|
definicjamiloscii.moblo.pl
z upływem czasu wiem że dobrą decyzją było ponowne bycie z Tobą. przekonałam się jaki jesteś i że na takim Tobie mi nie zależy. dzięki temu teraz mogę spokojnie żyć m
|
|
|
z upływem czasu wiem, że dobrą decyzją było ponowne bycie z Tobą. przekonałam się jaki jesteś i że na takim Tobie mi nie zależy. dzięki temu teraz mogę spokojnie żyć myśląc o Tobie sporadycznie i to, iż piszesz mojej przyjaciółce, że chcesz się z Nią pieprzyć nie robi na mnie większego wrażenia. nieźle, nie? no wybacz, kotku, ale ja Ci nie obiecywałam wiecznego oddania.
|
|
|
ewidentnie od początku do mnie nie pasowałeś. łudziłam się, że choć w najmniejszym stopniu się zmienisz. zrobisz cokolwiek. lecz, myliłam się. a wiesz co jest najgorsze? byłam na tyle głupia, że pokochałam tego kretyna, który łamie serca średnio dwóm, trzem dziewczynom miesięcznie, pali, pije, ćpa, totalnie olewa rodziców, nauczycieli i szkołę. byłam naiwna i wierzyłam Ci w to słodkie 'kocham'. najbardziej absurdalną rzeczą jednak wydaje mi się to, że ta 'przygoda' z Tobą okazała się czymś najpiękniejszym w moim dotychczasowym życiu.
|
|
|
kiedy zaczęłam mówić, że Go kocham najzwyczajniej w świecie, przerwał mi. powiedział, że nienawidzi kłamstw, że tak piękna istotka jak ja nie powinna ściemniać. za kogo on mnie miał? czemu wątpił w moje uczucia? co właściwie czuł? to przykre, że owych pytań nie mogę zadać mu na osobności. istnieją dwa wyjścia. pierwsze, przemilczę. drugie, zapytam Go w obecności Jego nowej niuni. chyba rozwiązanie jest logiczne. czas na trochę milczenia.
|
|
|
myślałeś, że ja wiecznie będę rozpaczać po Twoim odejściu? złudna nadzieja. nie jestem, aż taką idiotką. nie będę ukrywać też swoich słabości, bo zabolało mnie cholernie to co wtedy powiedziałeś. brakowało mi Ciebie. tęskniłam. lecz, wybacz, ale nie będę Ci wiecznie wierna. nas już nie ma. to przeszłość. nie miej do mnie pretensji, że ułożyłam sobie życie od nowa. nie masz prawa do takich wyrzutów.
|
|
|
nie wiem co cudownego jest w tej wiosennej miłości, fruwających motylkach i rażącym w oczy słońcu. dla mnie kompletnie nic. wolałam Twoją mokrą koszulkę od jesiennego deszczu przylegającą do Twojego ciała ukazując Twoje największe atuty. no.. może jedne z największych.
|
|
|
zawsze dostawałam wszystko czego chciałam. dążyłam zawzięcie do celu, dopóki go nie osiągnęłam. byłam silna. nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żebym czegoś pragnęła a nie otrzymała tego. ubiegłej jesieni zażyczyłam sobie miłość. owszem, dostałam ją. szkoda tylko, że z pakietem efektów ubocznych takich jak nieprzespane noce, podpuchnięte oczy i myśli samobójcze. próbowałam się wycofać, zrezygnować. lecz weszłam w to bagno za głęboko. nie było drogi odwrotu.
|
|
|
zostanę Twoją królewną, dobrze? proszę, proszę!
|
|
|
cała się trzęsąc ze złości spojrzałam na Niego z przymrużonymi oczami. - i nic, kompletnie nic nie masz mi do powiedzenia? - syknęłam gniewnie. drgnął. spojrzał na mnie przeszklonymi od łez oczyma. - wybacz. - szepnął zachrypniętym, łamiącym się głosem. stała zdezorientowana. moje ciało przepełniała resztka tego co czułam za ledwie przed minutą oraz szczęście. wiedziałam już. wiedziałam na pewno. kochał mnie.
|
|
|
wiele w moim życiu się kończyło. kończył się etap noszenia pieluch. kończył się serek waniliowy. kończył się mój ulubiony sok marchwiowy. kończyły się moje 'przyjaźnie'. kończyły się kłótnie z sąsiadami. kończyło się normalne życie. kończyły się butelki Lecha. wszystko prędzej czy później dobiegało do końca. jednakże niemiłosiernie wielkim szokiem była dla mnie sytuacja kiedy powiedziałeś, 'to koniec. nas czas minął.'. nie wiem czy rozumiesz, ale ten 'nasz' czas miał nigdy się nie skończyć..
|
|
|
poddam się, owszem. kiedy wieko mojej kruczo czarnej trumny zostanie zamknięte, a wszyscy, nawet Ty, będziecie żałować, że nie doceniliście mnie za życia. wtedy zapomnisz nawet o tym, że zrezygnowałam z walki. cierpienie weźmie górę nad wszystkim. pożałujesz.
|
|
|
nie sądzisz, że to głupie? ciągłe udawanie, że nic dla siebie nie znaczymy? omijanie się na wszelkie możliwe sposoby? ukradkowe spojrzenia? po co? cóż, kocham Cię. i nie obchodzi mnie to jakim jesteś kretynem. kocham Cię takim jaki jesteś. tak, owszem, mam podteksty. chcę do cholery w końcu być szczęśliwa.
|
|
|
|