|
sstrachsiebac.moblo.pl
cz. 2 To dopiero początek. Złapał rękę dziewczyny i skoczył w dół wylądowali około metra niżej na betonowej posadce. Widok stąd był jeszcze piękniejszy a w kącie ścian
|
|
|
cz. 2 To dopiero początek. Złapał rękę dziewczyny i skoczył w dół, wylądowali około metra niżej na betonowej posadce. Widok stąd był jeszcze piękniejszy, a w kącie ścian stał drewniany stoliczek z dwoma wysokimi świeczkami i lampką wina. - Teraz dopiero mogę powiedzieć - To dla Ciebie kochanie /sstrachsiebac
|
|
|
cz.1 Uważaj żeby się nie przewrócić - zimnymi dłońmi zakrywał oczy dziewczynie - co ty kombinujesz głuptasie? - Sama zobaczysz, już niedaleko, teraz stopień w górę. Zabrał swoje ręce pokazując niespodziankę. -I jak Ci się podoba? -Jest pięknie... Jej oczom ukazał się widok nocnej panoramy na miasto. Niebo zrobiło się ciemne jak atrament, nie było widać nawet księżyca. Listopadowy wiatr przytargał kilka liści. Ulice rozświetlały żółto- pomarańczowe latarnie i fasady sklepów. Na niektórych wieżach kontrolnych migotały neony, dostrzegła też kolorowe światła kina do którego razem chodzili. - To dla mnie?- Jej oddech zmienił się w obłoczek pary, zatańczył przed jego nosem, zrobił kilka piruetów i rozpłynął się w powietrzu. -Jest cudownie, dziękuje. Stanęła na jego butach chłopaka by dosięgnąć jego ust, zimne wargi złączyły się na moment
|
|
|
Kolejny raz zaczynam tę grę, z powrotem w samochodzie. Dalej, dalej, drogi coraz węższe, coraz bardziej kręte, wspinające się od wybrzeża, po raz ostatni ocean. A potem już tylko góry. Moje zamknięte oczy, moje ręce na piersiach. Niczego więcej nie widzieć, jeszcze tylko czuć. Lekki ból gdzieś w środku mnie, cudownie łagodny, jeszcze tylko szept, pełen przekonania - będzie tam, znajdę go. Cisza, teraz nareszcie cisza. /sstrrachsiebac
|
|
|
Zobaczyłam Cię na ulicy, jak zwykle zatrzymałeś się by zapalić papierosa. Wyciągnąłeś z kieszeni zapalniczkę i coś we mnie drgnęło tu, koło serca. Zapalniczka zazgrzytała i wykrzesała ogień, gorący niczym ten, który rozgrzewał nasze ciała. Wziąłeś papierosa do ust i zaciągnąłeś zawiesisty dym prosto w płuca. I zauważyłeś mnie, na twojej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. Papierek węglił się coraz bardziej, już nie wiedziałam jak długo trwała ta chwila, aż w końcu papieros wypalił się. Cisnąłeś petem o ziemię. Moje serce roztrzaskało się na chodniku. Przydeptałeś je jak naszą miłość, jak peta na chodniku. /sstrachsiebac
|
|
|
Uniósł dłoń i opuszkami palców wędrował po mojej twarzy, ustach, wzdłuż grzbietu nosa, a stamtąd w dół, na policzek, który wtuliłam w wnętrze jego dłoni, gdzie rozgrzewał się stopniowo,od zewnątrz i od środka, aż w końcu już nie wiedziałam, gdzie kończy się moja twarz, a zaczyna jego dłoń. /sstrachsiebac
|
|
|
Dzwonił telefon. Był to najochydniejszy, najbardziej obcy i jednocześnie najrealniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Trwał wieczność. Kiedy się urwał, nadal milczałam, nadal pozwalałam mu odejść. /sstrachsiebac
|
|
|
Dotknęłam ręki, która spoczywała ciężko na mojej piersi, odwróciłam się ostrożnie i popatrzyłam mu w oczy. Leżał na brzuchu z twarzą zwróconą w moją stronę. Czarne włosy opadały ma na czoło, a wargi, teraz lekko rozchylone, były wręcz nienaturalnie czerwone. Jego rzęsy rzucały lekki cień, a powieki nawet nie drgnęły. Oddychał głęboko, wyglądał przy tym na tak szczęśliwego jak ja. Odwróciłam się do niego, obejmując go ramieniem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam by ta chwila trwała wiecznie. /sstrachsiebac
|
|
|
- Kocham Cię- te słowa pozostały dopóki nie rozpuściły się w powietrzy, a potem wyszły jeszcze raz z jego ust. /s
|
|
|
-Niezbyt dobra z Ciebie kucharka. -Jak to? -podsunął mi pod nos kawałek pomidora -Do prawdziwego sosu pomidory obiera się ze skórki, nawet ja to wiem. -w każdej chwili możesz iść na miasto coś zjeść... -Hmmm, myślę że lubię skórkę w sosie. -To może jednak Spaghetti? -nudne- Ojej- jęknęłam i szturchnęłam go w bok- No to zaproponuj coś ekscytującego -chętnie - jego oczy zalśniły, wyjął mi z ręki książkę kucharską. Chwycił za ramiona, przyciągnął do siebie i zaczął całować- najpierw delikatnie, potem coraz gwałtowniej. Poczułam czubek jego języka na szyi, zatopiłam dłonie w jego włosach. Na ślepo rozpięłam mu koszulę, on ściągnął ze mnie sweter. A potem wziął moją twarz w swoje dłonie i półgłosem wyszeptał- Właśnie to chciałem Ci zaproponować na obiad. /sstrachsiebac
|
|
|
Do okoła białe ściany. Bez okien, bez klamek, bez życia. Samotność zaciska pięść na moim sercu. Wbija szpony, przekręca, wyszarpuje na zewnątrz ciała. Nie pamiętam kiedy ostatni raz oddychałam, w ustach pozostał jedynie gorzki smak dymu. Ostatni raz zaciągam się cierpieniem, leczę strach oddechem z twoich ust. Przepuszczam peta przez palce, upada na ziemię z nim moja dusza, z nim moje cierpienie. /sstrachsiebac
|
|
|
Wieczorem, gdy siądę na skraju łóżka by odmówić modlitwę, nie wspomnę, że byłeś przy mnie. Gdy wyciągnę kolejnego papierosa, z chęcią przesiedzenia całej nocy przy winie, drgnie we mnie myśl, że tak naprawdę jestem sama. Nauczyłeś mnie cierpienia, pokazałeś jak ranić. I gdy ostre kości przebijały tętnice by całe cierpienie wyciekło, nie próbowałeś tamować ran. Nuciłeś w kółko tę samą, chorą melodie, wprowadzając mnie w obłęd. Pozwoliłeś mi myśleć, że to moja wina. A ja wezmę papierosa w usta, przewrócę go językiem i zatracę się ostatni już raz. /sstrachsiebac
|
|
|
Jaka jestem? Niepewna. Niepewna swoich możliwości, swoich myśli, niepewna siebie. Ile razy przeszła mi przez głowę myśl 'odpuść sobie', uginając kolana pod ciężarem krytyki ludzi. Chowałam się za sztuczną barierą krat, przyjmowałam każdy policzek. Co wieczór prosiłam o lepsze dni i w modlitwie przytaczałam 'nie zapomnij o mnie Boże'. sstrachsiebac
|
|
|
|