Kolejny raz zaczynam tę grę, z powrotem w samochodzie. Dalej, dalej, drogi coraz węższe, coraz bardziej kręte, wspinające się od wybrzeża, po raz ostatni ocean. A potem już tylko góry. Moje zamknięte oczy, moje ręce na piersiach. Niczego więcej nie widzieć, jeszcze tylko czuć. Lekki ból gdzieś w środku mnie, cudownie łagodny, jeszcze tylko szept, pełen przekonania - będzie tam, znajdę go. Cisza, teraz nareszcie cisza. /sstrrachsiebac
|