W naszym rytmie, bo przecież cokolwiek by się nie działo, one biły razem, zsynchronizowane rytmiczne uderzenia. Choć czasami, muszę to niestety przyznać i teraz wkrada się na moją twarz subtelny rumieniec, nie wytrzymywałam, a wraz ze mną moje ciało i serce. Wybijały z rytmu, gdy opuszkami palców wędrowałeś po moich ramionach, po moich plecach, brzuchu i wszystkich pozostałych i strasznie wyczulonych na Twój dotyk częściach ciała. Miliony dreszczy przechodziło wtedy przez moje ciało, całkowicie poddane Tobie. Zapominałam o wstydzie, gdy nachylałeś się nade mną i ciepłym oddechem drażniłeś moją szyję, co jakiś czas naznaczając ją pocałunkami. Moje zmysły wariowały, gdy czułam na swoich ustach twoje malinowe wargi i gdy nasze języki łączyły się w szaleńczym tańcu. Zawsze opadałam z sił, w głowie mi szumiało, a przed oczami malował się czarny pejzaż. Wtedy Ty chwytałeś mnie w swoje silne ramiona i odganiałeś wszystkie obawy.
|