|
persilowa.moblo.pl
Nie obiecuje się czegoś czego nie może się spełnić. Bo potem jest płacz i rwanie kołdry paznokciami. Trzeba być skurwielem samym w sobie żeby składać obietnice samem
|
|
|
Nie obiecuje się czegoś, czego nie może się spełnić. Bo potem jest płacz i rwanie kołdry paznokciami. Trzeba być skurwielem samym w sobie, żeby składać obietnice samemu sobie. Tak zaciekle...
|
|
|
Czemu mi to tak ryje głowę? Gryzie każdą myśl? Każde słowo pryska kwasem...Trawi sumienie...
|
|
|
Wbijam wzrok we własne dłonie i zastanawiam się, jak dano mi na imię. Umieram powolną śmiercią psychiki. Tak coś myślę...
|
|
|
Dlaczego siedzę do północy znów? Dlaczego kolejny raz mam poczucie, że omija mnie coś, co jest mi niezbędne do oddechu...
|
|
|
Czarna murzyńska dupa. Tzw. kryzys.
|
|
|
Nigdy nie kazałam nikomu wybierać. Szanowałam każdy ruch drugiej osoby. Każdą najmniejszą decyzję. Nie wpierdalałam się na siłę ze swoim "ja". Dlatego teraz jest mi dziwnie na sercu, gdy ktoś dyktuje mi, jak mam funkcjonować, jak mam żyć, jak oddychać, jak spać i jak jeść zwykłe pierdolone jabłko...
|
|
|
Lubię drinki z palemką, martini, malować paznokcie, a czasem dać komuś w mordę.
|
|
|
Dwa dni po Jego śmierci wyszłam z mieszkania z kapturem na głowie. Wrzeszczałam na cały dom, że mam tego dość i że już nigdy więcej tutaj nie wrócę. Wyszłam tak szybko, że Jego brat nawet nie zareagował. Mam teraz takie wrażenie, że cały czas siedział w fotelu i płakał. A ja go zostawiłam wtedy, ze łzami schnącymi na policzkach. Szlam dziarsko po leśnej uliczce i miałam wrażenie, że zaraz wrócę się do miasta i specjalnie wejdę pod auto. I poczułam w obcisłych spodniach, w kieszeni, wibracje telefonu. Wyszarpnęłam go prędko i już chciałam nacisnać zieloną słuchawkę. Ryknąć "Nie, nie wrócę!". I wtedy zobaczyłam, że nie było nawet jednego nadchodzącego połączenia. Zbladłam. Oblał mnie zimny pot. Przerażona wracałam do domu biegiem, prawie jak na skrzydłach. Chwyciłam za klamkę i...Obudziłam się w Jego ramionach.
|
|
|
Oswoiłam sobie kiedyś miłość. Głaskała mnie po ramieniu i szeptała do ucha, że dam sobie radę. Była rozkosznie miła i uwierzyłam jej. Wraz z dniem, gdy postanowiła odejść, odwróciłam się do niej i powiedziałam smutnym głosem, że powinna umrzeć. Miłość spojrzała na mnie pustym wzrokiem. Pokiwałam głową i powtórzyłam "Powinnaś umrzeć, bo ranisz i nie czujesz się za to winna. Nie przerywasz bólu, sprawiasz go cały czas." I miłość odeszła, ale uśmiechnęła się i powiedziała, że wróci. "Nie wierzę Ci" - wysyczałam. A Ona wróciła...I powiedziała mi na ucho, że bardzo tęskniła.
|
|
|
Usiadłam mu na kolanach i całkowicie zadowolona z siebie poinformowałam, że zrobię sobie kiedyś tatuaż. Że bardzo chcę i na pewno do tego dojdzie. Spytał, czy nie boję się bólu. No, no tak. A ja odpowiedziałam mu, że gdybym bała sie bolu, bałabym się wszystkiego, co jest na świecie. Zmarszczył brwi. I nie zrozumiał. A teraz tak się zastanawiam, czy ja powiedziałam coś nielogicznego?
|
|
|
To jest takie smutne...Mój Boże. Drugi człowiek zrozumie, że coś Cię zabolało, ale dopiero po tym, gdy spojrzysz mu zbolałym wzrokiem w oczy, a głos Ci się załamie...
|
|
|
Do trzydziestki się pewnie ogarnę...Może.
|
|
|
|