|
pamietnikwlasnegozycia23011993.moblo.pl
Co teraz zrobisz? Nie rozumiem. No przecież wszystko od Ciebie zależy. To czy coś Cię dobija czy coś sprawia że jesteś smutny od Ciebie to zależy. Więc pytam się co z
|
|
|
Co teraz zrobisz? Nie rozumiem. No przecież wszystko od Ciebie zależy. To czy coś Cię dobija, czy coś sprawia, że jesteś smutny, od Ciebie to zależy. Więc pytam się co zrobisz z tą siłą, z tymi możliwościami. Nic. Jak to nic? Przecież ma... Nic nie zrobię! Pójdę do łazienki, popatrzę w lustro, poużalam się nad sobą, potem położę się na łóżku i będę wyżywał się na osobie, której na mnie zależy. Powiem jej, że to wszystko jej wina, ona wszystko źle robi, ona się nie stara, ona popełnia błędy i przez nią cierpię. Potem by sobie ulżyć z całych sił będę drapał sobie sznyty, będę drapał do momentu popłynięcia kilku kropel krwi. Stwierdzę potem, że to za mało. Pójdę po żyletkę. Wezmę ją w swą trzęsącą się dłoń, potem poprowadzę nią delikatnie po rękach, w miejscach wolnych od blizn, będę napawał się ciepłem swej krwi, na swej twarzy ujrzysz uśmiech, w mych oczach ujrzysz łzy, potem spojrzę Ci prosto w oczy i powiem, że to Twoja wina, nie moja.
|
|
|
Napisałeś? Tak. I co? Jak się czujesz? Źle. Dlaczego? Po prostu, mogłem nie pisać. Mogłem mieć nadzieję na to chociaż, że ona chce ze mną pisać. A teraz? Pff, teraz nie ma nic. Mogłem nie pisać. Nie przejmuj się. Będzie dobrze słyszysz? Będzie git. Nie będzie. Ale zrozum to, że napisałeś. No i co z tego? Jak to, co z tego? Przełamałeś się. Teraz poczekaj aż ona się przełamie. Nie zrobi tego. Skąd ta pewność? Bo ją znam, Tak? Spójrz na telefon. Po co? No spójrz, dostałeś sms. Od niej? Tak. Odczytaj. Co napisała? Hmm? Dwa słowa napisała. Jakie? Te najważniejsze. I powiedz mi, jak teraźniejszość może Cię dobijać? Musisz działać! Od Ciebie ona zależy! Nie zapominaj o tym. Przełam dumę, strach, obawy, działaj! Wtedy nie będzie tylu problemów, tylu smutków, tylu pretensji do siebie i do innych. Obiecujesz mi to? Nie wiem. Jak to nie wiesz?! Chcesz żeby było dobrze? Tak. Kochasz ją? Tak. To teraz obiecaj. Obiecuje.
|
|
|
Dlaczego teraźniejszość Cię dobija? Bo nie potrafię zrobić tego by było dobrze, zawsze popełniam jakiś błąd, mały, ale jednak błąd,. Dziś na przykład siedzę przy telefonie i czekam aż ona napisze. Dlaczego Ty nie możesz napisać? Bo... bo to ona powinna napisać, nie ja. Ale dlaczego ona? Bo to ona mnie rani a nie ja ją! Nie krzycz, ja tylko się pytam... Przepraszam. Ale dlaczego zwalasz winę na nią? Bo ona jest winna. Ale dlaczego? Wytłumacz to. A co ja niby takiego robię?! Ja tylko ją kocham... Kochasz? Tak. To napisz do niej. Ale... Ale co? Kochasz ja przecież. Nie chcesz tracić czasu na jakieś głupoty, przełam dumę i napisz do niej. Ale... Ale nie ma ale... Pamiętaj: kochasz ją.
|
|
|
Kocham wyobrażać sobie własną śmierć. Kocham wyobrażać sobie reakcje innych na tą wieść. Kocham swój pogrzeb wykreowany w mych myślach. Kocham smutek dopadający osoby, które zraniły mnie. Ubóstwiam, szaleję, uwielbiam. marzę, kocham, nienawidzę, lubię, tęsknie, ranię, cierpię, szydzę, wyśmiewam się, bronię, doradzam, pomagam, wspieram, obrażam, płaczę, śmieję się, zadaję sobie ból, opatruję swe rany, tnę się, próbuje się wieszać, robię wszystko by żyć. Ale to jeden wielki chaos, te słowa się wykluczają, to, to jest niemożliwe przecież. Jak to nie? Takie jest me życie, pełne przeciwieństw, problemów i radości. A czy Ty potrafisz tylko kochać? Albo tylko nienawidzić? Tylko cierpieć? Tylko pomagać? Nie... No właśnie.
|
|
|
Boję się spojrzeć w lustro kiedy wracam do domu po spotkaniu ze znajomymi, wtedy to najbardziej boli. Myślę sobie tak 'jak oni nie brzydzą się mnie przytulać, rozmawiać ze mną, zwierzać mi się, no jak?' Nie potrafię tego zrozumieć. Najchętniej zerwałbym kontakt ze światem. Byłoby mi wtedy dobrze, bo wtedy ludzie wytykaliby mnie pacami i mówili 'patrzcie ten dziwoląg idzie' i wtedy czułbym się normalnie, bo taki naprawdę jestem, jestem dziwolągiem. Nienawidzę tego uczucia, które ogarnia mnie wtedy kiedy jesteśmy gdzieś na mieście i popatrzę na jakąś szybę po drodze, w której odnajduję swe odbicie To psuje mi humor. I znów powracają myśli 'jak oni mogą się do mnie przyznawać?'. Bo tak naprawdę zapominam o moim wyglądzie bardzo często. Bo oni zachowują się tak normalnie, naturalnie, szczerze. Ale kiedy zobaczę siebie to wtedy wmawiam sobie, że oni udają, litują się, szydzą ze mnie. Nie potrafię tego kontrolować. Nie daję sobie rady z tym. To jest zbyt trudne, zbyt skomplikowane.
|
|
|
Dlaczego je wymuszasz? Dlaczego zmuszasz się do płaczu? Bo jest mi to potrzebne. Chce być ofiarą. Chce czuć się słaby. Nie mam sił by się starać o opinię osoby silnej emocjonalnie, to jest zbyt trudne. Mógłbym udawać osobę twardą, na którą żadne sytuacje nie mają wpływu. Ale po co? Wolę być słabeuszem. Już nawet nie wiem dlaczego mój humor to huśtawka nastrojów. Przecież to takie niemądre i dziecinne. Ale... ale... ja to lubię. Podoba mi się to. Może kiedyś na siłę chciałem pokazać ludziom jaki to jestem ciekawy, zmiany nastrojów, złe humory, ataki śmiechu, trudny charakter. Tak się w to wciągnąłem, że już nie wiem jaki jestem. Nawet pomijając mój charakter jest coś co wzbudza we mnie największe chęci do cięcia. Wzbudza we mnie odrazę. Dzięki niemu pojawiają mi się łzy w oczach. Tak po prostu. Wystarczy, że spojrzę w lustro. Wygląd jakim jestem obdarzony jest moim przekleństwem. Nie mogę na siebie patrzeć. Wątpię aby ktoś miał takie problemy jak ja.
|
|
|
Na zmianę czuję uczucia pozytywne, które ciężko jest mi zdefiniować i uczucia negatywne, przez które nikt nie może się do mnie odezwać. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, pisać czy się spotykać. Nawrzeszczę, obrażę, przygnębię, zarażę smutkiem. I dlaczego? Bo coś się ze mną dzieje. Ale co? Zapyta ktoś. Nie wiem. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mnie dobijają. Kiedy przypomnę sobie mimowolnie pewne aspekty z mego życia tracę humor, kiedy pomyślę o tym co aktualnie się dzieje tracę humor, kiedy pomyślę co mniej jeszcze czeka i co jest nieuniknione tracę humor. Nie mówię o tym nikomu. Wstydzę się swych problemów. Nie wiem jaki jestem naprawdę. Nie wiem jaki mam charakter. Przy nikim nie jestem sobą, bo nie wiem już które zachowania to te prawdziwe a które to udawane. Czy moje ataki śmiechu są prawdziwe? Myślę, że tak. W większości na pewno. A co z napadami płaczu i chęciami do cięcia, czy są wymuszane czy też może prawdziwe? Myślę, że są prawdziwe, czasem wymuszane.
|
|
|
Nie będzie to zwykłe 'moblowanie'. Nawet nie wiem jak to naprawdę wygląda. Będę po prostu pisał co czuje. Czuje wiele jak każdy inny. Jednakże te uczucia nie są zwyczajne, ponieważ co chwilę się zmieniają. Trudno mi jest czasem określić co czuje. Teraz na przykład nie czuje nic. Nie jestem smutny ani też radosny, nie jestem zły, zdenerwowany, zrozpaczony, przygnębiony, wesoły, pełen uśmiechu i blasku. Nie jestem w tym momencie samobójcą ani osobą, która cieszy się, że żyje. Jestem nijaki, pusty, nie mający swego zdania, stylu. Mam przyjaciół. Jednak nie potrafię im powiedzieć tego co czuję, bo ja nie wiem co czuję. Nie potrafię tego obrać w odpowiednie słowa. Nie wiem jak mam im to wytłumaczyć. Kiedy zaczynam już im to mówić zaczynają płynąć mi łzy. Wtedy przestaje, zaczynam się śmiać, zasłaniam się murem, o którym można tylko powiedzieć, że jest zbudowany z dobrego humoru, który szczelnie zasłania zranioną duszę, serce i psychikę. Nikt nie potrafi dostrzec mych prawdziwych uczuć.
|
|
|
|