|
breatheme.moblo.pl
chciała wrócić do dni kiedy wybiegała z klatki a znajome dzieciaki czekały na nią na dole z kijem do palanta. całymi dniami biegała z nimi po osiedlu krzycząc 'pobite
|
|
|
chciała wrócić do dni, kiedy wybiegała z klatki, a znajome dzieciaki czekały na nią na dole z kijem do palanta. całymi dniami biegała z nimi po osiedlu, krzycząc 'pobite gary!' sąsiedzi spoglądali czasem przez okno, by czasem żadne z nich nie przywaliło piłeczką tenisową w któreś z aut. a na koniec dnia wszyscy biegli do osiedlowego sklepu, by kupić chipsy z jakimiś śmiesznymi kapslami, czy pokemonami i oranżadę. do domu wracała z poobijanymi długimi i niemiłosiernie chudymi nogami, łokcie miała całe w strupach, ale mimo tego uśmiech nigdy nie schodził z jej młodej twarzy, która nie zaznała jeszcze, co to żal, smutek, cierpienie, zdrada. to były czasy! / breatheme
|
|
|
naprawdę, starała się jak tylko mogła. na aparat na zębach założyła żółte ligaturki, zaczęła chodzić w adidasach mimo kilkunastustopniowego mrozu. zamiast ciepłej czapki zakładała letni fullcap, który zakrywał tylko czubek jej głowy. czerń na jej paznokciach została zdetronizowana przez ciepłe barwy, nawet jej włosy zaczęły się mienić miodowymi refleksami- robiła wszystko, by przywołać do siebie wiosnę. tak bardzo potrzebowała, by stopiła lód, który już zdążył się zadomowić jej sercu / breatheme
|
|
|
wzięła do ręki swój ulubiony kubek z letnim kakao, na uszy założyła słuchawki, podkurczyła nogi pod jej ulubioną pościelą, a na kolanach położyła 'dziewczynę z pomarańczami'. poczuła się dokładnie tak, jak mniej więcej 5 lat temu. pamiętała tę noc, kiedy o 5 nad ranem z lampką u swojego boku przerzucała kolejne strony książki, wiedząc, że nie przespała całej nocy, a za półtora godziny ma autobus do szkoły. -jeszcze tylko kilkanaście stron, pojadę następnym- pomyślała, po czym zabrała się za czytanie. dziś czuła się dokładnie tak samo: bez żadnych zmartwień, spokojna, skupiona na sobie i tym, co sprawia jej przyjemność. wyjęła słuchawki z uszu i włączyła stary magnetofon, w którym od kilku lat jest ta sama płyta. -teraz jest idealnie- powiedziała sama do siebie, śpiewając pod nosem 'ostatni' edyty bartosiewicz. to niesamowite, jak książka, piosenka i kakao potrafią cię przenieść kilka lat wcześniej- kiedy wszystko było tak bajecznie proste i nieskomplikowane / breatheme
|
|
|
witam w moim mieście! jest cudowne- pełno w nim niedoruchanych plastikowych nastolatek i skurwysynów, którzy zachowują się, jakby mieli serce i to w dodatku całkiem spore / breatheme
|
|
|
plusem tych spotkań było to, że on nie pytał się, skąd ona ma te rany. czasem tylko ona zastanawiała się, czy robi to ze względu na to, że jej przeszłość go nie dotyczy i nie chce tego rozdrapywać, czy dlatego, że generalnie gówno go to obchodzi / breatheme
|
|
|
gdy tylko rano podniosła się z łóżka, do głowy wpadł jej pewien pomysł. pobiegła do drugiego pokoju, wyciągnęła starą antyramę i wszystkie albumy ze zdjęciami, jakie posiadali w domu. zdjęcia jej rodziców, niej samej od roczku do studniówki wymieszała z wlepkami z nazwą miejscowego klubu. powiesiła swoje dzieło na ścianie, i podziwiając śmiała się sama do siebie. gdy do pokoju wszedł jej tato, od razu zwrócił uwagę na nowy nabytek córki. -wow, ile ja mam tu włosów na głowie! a tutaj jaki płaski brzuch.. -zaczął lamentować, po czym poklepał ją po ramieniu i powiedział: -świetna robota dziecko, nawet nie wiem, kiedy minęło te dwadzieścia lat.. / breatheme
|
|
|
nudziło jej się w domu, a tato zaproponował, by pojechała z nim na zmianę opatrunku. -chodź, pokażesz, czy nauczyłaś się już jeździć z manualną skrzynią biegów- żartował. gdy zdała sobie sprawę, gdzie jadą, samochód był już zaparkowany, a oni zmierzali do przychodni. -wiesz tato, wolałabym poczekać w aucie, strasznie rozbolał mnie brzuch- skłamała, udając skrzywienie na twarzy. -wszystko ok?- zapytał tato po wejściu do samochodu. -taaaa, jasne- wymuszony uśmiech. -byłam tam raz, jako dziewczyna chłopaka, którego mama tam pracuje. chłopaka, który mnie zdradzał i miał wszystko w czterech literach, łącznie ze mną, a jego mama wszystkie niedogodności zrzuciła mnie. lepiej będzie, jak tato nie będzie wiedział, kto mu zmienia opatrunki.. -pomyślała, po czym zwróciła się do ojca: -jedźmy już, bo totalnie mnie zemdliło na pewną myśl. -może to grypa żołądkowa albo jakiś wirus? -taa chyba uczulenie na pewną osobę- burknęła pod nosem i włożyła kluczyki do stacyjki / breathem
|
|
|
wyjeżdżając z miasta, w którym studiuje zauważyła ogromny napis na garażu z nazwą klubu z jej rodzinnego miasta, w którym sama kiedyś trenowała, a teraz zmierzała w celu obejrzenia meczu derbowego, na który czekała teoretycznie cały sezon. poczuła dumę, bo wiedziała, że ktoś pisząc to na wrogim terenie ryzykował konkretne obicie mordy, jak nie więcej. -dobrze, że tam jadę- pomyślała uśmiechnięta, chociaż w głębi duszy wiedziała, że będzie musiała oglądać na sali twarze ludzi, których wolałaby już nigdy w życiu nie spotkać / breatheme
|
|
|
zadaj sobie proste pytanie: 'kim jestem?' znasz odpowiedź? / breatheme
|
|
|
-mam doła! -psychologii nie studiuję, ale mogę cię zabrać na zakupy! / breatheme
|
|
|
-jesteś taka piękna, zakochałem się w tobie! -nie ty pierwszy i nie ostatni! cześć. -poczekaj, uwielbiam twoje oczy! -twoje też są piękne,ale tylko kiedy widzę w nich swoje odbicie. dotarło, czy mam powiedzieć magiczne 'spierdalaj' w twoim kierunku? / breatheme
|
|
|
|