Na zmianę czuję uczucia pozytywne, które ciężko jest mi zdefiniować i uczucia negatywne, przez które nikt nie może się do mnie odezwać. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, pisać czy się spotykać. Nawrzeszczę, obrażę, przygnębię, zarażę smutkiem. I dlaczego? Bo coś się ze mną dzieje. Ale co? Zapyta ktoś. Nie wiem. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mnie dobijają. Kiedy przypomnę sobie mimowolnie pewne aspekty z mego życia tracę humor, kiedy pomyślę o tym co aktualnie się dzieje tracę humor, kiedy pomyślę co mniej jeszcze czeka i co jest nieuniknione tracę humor. Nie mówię o tym nikomu. Wstydzę się swych problemów. Nie wiem jaki jestem naprawdę. Nie wiem jaki mam charakter. Przy nikim nie jestem sobą, bo nie wiem już które zachowania to te prawdziwe a które to udawane. Czy moje ataki śmiechu są prawdziwe? Myślę, że tak. W większości na pewno. A co z napadami płaczu i chęciami do cięcia, czy są wymuszane czy też może prawdziwe? Myślę, że są prawdziwe, czasem wymuszane.
|