Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że mogę naćpać się powietrzem. Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że wychodząc na zwykły spacer w towrzystwie bliskiej mi osoby, mogę przeżyć tyle różnych emocji. Tak od siebie różnych i tak szalenie dominujących nad moim umysłem. Poczułam się jak taka mała dziewczynka. I zachłysnełam się powietrzem, patrząc tępo na rózowe niebo, cudnie wpsółgrające z lśniącą szyną torów, na których stałam i kiwałam się razem z wiatrem. I nagle wraz z tym wiatrem, dotarło do mnie, jakie życie jest niesamowite. Prawie dusiłam się powiewami powietrza, ledwo co stałam na szynach, czułam, jak skostniałe palce nie są w stanie trzymać drugiej osoby, tej obok mnie... Zatracałam się w subtelnych obłoczkach, różowych, niebieskich, białych, brązowych. Zapadał zmierzch, wszystko kładło się spać, a moje serce zaczynało odzywać. Tak nagle zaczęło szybciej bić, jakbym wpuściła do organizmu dziwną substancję. Poczułam lekki ucisk na dłoń, stopa zsunęła mi się z torów, a oczy spełzły
|