwie osobą. Maskę, która pokażę innym jak "wspaniale" sobie radzisz.
|
|
|
Próbowałam zapomnieć. Pogrążyłam się w obowiązkach i dodatkowych zajęciach, aby nie myśleć. Przemknął przez moją głowę, nie zaprzeczę, ale nie tak często. Prawie mi się udało, gdyby nie dzisiejszy sen, który pobudził moje szare komórki do pracy. Spotkanie? Flirt? Czy mam to traktować jako znak od Boga? Co chciał przez to powiedzieć? Uświadomić mi fakt, żebym w końcu dała sobie spokój czy może chce, bym dalej się łudziła? A może to był tylko zwykły sen, a ja doszukuję się w tym drugiego dna. Sama już nie wiem.
|
|
|
Głupie uczucie. Kiedy chcesz zapomnieć, a mimo tego wciąż się łudzisz. Chcesz przestać myśleć o tej jednej osobie, bo wiesz, że to zwyczajnie nie ma sensu i nic dobrego z tego nie wyniknie, ale i tak robisz swoje. Zasadzie nie Ty, a Twoja podświadomość. To ona kreuję wszystkie obrazy korzystając z natłoku Twoich myśli. To ona podsuwa Ci te beznadziejne historyjki, w które wierzysz. Kiedy jesteś w stanie dać sobie spokój, nagle pojawia się ona i uderza ze zdwojoną siłą, a ty? Ty nie masz się jak bronić. Zwyczajnie ulegasz.
|
|
|
'Są chwile, w których chcesz być sam. Nie ważne ile dookoła ludzi. Tylko Ty i Twój własny świat, bo ten realny czasem chcesz opuścić.'
|
|
|
Wybacz, że nie jestem idealna. Wybacz, że nie mam odpowiedniego wzrostu, figury modelki i doskonałego wyglądu. Wybacz, że mam napady złości co 5 minut, że nie potrafię zaufać ludziom i że czasem jest zbyt roztargniona, zbyt gwałtowna i zbyt chaotyczna. Wybacz, że mam tendencję do wiecznego narzekania na świat i życie oraz to, że jestem uparta. Wybacz, że nie umiem zdobyć się na odwagę i powiedzieć Ci prawdy. Wybacz, że za każdym razem, gdy Cię widzę, uśmiecham się pod nosem. Wybacz, że na myśl o Tobie, moje ciało przeszywa niebezpiecznie przyjemny dreszcz. Wybacz, że ciągle przypominam sobie nasze spotkanie, uścisk dłoni, Twój głos i to, w jaki sposób na mnie patrzyłeś. Wybacz, że nie mogę przestać o Tobie myśleć. To silniejsze ode mnie.
|
|
|
Chciałam zapomnieć. Alkohol i głośna muzyka miały mi w tym pomóc. Miałam przestać myśleć o tym gnojku, który tak perfidnie namieszał mi w głowie, a tymczasem co? Zaczęłam myśleć coraz bardziej intensywnie. Nic się nie liczyło, tylko On. Ani alkohol, ani dobra zabawa, ani przyjaciele. Po prostu On. Chciałam, żeby do mnie dołączył. Żeby był tam ze mną. Żebym chociaż na jedną noc mogła uwierzyć, że chce tego samego co ja. Ale nie przyszedł. Miałam ochotę wyjść z tego klubu, wziąć taksówkę do Jego mieszkania, a kiedy stałabym przed drzwiami, wykrzyczałabym mu wszystko to, co leży mi na sercu. To, że nienawidzę go za to, że pojawił się teraz. Wyrzuciłabym mu dlaczego musi być taki cholernie słodki i uroczy oraz,że zawrócił mi w głowie i nie mogę się opamiętać. On,patrzyłby na mnie tym swoim onieśmielająco delikatnym uśmiechem, podszedł bliżej i zwyczajnie mnie pocałował. Ale nie zrobiłam tego. Nie wyszłam z klubu. Bawiłam się do białego rana i nie dawałam po sobie poznać,że coś jest nie tak
|
|
|
Widziałam go dzisiaj. Nie chcąc się zdradzić, patrzyłam na Niego. Obserwowałam go i uświadomiłam sobie, że tak prędko nie wyrzucę Go ze swojej głowy. Po prostu nie mogę. Nie potrafię. Nie jestem w stanie. Jest moją słabością. Odkąd go poznałam, nieustannie siedzi gdzieś w moich myślach, nie dając mi spokoju, kiedy najbardziej go potrzebuję. Dlaczego pojawił się akurat teraz? W sumie...to i tak nie ma żadnego znaczenia. Moim jedynym zadaniem, celem jest tylko to, aby o Nim zapomnieć. Raz na zawsze. Ale czy potrafię?
|
|
|
Przejrzała mnie na wylot. Okłamałam ją, mówiąc, że o Nim nie myślę, ale ona od razu wiedziała. Kiedy zapytała dlaczego tak z tym zwlekam, odpowiedziałam jej, że nie jestem dziewczyną dla Niego. Zaśmiała się, ale mi wcale nie było do śmiechu. 'Powinnaś spróbować' - powiedziała, zostawiając mnie w jeszcze większym natłoku myśli. Nie. Nie powinnam spróbować, tylko powinnam odpuścić. To fakt, że ciągle o Nim myślę, ale na nic nie liczę. Ani na żadne spojrzenie z Jego strony ani na spotkanie. Na nic. Po prostu na nic.
|
|
|
Z każdym dniem słabnę. Opadam z sił. Jest coraz gorzej, a ja nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Chyba nie mogę być sama. Cztery ściany jeszcze bardziej mnie przytłaczają. Zbyt dużo myślę i głupie rzeczy przychodzą mi do głowy. Czasem wydaję mi się, że zostaję wystawiona na jakąś próbę. Bóg chce zobaczyć ile jestem w stanie znieść. Czuję się paskudnie jako jego nic nieznacząca marionetka. Mam wrażenie, że już gorzej być nie może, ale potem okazuję się, że jednak może.
|
|
|
|