|
Na końcu i na początku jest samotność..
|
|
|
Alkohol likwidował jej zahamowania. Dzięki niemu czuła się odważniejsza, bardziej dowcipna, życzliwsza, weselsza, wartościowa i piękna. Pozwalał być coraz to kimś innym, w zależności od sytuacji. Jak aktorka, za każdym razem mogła grać rolę. Pozbywała się siebie, uciekała. Tworzyła własny wizerunek i wychodziło jej to: była lubiana. Ale lubili ją czy raczej maskę, którą akurat zakładała? W ostatniej fazie chyba nie wiedziała już kim jest naprawdę.
|
|
|
Jak to się zaczęło? Gdzie jest granica między normalnym piciem a nałogiem? W którym momencie powinna była zacząć się bać? To główny problem w procesie trzeźwienia. Ustalić moment wejścia do piekła. Jego dno nie znajduje się daleko. A spada się błyskawicznie. Na początku każdemu alkoholikowi wydaje się, że potrafi kontrolować picie, zapewnia sam siebie: to tylko 1 drink. Bo smutna, wesoła, bo okazja. Bo tak łatwiej?
|
|
|
Fuck what people think. Tak brzmiały słowa "dekorujące" moje "być albo nie być" na tej stronie. Bezsensu. Przecież tak właśnie to się zaczęło. To granie, udawanie, ukrywanie. To jaka mam być, a jaka jestem. Pierwsze kompleksy, smutki, depresja. Mały szary człowiek w dużym ciemnym tłumie. Szmery. Przeszkadzajki. Drwinki. Chichoty. I po co to? A.. no tak, żeby ktoś mógł się śmiać ktoś musi płakać. That makes sense. Nie mam pytań, dobranoc.
|
|
|
121 wpis. Uczciwie, bez usuwań, właśnie taki powinien mieć numer. Za mną 120 emocjonujących wpisów, w każdym są jakieś ważne dla mnie emocje, ukryte istotne, mający ogromny na mnie wpływ historie, sytuacje, osoby... Co się kryje za tym wpisem? Chyba najbardziej chęć poukładania wszystkiego w głowie, wiem że mam z kim porozmawiać na temat swoich problemów, zmartwień, ale niektóre sytuacje, wspomnienia, które są ukryte za pojedynczymi wpisami, choć tu widnieją, dalej wywołują u mnie silne, złe wspomnienia. Nie do końca wiem, w jakie słowa je ubrać, jak zapomnieć, jak się otworzyć. Chyba żeby zapomnieć trzeba się otworzyć, aby się otworzyć trzeba to ubrać w sensowne słowa, a żeby ubrać w sensowne słowa, chyba samemu trzeba sobie pewne sprawy w głowie poukładać, niby proste, a jednak ciężko teraz mi się z tym zmierzyć. Zwłaszcza po ostatnich ciężkich zdarzeniach. Nie wolno mi już uciekać w używki, nie mogę już bawić się w drugą, "perfekcyjną" mnie, a szkoda, w końcu byłam w tym świetna.
|
|
|
Mamy ostatni dzień maja. Wiosna. Najgorsza pora roku. Każda wiosna smutna, każda wiosna samotna. Pierwszy wpis był na wiosnę, zdecydowanie nie przypadkowo. 4 lata. Niby tak dawno temu, a tak naprawdę dalej smutno. Inaczej, intensywniej, ale wciąż smutno. Dużo ludzi, ja sama, mało ludzi, ja dalej sama, więc gdzie różnica? Paradoks, może bełkot, a może wydziwianie, bez różnicy. Ludzie są potem ich nie ma, my chwile szczęśliwi, a potem samotność. Zawsze jest ona, każdy tak ma, czy ze mną jest coś nie tak?
|
|
|
Czasem rozdajemy sami siebie, a potem stwierdzamy, że być może rzucamy perły przed wieprze, nic strasznego się jednak nie dzieje, bo od tego rozdawania siebie wcale nas nie ubywa - wprost przeciwnie.
|
|
|
Nie bój się spać bez śnić.
|
|
|
"Nie odezwała się ani razu. Nie znam przyczyny. Być może oboje boimy się odezwać. Być może żadne z nas nie chce usłyszeć, że druga osoba nie chce rozmawiać. A może każde z nas jest zbyt dumne i nie chce wyjść na tego, który desperacko szuka kontaktu. Może po prostu jej nie zależy? Tak to już bywa. Mija tydzień bez kontaktu, potem miesiąc i nagle przerwa robi się tak długa, że głupio jest chwycić za słuchawkę. A więc nie dzwonię." ~Marie Lu
|
|
|
g++ -g -Wall -o Hello hello.cpp
|
|
|
Till your world burns and crashes.
Till you're at the end, the end of your rope.
Till you're standing in my shoes.
I don't wanna hear a thing from you,
Cause you don't know
|
|
|
Zawsze myślałam, że 19 lat to wystarczająco, aby poznać samego siebie. Każdego dnia przeżywamy nowe sytuacje, podejmujemy coraz to nowe decyzje, nasza egzystencja nabiera nowych doznań. Sądziłam, że umiem przewidzieć jak się zachowam w danej sytuacji, wierzyłam, że jeśli głośno głosze swoje poglądy, przemyślenia i wierzenia, to nigdy nie będę postępować wbrew nim. Na każdym popełnionym błędzie starałam się uczyć, nie załamywałam się niepowodzeniem, bowiem liczyłam na to, że lekcja którą z niego mogę wyciągnąć jest tego warta. Dzisiaj budzę się inaczej. Inaczej bo jakby z osobą, której nie pojmuję. Jej czynów, czynu, nie mogę zaakceptować. Zerkam w lustro i okazuje się, że ta przybłęda to ja. Nowa ja ? Czy od zawsze podmieniona.. W życiu wyznawałam zawsze, że " Nieważne co o nas myślą inni, znajomi, obcy. Ważne jest tylko to co myślą o nas nasi bliscy." I co przybłęda ma zrobić, skoro sama o sobie myśli źle ?
|
|
|
|