|
pamietnikwlasnegozycia23011993.moblo.pl
Nienawidzę siebie za to że nie potrafię znieść bólu który mi zadajesz.
|
|
|
Nienawidzę siebie za to, że nie potrafię znieść bólu, który mi zadajesz.
|
|
|
To co niszczy Twojego ojca pomaga Tobie. I dobrze, niech pomaga. Jest mi dobrze. Nic mi przecież nie jest. Po prostu jest mi dobrze. Nie chcesz tego? Chce, ale... Ale jest mi dobrze i niech tak zostanie! To Cię zniszczy! Przestań dramatyzować! Na razie mi pomaga. A jak zacznie niszczyć to przestanę pić. Nie wiesz w co się pakujesz. Wiem lepiej niż Ty. Ty nie wiesz. Ty się nie znasz. Idź stąd lepiej. Idę. I bardzo dobrze.
|
|
|
W końcu wstałem i ruszyłem w stronę literatki. Wziąłem ją i zacząłem pić to świństwo. Byłem taki zły, że wypiłem wszystko ‘na raz’. Proszę. Powiedziałem i wyszedłem. Potem zacząłem biec po schodach w stronę łazienki by wszystko co wypiłem wyrzygać. Kiedy już byłem u drzwi łazienki oparłem się o futrynę. Zachwiało mną. Byłem tak głodny, że wódka od razu uderzyła mi do głowy. Było mi tak dobrze. Nie obchodziło mnie nic. Uśmiechnąłem się do siebie i powiedziałem ‘Albo potem wyrzygam’. Poszedłem w stronę swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Nic mnie nie bolało. Nic mnie nie obchodziło. Było tak fajnie. Tak spokojnie. Nie było już pijanego ojca. Nie było bólu. Nie było zmartwień i problemów. ‘Niech tak już zostanie’ powiedziałem do siebie. cdn
|
|
|
Siedział tak na tym stołku i głośno myślał. Gadał do siebie chuj wie co. Kiedy zadawał mi jakieś pytanie odpowiadałem mu tylko ‘mhm’. Nagle uciszył się i przymknął oczy. Wstałem cicho i biegiem ruszyłem w stronę drzwi. Ten wstał i popchnął mnie na meble kuchenne. Uderzyłem głową w kant blatu. Upadłem. ‘Gdzie kurwa chciałeś co? No gdzie?!’ kopnął mnie. Wstałem szybko i usiadłem na ławce. Przepraszam tato. ‘Napij się to Cię wypuszczę.’ Ale ja nie chce. ‘No to siedź tu.’ Siedziałem tak z guzem na głowie. Czas tak wolno mijał. Byłem taki głodny. Taki zmęczony tym siedzeniem i patrzeniem na niego. cdn
|
|
|
Znowu ta kuchnia, znowu pijany ojciec... 'Napij się ze mną synu.' W życiu! Nie będę pił, nie stanę się Tobą, nie chce! 'Pij kurwa!' powiedział ojciec nalewając mi pełną literatkę alkoholu. Nie chce tato. Łzy już zaczęły napływać mi do oczu. 'Masz się tego napić!' Ale dlaczego? 'Bo ja tak mówię!' Nie napiję się tego. 'Nie wypuszczę Cię stąd dopóki się nie napijesz' powiedział to i wypił to co mi nalał. Potem nalał następną i przesunął ją w moją stronę. Usiadłem przy stole i czekałem aż uśnie. On nie usypiał. cdn
|
|
|
Ale... ale to serce do cholery jasnej! Kochany, serce to tylko kawał mięsa. / inspiration - happysad 'Nie ma nieba' ; ransiak.
|
|
|
To co nas łączyło skończyło się. Byliśmy zmuszeni do zwrotu naszych serc. Nie mogłem w to uwierzyć, nie mogłem uwierzyć w to, że to koniec. Przecież tak mnie kochałaś. A teraz? Teraz chcesz to skończyć. Nie mogę Cię przecież zatrzymywać. Nadszedł dzień odbioru swych serc. Wyciągnąłem na dłoń to Twoje, było takie pełne energii, takie zadbane. Podałem je Tobie a Ty rzuciłaś mi moje pod nogi. Ledwo biło, było brudne, zmęczone, zaniedbane. Na pewien moment przestałem oddychać, potem zacząłem wstrzymywać łzy, które i tak leciały po moich policzkach. Co Ty kurwa z nim robiłaś?! Przecież to serce moje było! Jak mogłaś! Trzeba było mi go nie dawać. cdn
|
|
|
Ty miałaś moje serce, ja Twoje. Kładłem je sobie na piedestale swego życia. Pielęgnowałem je, dbałem bardziej niż o swoje. Było takie piękne. Zawsze miałem je przy sobie. Zawsze się nim opiekowałem. Patrzyłem na nie i nadsłuchiwałem jego bicia. Było takie cudowne. Tak mi było z tym twoim sercem dobrze. Nigdy nie zostało same, nie biło samo nigdzie w kątku mojego pokoju, nigdy go nie upuściłem, nigdy na to serce nie byłem zły. Stało się częścią mnie, mojego życia. Byłem do niego bardziej przywiązany niż do swojego. cdn
|
|
|
Kompozycja, którą jesteś nie znudzi mi się to wiem. Nie można nauczyć się Ciebie na pamięć. Zaskakujesz zmianami tempa, różnorodnością użytych instrumentów, czasem nawet zmianą barwy głosu. Czasem patetyczna, zabawna, rozrywkowa, pełna smutku, pełna gniewu i nienawiści, pełna emocji trudnych do określenia. Zawsze inna, zawsze piękna, zawsze moja.
|
|
|
Jesteś cudowną kompozycją. Tak perfekcyjnie skomponowaną. Bicie serca wyznacza rytm. Oddech, śmiech, dźwięki ekstazy są instrumentami. Twój głos to wokal. Ja czasem jestem kompozytorem, od którego zależy szybkość bicia serca, ilość wydawanych dźwięków, ich jakość. Jestem dyrygentem, od którego zależy czas i miejsce wkroczenia do gry poszczególnych instrumentów. Czy to jest śmiech, czy to dźwięki ekstazy. Tak kocham Cię słuchać. Tak kocham w milczeniu przyłożyć ucho do Twej klatki piersiowej i Cię nasłuchiwać. Kocham słyszeć Twój oddech, bicie serca, śmiech. Kocham słyszeć Twoje mruczenie wywołane moim myzianiem Cię po plecach. cdn
|
|
|
Jesteś... jesteś moja. Kocham Cię. / inspiration - moje Rude.
|
|
|
Jesteś jak moja kołdra. Taka miła w dotyku. Zawsze gotowa na moje przytulenie, zawsze gotowa na otarcie mych wylanych łez, zawsze gotowa by być przy mnie. Jesteś jak burza. Przerażasz, fascynujesz, niszczysz, ratujesz, koisz. Jesteś jak tęcza. Taka nieodgadniona. Taka śliczna. Jesteś jak poranna rosa. Orzeźwiająca, świeża, cudowna w dotyku. Jesteś jak półmrok. Tajemnicza, piękna. Jesteś jak ogień. Rozpalasz do czerwoności. Jesteś jak wiatr. Ochładzasz, orzeźwiasz, pobudzasz. Jesteś jak ziemia. Taka pewna i stabilna. cdn
|
|
|
|