 |
ostatnie 10 wpisow jest to opowiadanie, ktore naprawde warto przeczytac, lzy same leca
|
|
 |
Czemu chciała skoczyć? Bo tam po drugiej
stornie Bóg obiecywał lepszy świat, świat
w którym nie ma już bólu i cierpienia. Jej
próg został zmiażdżony. Nie była w stanie
nawet pokazać tego co czuje. Staneła na
krawędzi, przeżegnała się i skoczyła w dół.
Mówią, że przed śmiercią widzi się
wszystkie momenty życia. Ona widziała
tylko te niebieskie oczy wpatrzone z nią z
troską. Żegnaj to jej ostatnie słowo przed
zderzeniem z ziemią. Chciał aby zniknęła,
spełniła jego prośbę, przecież tak bardzo
go kochała, nie mogła odmówić.
|
|
 |
A
ona siedziała bez ruchu na ławce. Czuła
jak jej świat rozpada się na miliony
kawałeczków. Łzy kapały jej po twarzy z
niezwykłą szybkością, ale nie wpadła w
histerie, nie miała smutnej miny. Jej twarz
nie miała wyrazu, jej ciało było nie
ruchome. Każda łza to był wyrwany
kawałek jej duszy. W środku czuła
magiczny rozpierdol i nic nie była w stanie
z tym zrobić. Nie dała rady, one miały
racje, po raz kolejny porzucił ją jak
szmatę. Mogła dalej walczyć, mogła się
podnieść i udawać, że to się nie stało. Ale
po co? Po co miała walczyć skoro i tak za
każdym razem dostawała po dupie. Poszła
na dach wieżowca, z którego było widać
panoramę całego miasta. Siedziała na
krawędzi z nogami spuszczonymi w dół.
|
|
 |
A
ona siedziała bez ruchu na ławce. Czuła
jak jej świat rozpada się na miliony
kawałeczków. Łzy kapały jej po twarzy z
niezwykłą szybkością, ale nie wpadła w
histerie, nie miała smutnej miny. Jej twarz
nie miała wyrazu, jej ciało było nie
ruchome. Każda łza to był wyrwany
kawałek jej duszy. W środku czuła
magiczny rozpierdol i nic nie była w stanie
z tym zrobić. Nie dała rady, one miały
racje, po raz kolejny porzucił ją jak
szmatę. Mogła dalej walczyć, mogła się
podnieść i udawać, że to się nie stało. Ale
po co? Po co miała walczyć skoro i tak za
każdym razem dostawała po dupie. Poszła
na dach wieżowca, z którego było widać
panoramę całego miasta. Siedziała na
krawędzi z nogami spuszczonymi w dół.
|
|
 |
Była pewna, że jest szczery, że ją kocha i
jej potrzebuje. W końcu zapewniał ją o tym
z taką czułością. Po miesiącu zaczęło
dochodzić do kłótni. Czemu? Ona
otrzeźwiała choć trochę. Potrafiła się
postawić. Zaczęła bardziej dbać o inne
sprawy. Wściekał się na nią. W końcu
przestała mu być potrzebna. Któregoś
wieczoru dostała od niego smsa ,że muszą
się spotkać. Siedli na ławce, ich ulubionej.
Powiedział jej, że może zniknąć, on nawet
nie zauważy. Zrujnował wszystko. Wszystko
z ostatniego miesiąca okazało się
kłamstwem. Po tych słowach odszedł.
|
|
 |
To było
dla niego takie proste, być jej szczęściem,
tak po prostu. Wierzyła, że mu jej
brakowało, że tęsknił, że kocha. Tak
naiwnie. Każdy powtarzał jej, że robi błąd,
że drugim razem się nie podniesie. Jestem
ostrożna odpowiadała biegnąc do niego.
Wieczory spędzali ze sobą. Leżeli na jej
łózku, czasem pili piwo, była taka
zakochana. Przytulała się do niego
najmocniej jak mogła, każda minuta bez
niego to była tortura. Widział, że ma ją w
garści. Ale w końcu był taki kochany,
zapewniał, że jest jedyna, że
najważniejsza, że kocha i , że potrzebuje.
Ona wierzyła w końcu była gotowa oddać
za niego życie. Zaczęła kłócić się z
przyjaciółkami, nie mogły patrzeć na jej
szczęście, wiedziały jak to się skończy, a
drugi raz to samo, zniszczyło by jej
psychikę. Ona była jego ideałem. Robiła
rzeczy, których nigdy nie popierała.
Siedziała z nim na wagarach nad jeziorem.
Popalali trawkę, wygłupiali się zjarani.
|
|
 |
Kierowana wyłącznie ciekawością stanęła
pod parkiem z jakieś 10 minut przed
planowanym spotkaniem, wolała być
pierwsza. Ktoś zasłonił jej oczy i
powiedział do ucha czułe tęskniłem
kochanie. Poczuła dreszcze na całym ciele,
znała ten głos, rozlewał on po jej
organizmie fale ciepła, nie panowała nad
tym, poczuła przyjemny skurcz w żołądku.
Tak to był on, tak bardzo tego pragnęła,
tak bardzo za tym tęskniła. Myślała, że już
jej przeszedł, że to już przeszłość, przecież
sama w to naiwnie wierzyła, ale teraz
kiedy był przy niej, tak blisko, miała
ochotę go złapać i już nigdy nie dać mu
odejść. Odwróciła się do niego i ze łzami
w oczach go przytuliła. Nie płacz mała
szepną. Jakoś wcześniej Ci to nie
przeszkadzało pomyślała, ale nie
pozwoliła sobie na tą drobną
uszczypliwość. On wrócił, chłopak jej
marzeń znów był przy niej. Jakby w jednej
sekundzie odzyskała sens życia.
|
|
 |
Po 2 miesiącach zaczęła dawać radę,
obiecała sobie, że gdy on kiedykolwiek
jeszcze spróbuje się z nią skontaktować to
odprawi go środkowym palcem. Uwierzyła
nawet w to, że już go nie kocha. Zaczęła
rozglądać się za innymi chłopakami,
przestała co wieczór płakać. Nauczyła się
życ ze złamanym sercem. Któregoś dnia
dostała smsa z nieznanego numeru
spotkajmy się pod parkiem o 15.
Tajemniczy wielbiciel.
|
|
 |
Ledwo wstała i poszła do łazienki pod
prysznic. Zmywała z siebie rozmazany tusz
i błyszczyk. Chciałabym aby wspomnienia
można było zmazać tak łatwo, tak szybko
pomyślała. Nałożyła na siebie jakiś
rozciągnięty T-shirt, przetarte rurki i
poszła do szkoły. Nie musiała pracować
nad swoim wyglądem. Tam i tak każdy
miał dość towarzystwa smutasa.
Twierdzili, że jest nienormalna, że nie
można tak długo płakać za jednym
chłopakiem, tym bardziej takim który ma
ją zupełnie w dupie. Tak mijał każdy jej
dzień, nie uczyła się, bo nie była w stanie,
nie rozmawiała z innymi, bo wszystko
wydawało się takie głupie. Jej życie stało
się koszmarem, marzyła o tym, że obudzi
się z tego i wszystko będzie jak dawniej
|
|
 |
Był taki niesamowity. Przypomniała
sobie jak niesamowicie dobrze było im
razem. Ile szczęścia jej dawał. Myślała o
tych wszystkich czułych słowach, gestach.
Nie rozumiała jak mógł ją tak po prostu
zostawić, przecież mówił, że kocha.
Przyjaciółki wpajały jej, że nie był jej wart.
To czemu ona cierpiała? Czemu ona
płakała? Kiedy on nie poczuł zupełnie nic.
Ona go potrzebowała, tak po prostu. Na
usta cisnęło jej się tysiące przekleństw
dotyczących jego osoby, ale nie potrafiła
mówić źle o osobie którą kochała. Bo tak,
mimo bólu który jej sprawił nadal kochała
go całą sobą. Nawet nie zauważyła kiedy w
tej plątaninie myśli zasnęła. Obudził ją
poranny krzyk brata, który wściekał się, że
znowu nie może czegoś znaleźć. Strasznie
bolała ją głowa, nie miała siły na nic.
|
|
 |
Był środek nocy, a mimo to miasto tętniło
życiem. Padał deszcz, a wszystkie gwiazdy
schowały się za chmurami. Została tylko
jedna, ta najjaśniejsza. Ewelina siedziała
na parapecie i patrzyła jak kropelki
deszczu łagodnie spływają po szybie. Tak
samo jak łzy po jej policzkach. Obok niej
leżała pusta paczka fajek i 2 puszki po
piwie. Można pomyśleć, że to kolejna
zdemoralizowana nastolatka, ale ona była
po prostu nieszczęśliwie zakochana. Co jej
to dawało? Chwilę zapomnienia, chwilę
która w jej przypadku była po prostu
niezbędna. Muzyka grała na full, rodzice
wyszli do znajomych. To jedyny pozytywny
aspekt, mogła pobyć sama ze sobą. Wtedy
zobaczyła go za oknem. Szedł za rękę z
jakąś brunetką, oboje uśmiechnięci.
Poczuła, niewyobrażalny ścisk w klatce
piersiowej, czuła jakby zaraz miała spaść
w jakąś niewidzialną przepaść, ale nie, ona
wciąż siedziała na parapecie, wciąż
musiała czuć ten niesamowity ból.
Zamknęła oczy, ta sama twarz, ten sam
uśmiech, tyle, że tym razem skierowany do
niej.
|
|
|
|