|
Nie da się zabić kogoś, kto od dawna nie żyje.
|
|
|
My, kobiety które mamy aż zbyt wielkie serce, nigdy nie zrozumiemy osób, które go nie mają. Wystawiam nasze małe, pulsujące organy na dłoni a inni patrzą się nierozumiejącym wzrokiem. Co to jest, to serce? Do czego to służy? Czy to jest ważne?
|
|
|
Jest mi zimno... 20 stopni na dworze a ja zamarzam. Otulona szczelnie w za dużą o trzy rozmiary bluzę, nasuwam kaptur na głowę i patrzę przez okno. Przełykam ogromną gulę żalu i zaciskam mocno zęby. Wszystkie słowa, wszystkie czyny, wszystkie pragnienia przepadły, zostały porzucone same sobie. Każde moje słowo, prośba, obietnica, wyrzut został najzwyczajniej w świecie zignorowany. Po co mamy być szczerzy? My, ludzie, po co mamy się komunikować? Po co mamy pojawiać się w swoich życiach tylko po to, aby rozbudzić w sobie najbardziej skrajne emocje i porzucić siebie na pastwę losu? Po co mamy przykładać ucho do klatki piersiowej słuchając bicia serca po to, aby później to samo ucho przykładać do zimnej poduszki i zamknąć czerwone od płaczu oczy.
|
|
|
Czuję złość...wstałam dzisiaj z chęcią nakrzyczenia na wszystkich dookoła. Zło widzę w sobie. Braki widzę w sobie. Nie w nim, nie w nich... oni są szczęśliwi. To ja wyobrażam sobie coś, na co nigdy nie zasługiwałam i czego on nigdy nie chciał mi dać. Dlaczego miłość musi być tak trudna? Dlaczego nie można kogoś po prostu kochać i być z tą osobą szczęśliwym? Nie można kochać dwóch osób jednocześnie. Jeśli pokochałeś drugą osobę, to nigdy nie kochałeś pierwszej. Dlaczego nie mogę być tą jedną jedyną? Dlaczego Ty tego nie chcesz?
|
|
|
Patrzę na ich zdjęcia, oglądając każde jedno bardzo wnikliwie. Palec leniwie przesuwa się po ekranie choć tętno z każdym zdjęciem wyraźnie mi rośnie. Widzę ich spojrzenia, uśmiechy, pocałunki... czuję się jak intruz. Jestem intruzem nie dlatego, że przyglądam się ich życiu w sieci. Jestem intruzem w realnym świecie. Oni są po jednej stronie ulicy wśród swoich znajomych i rodziny. Przytulają się robiąc sobie zdjęcia i szczęśliwie idą dalej razem przez życie. Ja jestem po drugiej stronie ulicy, czuję jak pęd przejeżdżających samochodów, które mnie od nich odgradzają, rozwiewa mi włosy. Oni mnie nie widzą. Stoję i patrzę na ich szczęście a moje ciało żyje własnym życiem. Jest czerwone światło, śmieją się objęci z czegoś żartując. Ona krotkie blond włosy, on z krzywym uśmiechem i obrączka na palcu. Auta trąbią. On wyższy od niej daje jej całusa w skroń. Moja prawa noga ląduje na ulicy, zanurzam się wprost pod koła nadjeżdżającej ciężarówki. Ostatni widok to ich szczęście.
Byłam intruzem.
|
|
|
Wdycham świeże wiosenne powietrze, które uderza do głowy swoją czystością. Chciałabym, aby moje myśli i uczucia były tak samo czyste, żeby te złe wyleciały we wszechświat wraz z wydychanym powietrzem. Ze słuchawkami na uszach wpatruję się bezmyślnie przed siebie. W głowie tłuką mi się jego słowa "nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić", "obiecuję, że możesz mi zaufać", "zawsze przy Tobie będę". Nie pozwolił skrzywdzić mnie innym osobom...sam to zrobił najlepiej. Zadał ból, który na zawsze zmienił mój pogląd na świat i zamknął moją ufność głęboko w sobie.
|
|
|
Każdy dzień wygląda podobnie... udaję przed sobą, że wszystko jest w porządku, że wcale w środku nie boli, nie dusi, nie tłamsi. Leżąc podnoszę innych za wszelką cenę. Kto podniesie mnie?
|
|
|
Podobno z wizytami u psychiatry jest jak z randkowaniem. I coś w tym jest... czuć ten dreszczyk emocji i jakby niecierpliwie wyczekujesz na następną wizytę ale przecież bywają też „randki” niezbyt udane. Takie, po których wracają wszystkie przykre wspomnienia i po których zamykasz się w sobie i obiecujesz koniec „randkowania”. To droga przez mękę: przywoływanie wspomnień z każdego dnia, przywoływanie wspomnień wypełnionych wrześniowym powietrzem. Od tego można zginąć.
|
|
|
I needed to hate you to love me.
|
|
|
"You promised the world and I fell for it
I put you first and you adored it"
|
|
|
Leczenie.
Trochę to potrwa i zapewne czasami będzie bolało i wypalało dziurę w resztkach serca jak rozżarzony węgiel. To była najdłuższa przejażdżka rollercoasterem w moim życiu. Wysiadam z wagonika z trzęsącymi się nogami, czując niemiły skurcz w żołądku. Wiem, że za jakiś czas poziom adrenaliny spadnie a ja zacznę czuć się lepiej.
|
|
|
Wszystko jest głośne, lecz nie na zewnątrz. To wewnątrz mojej głowy jest głośno. Jak natrętny sąsiad wiercący dziury w ścianie całymi dniami, tak żal wierci dziurę w mojej głowie od środka. Przez dziury wlewa się woda, lodowata jak ocean. Zalewa powoli każde partie i robi się bardzo zimno. Tak zimno, że chce mi się spać, zasnąć z zimna. Zamknąć powieki.
|
|
|
|