|
"I tylko chore ja w kaftanie wyobraźni; pulsuje w głębi tam ukrytym rytmu spazmem"
|
|
|
To boli, gdy w końcu zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę nic dla nich nie znaczysz. Jesteś tylko marną próbą ucieczki przed ich samotnością. Twoje "bycie" przy nich, jest tylko chwilowe. Dopóki nie poukładają swoich racji, dopóki nie chwycą obiema dłońmi szczęścia, dopóki Twoja bliskość będzie dla nich, niczym tlen. A potem tak po prostu z zimną krwią nacisną "backspace" i skasują Cię ze swojego życia. Jesteś nikim, nie potrzebują Cię. Ta świadomość Cię rujnuje. Znów próbujesz zapomnieć, że tak naprawdę miałeś ich na wyciągnięcie dłoni, że mogłeś tak po prostu przyjść i bez słowa wtulić się w kogoś, kto miał przy Tobie trwać wiecznie, kto obiecywał, że nigdy Cię nie zostawi. Zmienił zdanie. Teraz ma się dobrze, teraz mu zajebiście, po co miałby ciągnąć Cię za sobą? Po prostu odcina niepotrzebny balast, by wznieść się ku górze. Ale nie martw się, trafisz w inne ręce. Inny właściciel potrzebuje Twojej pomocy. Chwilowo znów poczujesz się potrzebny. Błagaj - niech to będzie ostatni raz!
|
|
|
Nasze uczucie zatrzymaliśmy w sferze umysłu i do dzisiaj tak strasznie cieszę się, że byliśmy na tyle silni, by to utrzymać i nie wypuścić do tego syfu, narażając na destrukcję. Nie straciliśmy tego, a w mojej podświadomości, wciąż cieszymy się sobą. To nigdy nie zginie, nigdy nie umrze. To jest nasza wieczność, Mój Ukochany.
|
|
|
"Jestem tu, nie musisz się niczego bać" i wtedy po prostu wpadałam w trans, dziką ekstazę. Byłeś dla mnie narkotykiem, Kochanie. Pragnęłam Cię całą sobą. I pamiętam ten wieczór, gdy pełnia księżyca rzucała blady blask na Twoją łagodną twarz o nieskazitelnych rysach, które znam na pamięć. Przyparłeś mnie wtedy do tego drzewa i szeptem drażniłeś moje uszy. "Wiem czego pragniesz, zaufaj mi", a ja po prostu nie mogłam Ci nie uwierzyć. Byłeś wszystkim czego pragnęłam, czego potrzebowałam. Miałam Cię przy sobie, świat mógłby kończyć się choćby jutro. Nic by mnie to nie obchodziło. Tylko nasza piękna, czysta i niewinna miłość. Spójrz na nas i jeszcze raz wykrzycz, że miłość nie istnieje, no dalej! Nie potrafiłbyś, nie przeszłoby Ci to przez gardło. Jęczałbyś z żalu, tak bardzo nam zazdroszcząc, tak bardzo pragnąc doświadczyć tej bliskości, którą my mogliśmy się cieszyć. Nasze uczucie nie miało starcia z brudną rzeczywistością. Nasze uczucie zatrzymaliśmy w sferze umysłu i do dzisiaj tak stras
|
|
|
W naszym rytmie, bo przecież cokolwiek by się nie działo, one biły razem, zsynchronizowane rytmiczne uderzenia. Choć czasami, muszę to niestety przyznać i teraz wkrada się na moją twarz subtelny rumieniec, nie wytrzymywałam, a wraz ze mną moje ciało i serce. Wybijały z rytmu, gdy opuszkami palców wędrowałeś po moich ramionach, po moich plecach, brzuchu i wszystkich pozostałych i strasznie wyczulonych na Twój dotyk częściach ciała. Miliony dreszczy przechodziło wtedy przez moje ciało, całkowicie poddane Tobie. Zapominałam o wstydzie, gdy nachylałeś się nade mną i ciepłym oddechem drażniłeś moją szyję, co jakiś czas naznaczając ją pocałunkami. Moje zmysły wariowały, gdy czułam na swoich ustach twoje malinowe wargi i gdy nasze języki łączyły się w szaleńczym tańcu. Zawsze opadałam z sił, w głowie mi szumiało, a przed oczami malował się czarny pejzaż. Wtedy Ty chwytałeś mnie w swoje silne ramiona i odganiałeś wszystkie obawy.
|
|
|
Doświadczyliśmy w tak krótkim czasie czegoś, czego niektórzy nie są w stanie poczuć przez całe swoje życie. Nie musieliśmy sobie mówić "już na zawsze", "nigdy Cię nie opuszczę", "będę trwać przy Tobie na wieczność", bo to wszystko było takie oczywiste. W końcu zostaliśmy dla siebie stworzeni. Bo gdy tylko los splótł nasze ścieżki życia i gdy tylko poczuliśmy swoją obecność, już nie było odwrotu. To przeznaczenie. Nie mogliśmy bez siebie już dłużej istnieć. Posmakowaliśmy sens życia, wypiliśmy do dna szczęście, zachłysnęliśmy się szczęściem. Pamiętasz, gdy mówiłeś, że wszystko, co było przede mną, nie miało nigdy znaczenia i że sekunda u mojego boku, jest warta skasowania całej przeszłości, a nawet przyszłości, która malowałaby się beze mnie? A ja potrząsałam ramionami, gdyż ja sama zapomniałam całą swoją historię. Tak naprawdę to dopiero u Twego boku się urodziłam, u Twego boku poczułam życie, a me serce wreszcie zaczęło bić w odpowiednim dla siebie rytmie.
|
|
|
Bo wówczas ona była całym naszym tlenem, była wodą, była każdym pierwiastkiem z których się składamy. Bez niej nie moglibyśmy tutaj żyć, chociaż moglibyśmy trwać, jak Ci wszyscy szarzy ludzie, których spotykaliśmy na ulicach naszych wspomnień, gdy tylko opuszczaliśmy nasz własny kawałek raju, by zachłysnąć się codziennością i by zrozumieć, jak bardzo cenne jest to, co mamy. A mieliśmy wiele. Mieliśmy przede wszystkim siebie. Mieliśmy to bezwarunkowe uczucie, tą wiarę w nas, w każde słowo, w każde marzenie i pragnienie. Pamiętasz, jak przyrzekaliśmy sobie, że to, co się dzieje tutaj, w ziemskiej czasoprzestrzeni, będzie również trwać w wieczności, gdyż zostaliśmy stworzeni dla wieczności, a cud, czy po prostu dar od Boga pozwolił nam przeżywać już to tutaj, na tej okrutnej ziemi? Pielęgnowaliśmy w sobie każdą emocję, wywołaną przenikliwym spojrzeniem, czy przepełnionym czułością dotykiem. Pielęgnowaliśmy wszystkie wspomnienia, czciliśmy chwilę.
|
|
|
Pamiętasz mnie? Jeśli nie, to spójrz za siebie. Zobacz te wszystkie gęsto napiętnowane nami szlaki, które wspólnie przetarliśmy. Myślę, że niejedna ludzka dusza, która pragnie przeżycia czegoś wzniosłego, czystego i zarazem tak pięknego i cudownego, mogłaby nam pozazdrościć. A mimo wszystko byliśmy tylko ludźmi, parą zupełnie zagubionych w niezrozumiałej i przeraźliwie bezwzględnej rzeczywistości jednostek, które w pojedynkę nie znaczyły zupełnie nic. Ale razem byliśmy siłą samą w sobie, zdolni do niemożliwego. Mogliśmy unieść ten nasz świat i obracać go cały czas o jakiś kąt, aby stale docierały do nas promienie słoneczne, które były naszym wyznacznikiem szczęścia. Choć tak naprawdę ono ani na chwilę nas nie opuszczało. Pamiętasz te poranki, gdy my sami byliśmy dla siebie pierwszą myślą i gdy nie potrzebowaliśmy żadnych słów, aby wiedzieć, jak bardzo ta miłość, która wypełniała każdą pojedynczą komórkę naszych ciał, jest nam potrzebna. Bo wówczas ona była całym naszym tlenem, była wod
|
|
|
Proszę, ucieknijmy gdzieś razem... Obiecuję, że zapełnię tą pustkę po wyzbyciu się wszystkiego, w co pokładałeś nadzieję, co kochałeś, co coś dla Ciebie znaczyło. Ucieknijmy razem... Obiecuję, że zniosę dla Ciebie wszystko, nauczę Cię swojej mądrości i pokażę jak można mnie mieć. Ale ucieknijmy razem... Wszystko, co musisz uczynić, to chwycić mnie za dłoń.
|
|
|
"Jesteś esencją pychy
Bo wydaje Ci się, że tak wiele przeżyłeś,
że 50tka na karku ukoronowała Cię mądrością
Nie wiesz, że nie przeżyłeś choćby ułamka z tego, co ja
A to, czego udało Ci się doświadczyć jest nic nie warte,
skoro nie nauczyło Cię nawet bycia Człowiekiem..."
|
|
|
"Chcesz być Prawdziwym Przyjacielem?
Chowaj powierzane Ci tajemnice do hermetycznych pudełek
Każde ukryj głęboko przed wścibskim wzrokiem
Nie daj się podkusić, żeby pokazać komuś pudełko i uchylić troszkę wieczko...
Sekret uleci ... Zepsuje się stając się zwykłą plotką...
A Ty na zawsze utracisz bezcenny dar ZAUFANIE"
|
|
|
"Nie mów mi jak mam żyć "DLA MOJEGO DOBRA"
Twoje bolesne doświadczenia nie mają prawa narzucać mi jakie barwy będzie miał mój świat
To ja wybieram każdy kolor ...
Więc zabierz już czarną farbę od mojej lśniącej tęczy... "
|
|
|
|