 |
wercia___.moblo.pl
zbyt pewna swojej nadziei.
|
|
 |
zbyt pewna swojej nadziei.
|
|
 |
wiecznie nieszczęśliwa przez niego.
|
|
 |
CZ.94.. -sam nie pójdziesz, powiedział damon. -a kto zostanie z eleną? spytał tyler. zrobiła się cisza. -no właśnie, dodał. kiedy mój chłopak przyszedł na miejsce, prawie by go zaatakował, gdyby czarownik nie zdążył zawładnąć nad głową tylera, by go głowa zaczęła boleć. wtedy pojawili się moi bracia z eleną. teraz przyszła kolej na stefana, lecz czarownik zrobił to samo co z tylerem. damonowi udało się go zabić. gdy tyler chciał mnie rozwiązać, powiedziałam krótkie słowo 'werbena' i wiedział już o co chodzi. -elena, mogłabyś zdjąć werbenę z tych łańcuchów? a kiedy to zrobisz odsuń się, powiedział. kiedy nareszcie zdjęli ze mnie te łańcuchy, byłam taka słaba i już prawie uschnięta, gdyż dużo krwi w tym czasie straciłam, dlatego tyler położył mnie na kanapę. -elena, mógłbym trochę użyczyć twojej krwi? spytał i ukuł eleny rękę, bo nie chciał ryzykować, że elenie coś się stanie.
|
|
 |
CZ.93.. kiedy się obudziłam, byłam przywiązana łańcuchami do krzesła, na których była werbena. -mówiłem, że będziesz cierpiała, powiedział czarownik. -pożałujesz tego, odpowiedziałam, gdy wtedy czarownik złapał za ten łańcuch i pociągnął, aby werbena zaczęła mi wypalać ciało. tym czasem u mnie w domu. -gdzie ona się podziała? spytał tyler moich braci. -ona tak zawsze robi, odpowiedział stefano. -ale nie ze mną. mi zawsze pisze sms'a jak długo już jej nie ma. coś musiało się stać. musimy ją poszukać, odpowiedział tyler. -em, a ten czarownik? bo przecież ona powiedziała, że jest głodna, więc poszła coś upolować i może on to zobaczył i.. odrzekła elena. -masz rację, rzekł tyler i wtedy zadzwonił do mnie na telefon. odebrał czarownik. -gdzie ona jest? spytał mój chłopak. wtedy znowu pociągnął za łańcuch, aż z bólu krzyknęłam. -tutaj, odpowiedział i rozłączył się. -wiem gdzie jest, sam po nią pójdę. zabiję tego drania, rzekł tyler.
|
|
 |
CZ.92.. -no więc ten czarownik nas obserwuje, więc nie radzę tobie nigdzie wychodzić, powiedział damon wskazując na mnie. -głodna jestem, odpowiedziałam. -wiem, ale musisz dać radę, rzekł. - chcecie, żebym znowu pożywiła się eleną? spytałam. znałam tą minę stefana, która stanowczo powiedziała 'nie'. -no właśnie, więc muszę wychodzić. nie obchodzi mnie to, że ten czarownik mnie zabije. bo jeśli nie będę się karmić, to uschnę, dodałam. kiedy to powiedziałam od razu wyszłam z domu, aby zobaczyć czy jakiegoś człowieka nie ma. jeden się znalazł, zaatakowałam go, a potem pożywiając się nim, zabiłam go. wtedy czarownik wyszukał mnie. -możesz mnie zabić, mnie to nie obchodzi, powiedziałam. -od razu cię nie zabiję. będziesz parę dni cierpiała, aż w końcu ból nad tobą wygra i umrzesz, odpowiedział i zaniósł mnie do swojego domu, gdzie żaden wampir nie mógł uciec, lecz wcześniej musiał mnie osłabić, wstrzykując mi werbenę do organizmu.
|
|
 |
CZ.91.. mimo, że się nienawidzili, mieszkali ze sobą w zgodzie. cieszyłam się, lecz nie do końca, bo tą nienawiść trzymali w sobie i jeśli by 'wybuchła' to jakiś człowiek znów mógłby zginąć i to byłoby na mnie i ja bym również umarła, a nikt tego nie chce, no może oprócz eleny. znienawidziła mnie, ale ja to miałam w dupie, bo ja jej również nie lubiłam, tak samo jak ona mnie. -hej tyler, powiedziałam trzymając torebkę krwi. -cześć kotku, powiedział całując mnie w usta. wtedy poszliśmy do salonu. -chcesz trochę? spytałam. -ale z twoich ust, odpowiedział tyler. -ty to głupi jesteś, trzymaj, powiedziałam, gdy wtedy elenie z rąk wyleciała porcelana. zdążyłam ją złapać, zanim upadła na ziemię. potem szybkim ruchem zajrzałam do kuchni. nikogo tam nie było. -przestraszyliście mnie, odrzekłam spoglądając za siebie. stefano i damon mieli taką minę, jakby zaraz coś miało się stać. zaniepokoiłam się. -co się dzieje? spytałam. -usiądźcie się, powiedział stefano.
|
|
 |
CZ.90.. -czy ktoś tutaj się zranił? jakiś człowiek, spytałam. -nie wiem, odpowiedział tyler. -przecież tutaj jest tylko jeden człowiek - elena, rzekłam i zaatakowałam ją, pożywiając się nią. -przepraszam, powiedziałam. gdy wtedy tyler przyszedł do mnie szybkim krokiem i mnie objął. damon sprawdził jej tętno, żyła. -to nie jest jej wina, przecież stefano możesz dać jej swoją krew, aby ją uleczyć, odrzekł tyler. -a wgl przecież z eleną chcesz być na wieki, więc byś mógł ją przemienić, dodałam. -może i masz rację, ale jej nie przemienię. nie chcę zabrać jej wyboru, tak jak tyler tobie, powiedział. -co? skąd? spytałam. -tak jak mówiłem, umiem wyczytać z twoich oczu co przed nami ukrywasz. i też wiemy, gdzie byłaś, rzekł. gdy w tym czasie podał elenie swoją krew. ocknęła się. widziałam damona minę i tylera. prawie doszło do bójki, gdybym nie odrzekła, że jeśli będą ze sobą walczyć to wyjadę z tego miasteczka i nigdy do nich nie wrócę.
|
|
 |
CZ.89.. -jesteś pewna? raz już wyczytałem, odpowiedział stefano. -chodź tyler, powiedziałam. -co przed nami ukrywasz? spytał damon. -nie mogę wam powiedzieć, bo skończy się to czyjąś śmiercią, rzekłam i poszłam z tylerem do mojego pokoju. usiedliśmy na łóżko. -tyler, to się wyda prędzej czy później, odrzekłam. -to lepiej jak później się to wyda, odpowiedział i przytulił mnie do siebie. -wiesz co? głodna jestem, rzekłam. -to chodź, pójdziesz coś upolować, powiedział i poszedł ze mną przed dom. kiedy zobaczyłam człowieka, rzuciłam się na niego, lecz po chwili przyszedł czarownik i wtedy głowa zaczęła mnie boleć. -zostaw ją! krzyknął tyler. -niech przyrzeknie, że nigdy nie będzie polowała na ludzi, powiedział czarownik. -ała, rzekłam ze łzami w oczach. -przysięgnij! powiedział jeszcze raz. -przysięgam, odpowiedziałam. -jeśli złamiesz tą obietnicę, znajdę cię i zabiję, odrzekł i poszedł w swoją stronę. -czym ja teraz będę się karmiła? spytałam tylera. -wszystko będzie dobrze, odpowiedział.
|
|
 |
tracąc cię, tracę cały świat.
|
|
 |
CZ.88.. -mogę wpaść do ciebie za 10 minut? spytał tyler. -możesz, odpowiedziałam. za bardzo mi to nie pasowało, bo musiałam porozmawiać z braćmi, ale jakby dowiedzieli się o tym, to by mi odpowiedzieli 'oszalałaś? jak mogłaś do niego wrócić?'. więc postanowiłam poczekać, aż tyler przyjdzie. kiedy już przyszedł chciał mnie pocałować, ale ja tylko kiwnęłam głową, że nie, bo moi bracia. potem poszliśmy do salonu do damona i stefana, oraz eleny, bo chcieli ze mną porozmawiać. -no co chcieliście? powiedziałam z uśmiechem na twarzy, trzymając tylera za rękę. -co on tutaj robi? spytał damon. -ma prawo tu być, tak samo jak elena, odpowiedziałam. -eleny w to nie mieszaj, rzekł stefano. -to wy odwalcie się w końcu od tylera, odrzekłam. zrobiło się przez chwilę cicho. -gdzie dzisiaj byłaś? spytał damon przerywając ciszę. spojrzałam się na tylera. -gdzieś na pewno, odpowiedziałam. -tyler? powiedział stefano patrząc mi prosto w oczy. -stefano, nie wyczytasz nic moich oczów, odrzekłam.
|
|
 |
CZ.87.. gdy wtedy zadzwonił do mnie damon. odebrałam. -gdzie jesteś? spytał. -nie ważne, powiedziałam i się rozłączyłam. -martwią się o ciebie, odrzekł tyler. -nie potrzebnie, odpowiedziałam. kiedy tyler czuł, że usycham z głodu, przyprowadził człowieka. wyssałam z niego każdą kroplę krwi, aż umarł. -ale głodna byłaś, powiedział. -nie dziw się. mieszkając z braćmi nie mogę żywić się ludźmi, rzekłam. wtedy tyler się uśmiechnął i wypuścił mnie. -dziękuję, odrzekłam uśmiechając się do niego również. -nie ma szansy, abyśmy do siebie wrócili? spytał. -zadzwonię do ciebie, odpowiedziałam. znowu zaczęłam coś do niego czuć, znowu uczucie wróciło. kiedy wróciłam do domu, od razu poszłam do swojej sypialni, aby zadzwonić do tylera. -hej, powiedziałam, gdy w tym czasie damon wszedł do pokoju. -później pogadamy, wyjdź stąd, odrzekłam do mojego brata. -no cześć, odpowiedział. -wtedy, kiedy mnie wypuściłeś, moje uczucie do ciebie powróciło, więc daję ci następną szansę, odpowiedziałam.
|
|
|
|