|
ostatnipocalunek.moblo.pl
2. Nagle kumplowi zadzwonił telefon. – Kurde słuchajcie młody przyjechał muszę się nim zająć. Uśmiechnęłam się na samą myśl o czteroletnim brzdącu. – Pójść z tobą? – z
|
|
|
2. Nagle kumplowi zadzwonił telefon. – Kurde, słuchajcie, młody przyjechał, muszę się nim zająć. Uśmiechnęłam się na samą myśl o czteroletnim brzdącu. – Pójść z tobą? – zaoferowałam się. – Nie, zostań, oni pójdą z nim, my musimy pogadać. – wyrzucił jednym tchem Jego brat. Ponownie usiadłam na swoim miejscu, spojrzałam na oddalających się, po czym pytająco na niego. – Słuchaj Młoda, nie może tak dłużej być. – zaczął. – Co masz na myśli? – przestraszyłam się. – Widzę jak na Niego patrzysz, wszyscy widzimy ile dla ciebie znaczy, zrób coś z tym, nie możesz dłużej dusić tego w sobie. Nie dowierzałam własnym uszom, zaciągnęłam się papierosem. – Wydaje ci się.. – wyszeptałam, wypuszczając kłęby dymu. – Nie oszukuj się.. – odparł – Jak ty tego nie zrobisz, to ja ci w tym pomogę.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
|
|
|
3. Zauważyłam z daleka chłopaków i zgasiłam papierosa ze względu na Małego. - Powiedział, że chętnie pójdzie z nami na spacer. – wyjaśnił kumpel. – No to ruszajmy. – dodałam ochoczo i zaczęliśmy iść piaszczystą, leśną drogą. Czteroletni Konrad biegł przodem, co chwila podnosząc z ziemi patyki i różnorakie szyszki, a za nim On. Serce mi rosło, kiedy patrzałam jak świetnie dogaduje się z Małym. – Wiesz, bracki.. – zaczął mój przyjaciel – ona bardzo chciałaby z tobą o czymś teraz pogadać. Wskazał mnie wzrokiem, a reszta chłopaków oddaliła się, jakby wiedziała o całej akcji. – Tylko jest jeden minus, bardzo się tego wstydzi. Na co Mały odwrócił się szybkim ruchem i krzyknął: - ona się wcale nie wstydzi! – posłał mi swój najpiękniejszy niewinny uśmiech, lecz gdy zobaczył moje zarumienione policzki dodał: - No może troszeczkę. Kocham te piękne chwile spędzane z Nimi.
|
|
|
Seksownie wyglądasz, kiedy tak kręcisz biodrami w tym ultrafiolecie Skarbie :D
|
|
|
1. Ściany i podłoga drżały, wszędzie rozlegała się zapuszczana przez didżeja muzyka. Przeciskając się przez roztańczony tłum, dotarłam do drzwi prowadzących do szatni. Po omacku szukałam włącznika, by zapalić światło. Na nic się to zdało, więc pośród rzeczy pozostałych dziewczyn, próbowałam namacać swoją torebkę. Nagle zobaczyłam, że drzwi się uchylają, po czym w wejściu zamajaczyła męska postać. Padało na mnie światło z ultrafioletu, dobiegające z sali. Koleś zauważył mnie, zatrzasnął drzwi i powoli podszedł do mnie. Tutaj jesteś – szepnął, wyciągnął dłoń i …
|
|
|
2. … w tym momencie drzwi szeroko się otworzyły i zapaliło się światło. Chłopak spojrzał na Niego i odruchowo odskoczył ode mnie. Znieruchomieliśmy oboje. Dostrzegłam rozczarowanie w Jego oczach. – Ach, widzę, że dobrze się bawisz, przepraszam, że przeszkodziłem. –wyglądał na wściekłego, posłał kolesiowi złowrogie spojrzenie, zgasił światło i wyszedł, trzaskając drzwiami. Bez zastanowienia wybiegłam za Nim. Chciałam krzyknąć – To nie tak jak myślisz! – ale Duma pociągnęła mnie za rękę, szepcząc – Daj spokój Młoda, nie warto.
|
|
|
Kręcona blond czupryna nie uczyni z Ciebie anioła Skarbie, szanuj..
|
|
|
Wybiegłam z klasy po matmie, trzymając w dłoni zeszyt, wypełniony starannie malowanymi serduszkami z idealnie wykaligrafowaną pierwszą literą Twojego imienia. Krzyczałam, że życie bywa piękne, a przed oczami miałam Twoją blond grzywkę opadającą na szaroniebieskie oczy i niemalże czułam jakbyś mnie znów obejmował. Wykonałam pełny obrót z radości i… wpadłam na Niego. Przeprosiłam go i przyjrzałam mu się uważnie. Uśmiechnął się ciepło. To przecież Jego kocham. To on jest tu ze mną codziennie, stara się poprawiać mi humor, dotrzymuje towarzystwa, umila dzień. Niby nie kocha mnie, ale już wie, że to ze mną się ożeni. Taak, swoimi odkryciami czasami rozbawia do łez, ale wtedy zrozumiałam, że nie oddam go nikomu, nie wymienię na lepszy model. Nie ma lepszego. Od zawsze tak było i już. Pozostaje tylko czekać na odpowiedni moment.
|
|
|
Twoje słowa wypowiadane w moim kierunku mają dla mnie kolosalne znaczenie - powodują uśmiech na mojej twarzy, kontrolują poziom endorfiny i podtrzymują bicie serca.
|
|
|
Twój promienny uśmiech z wyświetlacza mojej komórki, na który spoglądałam każdego ranka, dodawał mi energii na cały dzień. Przy nim actimele i marsjanki kapitulowały, a teraz? Teraz nawet kilogramy ulubionej miętowej czekolady nie są w stanie wypełnić panującej w moim sercu bolesnej pustki, ani tymbarki nie potrafią wyleczyć nieokreślonego uczucia, będącego, czymś na wzór kaca moralnego, który ściska mnie od środka, gdy tylko pomyślę o tym, jak dałam się wykorzystać.
|
|
|
Gdybym wcześniej wiedziała jak będzie wyglądać 'dzisiaj', dalej kurczowo trzymałabym się Twojej dłoni. Kolejny raz spojrzałbyś mi głęboko w oczy, a zauważając rumieńce na mojej twarzy znów wyszeptałbyś "Oj, Maleńka..." i przytuliłbyś mnie najmocniej jak potrafisz, aby zaraz złożyć na moich ustach słodki pocałunek, który do niedawna wydawał się być marzeniem nie do spełnienia. Znowu całowalibyśmy się na środku chodnika ku rozpaczy przechodzących sztuk z Twojej szkoły. To niesamowite.. Wystarczy wpisać czyjeś nazwisko w googlach, by dowiedzieć się o nim najgorszej prawdy. Czuję się jak ostatnia szmata, naiwna kretynka, która ostatkiem sił uwierzyła w szczerość uczuć i pozwoliła się oszukać..
|
|
|
|