Oswoiłam sobie kiedyś miłość. Głaskała mnie po ramieniu i szeptała do ucha, że dam sobie radę. Była rozkosznie miła i uwierzyłam jej. Wraz z dniem, gdy postanowiła odejść, odwróciłam się do niej i powiedziałam smutnym głosem, że powinna umrzeć. Miłość spojrzała na mnie pustym wzrokiem. Pokiwałam głową i powtórzyłam "Powinnaś umrzeć, bo ranisz i nie czujesz się za to winna. Nie przerywasz bólu, sprawiasz go cały czas." I miłość odeszła, ale uśmiechnęła się i powiedziała, że wróci. "Nie wierzę Ci" - wysyczałam. A Ona wróciła...I powiedziała mi na ucho, że bardzo tęskniła.
|