Zobaczyłam Cię na ulicy, jak zwykle zatrzymałeś się by zapalić papierosa. Wyciągnąłeś z kieszeni zapalniczkę i coś we mnie drgnęło tu, koło serca. Zapalniczka zazgrzytała i wykrzesała ogień, gorący niczym ten, który rozgrzewał nasze ciała. Wziąłeś papierosa do ust i zaciągnąłeś zawiesisty dym prosto w płuca. I zauważyłeś mnie, na twojej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. Papierek węglił się coraz bardziej, już nie wiedziałam jak długo trwała ta chwila, aż w końcu papieros wypalił się. Cisnąłeś petem o ziemię. Moje serce roztrzaskało się na chodniku. Przydeptałeś je jak naszą miłość, jak peta na chodniku. /sstrachsiebac
|