 |
Wróciła do domu bardzo roztrzęsiona. W jej głowie kołowało się tysiąc różnych myśli, a ona nie wiedziała które z nich są prawdą, a które to tylko wytwór jej wybujałej wyobraźni. Flirtowali ze sobą. No tak, ona na pewno. W końcu po cichu liczyła że jeszcze kiedyś się zejdą. Każdy kontakt z nim tylko podsycał ten maleńki płomyczek nadziei. Tylko co z nim? Po co tak się zachowywał? Czy nie widzi tego że "koledzy" tak się nie zachowują. Czuła między nimi chemię, czuła jak oboje szukają kontaktu. Wiedziała dlaczego to robi, czemu tak często mu dogryza, dlaczego popycha go ilekroć coś jej dogada. Szukała pretekstu by choć na sekundę go dotknąć, by móc zbliżyć się do niego i by nie było to niestosowne. Ale on? Czemu jej na to pozwalał, a nawet sam do tego dążył, czy nim też kierowały podobne uczucia? Chciała znać odpowiedzi na pytania, które tak bardzo ją dręczyły. Ufała, że z czasem wszystko będzie jasne.
|
|
 |
Kładąc się spać wiedziała, że Bóg rozwiąże jej problemy, że wystarczy tylko mu zaufać. Nie musi martwić się tym co teraz czuje. Zdała sobie sprawę że kiedyś obudzi się i poczuje, że przestała go kochać, tak bezboleśnie, nawet nie zdając sobie sprawy kiedy. A może to on obudzi się i zrozumie że nigdy nie przestał jej kochać, a ich rozstanie to największy błąd jaki popełnił. Niezależnie od tego, jakie będzie zakończenie, uświadomiła sobie, że ta historia zakończy się happy endem ...
|
|
 |
Spotkali się, tuż po świętach. Sama nie wiedziała dlaczego zgodziła się na ten spacer. Jakaś wewnętrzna siła mówiła jej że powinna tam pójść. Przyjechała pod umówione miejsce, zobaczyła go, uśmiechnął się do niej i ruszyli w drogę. Czuła się jakby trafiła do innej rzeczywistości, ten czas który spędzili razem był magiczny. Śmiali się, żartowali i dokuczali sobie jak kiedyś. Jakby te wszystkie złe rzeczy między nimi nigdy się nie wydarzyły. Uświadomiła sobie, że już wszystko mu wybaczyła, że w jej sercu nie ma już złości i żalu, że została tylko miłość. Nareszcie od bardzo dawna czuła się szczęśliwa, choć wiedziała że za kilka chwil to szczęście znowu się skończy. Chciała zatrzymać czas i już nigdy go nie opuścić. Ale życie niestety tak nie wygląda. Musiała wrócić do rzeczywistości...
|
|
 |
Była wigilia, czas świątecznych cudów. Dla niej jak zawsze ten dzień kojarzył się z masą sprzątania, gotowania i wiecznym brakiem czasu. Znalazła jednak chwilę, na krótką modlitwę "Panie Jezu, dziś Twoje urodziny, wiem że to ty powinieneś otrzymywać prezenty z tej okazji, ale proszę spraw bym przynajmniej na święta mogła być w dobrym humorze. Tak okropnie za nim tęsknie. Amen". Po czym wróciła do swoich obowiązków. Zamiatanie, mycie podłóg i jeszcze trzeba upiec rybę - wyliczała w myślach co jeszcze trzeba zrobić - Kurcze nie mam mąki, pójdę pożyczyć od sąsiada. Wyszła z domu i wtedy na podjeździe zobaczyła znajomy samochód, a on stał oparty o drzwi i oglądał koło. Podeszła i zapytała co się stało. - Złapałem gumę, czy mogłabyś mi pomóc, mam zapasowe koło w bagażniku ale zapomniałem kluczy. - Spoko - odpowiedziała i pobiegła do piwnicy po odpowiednie narzędzia. Wymiana koła nie zajęła mu wiele czasu, oddał jej rzeczy, podziękował i życzył wesołych świąt, po czym wsiadł i odjechał...
|
|
 |
Wróciła do domu, zdjęła odświętną sukienkę i ubrała luźny sweter. Święta powoli dobiegały końca. Zawsze uciekały tak szybko. Zaparzyła herbatę i usiadła na swoim ulubionym parapecie podziwiając widok z okna. Dopadła ją chandra. Święta bez śniegu nie są jednak tak magiczne - pomyślała. Jednak naprawdę jej smutek to nie tylko wina braku białego puchu na ziemi. Po cichu liczyła na jakiś świąteczny cud. Chociaż rozsądek podpowiadał że to bez sensu, mimo wszystko jak zawsze miała nadzieję. Napisała do niego życzenia, w końcu to przecież Boże Narodzenie, nieważne co między nimi zaszło, to czas gdy milkną wszystkie spory. A on nawet nie napisał głupiego "dziękuję". Jej oczy zaszły łzami, lecz musiała je opanować gdyż właśnie zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi i zobaczyła go. Stał ze spuszczonym wzrokiem, jakby bał się jej reakcji. -Co tutaj robisz? - zapytała -Życzyłaś mi, abym zasypiając mógł powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Teraz mogę szczerze to powiedzieć. Tylko z Tobą jestem szczęśliwy.
|
|
 |
Przyjechał do niej, tak po prostu koleżeńskie odwiedziny. Poszli na piwo, potem jakiś film. Nic specjalnego i nagle ją pocałował. Wiedział, że niedawno rozstała się z chłopakiem, wiedział że nadal jej zależy i że cierpi z tego powodu, a mimo to nie potrafił się powstrzymać. A ona również nie potrafiła powiedzieć mu żeby przestał, choć czuła że w ten sposób tylko go wykorzystuje, traktuje jak koło zapasowe, taki plan B skoro nie może być z chłopakiem swoich marzeń. - Jest dorosły, zna sytuację - pomyślała, by odsunąć na bok wyrzuty sumienia...
|
|
 |
Dał sobie rok. Rok na poukładanie swoich spraw, na zmierzenie się ze swoimi uczuciami i przede wszystkim rok na to by ona mogła rozpocząć nowe życie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dała sobie rok. Rok by zapomnieć, zacząć żyć na nowo bez bólu i tęsknoty. Nie szukała nikogo, czuła że jeszcze nie jest gotowa. Rok to wystarczający czas, który powinien zagoić jej rany.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po roku przypadkiem się spotkali, żadne z nich nie przestało kochać. Zmarnowali rok będąc osobno, jednak oboje wyciągnęli wnioski by móc na nowo zacząć wspólne życie...
|
|
 |
znów jest jutro, a ja znów dziś boję się wstać, znowu wątpię, bo jestem sam,
znowu wątpię, bo nie chcę spaść, znów bez nadziei na dno jeszcze raz, więc powiedz, że świat już poniesie nas, bo czasem jest tak, że brak mi nadziei, bo boję się wstać, bo boję się spaść na dno jeszcze raz
|
|
 |
i niby wszystko teraz wam się układa tu, a mimo wszystko jednak coś cię ciągnie w dół
|
|
 |
może też stajesz do walki, ale upadasz na deski.. może czujesz to co ja i za czymś tęsknisz?
wszystkie myśli i uczucia, których nie masz gdzie pomieścić
|
|
 |
to co było, tylko mija, nie znika jest ciągle obok, prześladuje cień życia tego, co będzie tu nie ma, ale przez to źle sypiasz jak w kleszczach przeszłości, przyszłości, we wnykach
|
|
 |
znowu Ci się już błyszczą oczka, jakby runął domek z kart naiwne pytanie czemu znów pijesz sam znałabyś odpowiedz jak posłuchałabyś ciszy raz
|
|
|
|