|
breatheme.moblo.pl
nienawidzę tej płyty! syknęła. nagrywała ją jakoś na początku gimnazjum. czyli zaraz 5 6 lat temu. pierwszy utwór? ukochane niezmiennie od tylu lat 'love show' skye. dr
|
|
|
nienawidzę tej płyty! -syknęła. nagrywała ją jakoś na początku gimnazjum. czyli zaraz, 5-6 lat temu. pierwszy utwór? ukochane niezmiennie od tylu lat 'love show' skye. drugi? 'sen' edyty bartosiewicz, gdzieś dalej 'ostatni', następnie varius manx i bajeczne 'ruchome piaski'. rozum się roześmiał, po czym dodał: -skoro jej nienawidzisz, to dlaczego od tylu lat przy niej zasypiasz?! serce na to: -zamknij się rozum, to jej młodość, jej wspomnienia, dlatego czasem coś może ukłuć, rozumiesz? te piosenki to jej okres jej buntu i dojrzewania- to cała ona. pss, ale przecież ty tego nie ogarniesz, a taki mądry ponoć jesteś! / breatheme
|
|
|
do babci wpadła na chwilę. za pozwoleniem rodziców pojechała kilkanaście kilometrów dalej- do miasta, w którym się urodziła. spacerowała po ulicach, na których się wychowała. zamknęła oczy i wszystko wróciło- wspomnienia słodkiego dzieciństwa. stadion, stare baseny, dziwiło ją to, że pamiętała tak drobne szczegóły. wpadła do kuzynki, która teraz mieszka w mieszkaniu, gdzie ona sama kiedyś mieszkała. z dawnego wyposażenia nic nie zostało, bo po ich wyprowadzce mieszkanie zostało totalnie wyremontowane, ale wchodząc do łazienki wyobraziła sobie duże czarne kafelki i ogromną wannę, z której zawsze wylewała wodę na przekór rodzicom. i ten przedpokój.. a na ścianie telefon powieszony na tyle wysoko, by nie mogła do niego sięgnąć -mamo, ja chcę alo! alo alo! czy już nic w jej życiu nie będzie takie proste? na dodatek gdy wracała, w tym całym roztargnieniu chyba pierwszy radar jej zrobił zdjęcie.. -kurwa, cudownie- pomyślała i pojechała w stronę 'swojego' miasta / breathem
|
|
|
jej rodzice pojechali do babci na wieś. obiecała, że dojedzie za półtora godziny. tymczasem siedzi i pidżamie i nie może się ruszyć z miejsca, choćby pod głupi prysznic. w ręku trzyma kostkę lodu patrząc, jak topi się pod wpływem ciepła jej rąk. jej serce stopiło się dokładnie tak samo / breatheme
|
|
|
dlaczego zawróciła- na to pytanie zna odpowiedź tylko TO COŚ znajdujące się gdzieś po lewej stronie klatki piersiowej, gdzieś między żebrami. -nie chcę być jedną z wielu- krzyknęła- jakąś od gier, listów, telefonów z samego rana z jednoznacznymi propozycjami! spojrzała w lustro i powiedziała sama do siebie: -dziewczyno, to nie ty. nie pozwól znów się skrzywdzić, zwłaszcza, że powoli sobie wszystko zaczynałaś układać. uśmiechnęła się. -rozum, nie pierdol, ok? ja i tak wiem swoje, a ona zawsze się słucha mnie- zaśmiało się serce. -serce, ty żyjesz?! myślałam, że jesteś pokryte całkiem niezłą warstwą lodu..- szepnęła. -'ostatni' e.bartosiewicz mnie trochę roztopił. wcześniej się nie udzielałem, bo nie było dla kogo.. / breatheme
|
|
|
gdy otworzyła oczy, na dłoni czuła jeszcze jego zapach. -to niemożliwe, to musiał być sen- próbowała sobie wmówić- moja wyobraźnia po prostu przekroczyła wszystkie granice dzisiejszej nocy, nic więcej. usiadła na łóżku otulona kołdrą i zdała sobie sprawę z tego, że to się działo naprawdę. do pokoju weszła mama i patrzyła się na nią podejrzliwie. -widziałaś go?- zapytała. -taaak, rozmawialiśmy..- odpowiedziała zmieszana, po czym wbiła wzrok w podłogę. -jak będziesz chciała porozmawiać, to jestem na dole. może zrobić ci cappucino, bo jakaś niewyraźna jesteś? -taaa, a może czarne expresso do tego co?! -odburknęła cicho / breatheme
|
|
|
trzask! obudź się dziewczyno, to wszystko ci się ewidentnie śniło / breatheme
|
|
|
pamiętaj, wiosna zamieni śnieg i mróz na zielone liście, a zza ciemnych chmur wyjdą ciepłe promienie słońca, które oczyszczą miasto. też na to czekam / breatheme
|
|
|
nigdy nie szukała w bagnie złota, choć czasem zdarzyło jej się w nim konkretnie pobrudzić- na szczęście szybko zdała sobie sprawę z tego, że ma inne priorytety w życiu. widząc ten syf uśmiechała się ironicznie- doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest kilka poziomów wyżej od tych ludzi- nie tylko pod względem intelektualnym, ale także emocjonalnym. i choć nie pokazywała się ostatnio często na ulicy, dziś postanowiła założyć spodnie, które będą najbardziej zwisać z jej szczupłego tyłka, różowe trapery, włosy związać w wysoki kok, wytuszować mocno rzęsy i stawić czoła temu miastu pogrążonemu w fałszu i obłudzie / breatheme
|
|
|
zbiegając ze schodów krzyknęła do rodziców: -dziś święta wojna! spojrzeli na nią jak na wariatkę, po czym dodała: -no debry, koszykówka, rozumiecie.. po czym pomyślała, że to wyrażenie jest zajebiście dwuznaczne, bo wojna będzie dziś wieczorem toczona nie tylko na parkiecie. nią samą czekała mała bitwa, w której miała się przekonać, czy rzeczywiście jest wolna od tego całego chłamu, który zostawiła w tym mieście. szła na ten mecz z dwóch powodów: dlatego, że miała nadzieję zobaczyć dobrą koszykówkę i dlatego, by mieć pewność, że jest ponad tym wszystkim / breatheme
|
|
|
-sobota, wypadałoby posprzątać- pomyślała zwlekając się z łóżka, gdy jej rodzice jeszcze spali. postanowiła sobie, że totalnie wyczyści swój pokój. wyrzuciła wszystkie drobiazgi, które wzbudzały ambiwalentne uczucia. okna szorowała pół godziny, bo mimo tego, że myła je dwa tygodnie temu, wciąż były na nich ślady śnieżek, którymi w nie rzucał. dokładnie wytrzepała kudłaty dywan, na którym wciąż można było natrafić na maleńkie kawałki wazonu, którym rzuciła o podłogę w akcje totalnej bezsilności. nie myślała o nim, dawno nie ma już jego numeru w telefonie i na komunikatorze, ale gdy wróciła do domu i weszła do swojego pokoju wiedziała, że musi zrobić z tym porządek, bo skoro jej serce uporało się z tym całym burdelem, który jej zafundował, to nie mogła pozwolić na to, by jakieś ledwo widoczne ślady na oknach mogły przywołać choć jedno dobre wspomnienie o nim. -w mojej świadomości jesteś zakodowany jako największy skurwysyn, jakiego w życiu spotkałam- pomyślała- i tak zostanie / breatheme
|
|
|
mamo, tato gonię jutro, zaraz wracam! -krzyknęła i zniknęła za rogiem. została po niej tylko woń jej delikatnych perfum / breatheme
|
|
|
swoją przyszłość trzymała w dziecinnej dłoni. -nie wypuszczę cię!- krzyczała / breatheme
|
|
|
|