|
I mimo wszystko to boli, chociaż się nie przyznam, nie powiem tego głośno. Boli mnie to jak mnie teraz traktuje, jak widuje się z moją przyjaciółką za moimi plecami i obarcza mnie całą winą, uważa że lepiej wie co czuję i mimo, że obiecał spotkać się z mną i porozmawiać to nie raczy tego zrobić. Nie próbuje tego naprawić, wyjaśnić, chce tylko ze mną porozmawiać bo go ktoś o to poprosił i mieć już to w dupie, a przecież to o On chciał spróbować, to On się starał, On to wszystko zaczął. Tylko pozostaje pytanie 'po co?'
|
|
|
Powtarzałam mu od początku, że nie nadaje się do związku i nie jestem nim zainteresowania, ale mimo to on ciągle się stara, próbuje mnie jakoś przekonać, tylko nie potrafię pojąć czemu. Czemu chce być ze mną skoro tak wielu rzeczy we mnie nie akceptuje, bo to, że fizycznie go pociągam nie sprawi, że uda nam się, a on facet, który był już zaręczony powinien wiedzieć. Bo skoro nie może przeboleć mojej wulgarności, z którą się nie kryje, tego że jestem złośliwa i nie miła, nie raz wręcz szczera i chamska do bólu. Jeśli drażni go jak zakładam baggy czy dresy i męskie bluzy, to po cholerę w ogóle się pakować w jakiś związek? Po co mam włączyć uczucia, które gdzieś w którymś momencie życia wyłączyłam, skoro nie mamy szans na przetrwanie, po co miałabym znowu cierpieć jak dotrze w końcu do niego, że się nie zmienię, albo jak zostanie przeniesiony z pracy zagranicę...
|
|
|
Mam ciężki charakter, który mało kto może udźwignąć. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć osoby, które mnie akceptują taką jaką jestem i potrafią to zrozumieć. Łatwo mnie wkurwić, mam bardzo specyficzne poglądy, z którymi wiele osób się nie zgodzi, dlatego zawsze powtarzam, że jeśli masz z tym problem to wypad do domu bo nie będę się zmieniać.Wiem, bywam ordynarna, wredna, ironiczna czy chamska, ale mogę też być jak do rany przyłóż, oddaną, ciepłą, miłą do wyrzygania przyjaciółką, ale do kurwy nędzy musisz na to zasłużyć. Zaufania nie rozdaje na prawo i lewo, nie otwieram się na nowych ludzi od tak...
|
|
|
I gdybym tylko mogła cofnąć czas, to mówiłabym jej częściej, że ją kocham i że cieszę się, że ją mam, bo życie bez niej byłoby dużo bardziej ponure. Częściej bym do Niej przyjeżdżała i przytulała, częściej bym z Nią plotkowała. Spędziłabym z Nią dużo więcej czasu, bo tego właśnie mi zabrakło - czasu, czasu by chociaż się z Nią pożegnać, by widziała jak układam sobie życie, jak idę na studia, a potem znajduję wymarzoną pracę, jak poznaję tego jedyny, które mnie będzie akceptował... tak wiele bym dała by była ze mną, by mogła to zobaczyć i celebrować ze mną moje szczęście..
|
|
|
Nigdy nie będzie już tak samo, nie ważne ile łez wylejesz, ani jak głośno będziesz krzyczeć, nic już jej nie przywróci, ani nie zaklei dziury w sercu, która nie daje Ci spać po nocach. A te wszystkie drobne rzeczy jak jej filiżanka, czy puste miejsce przy stole będą rozdrapywać tą ranę, powodować ukłucie w sercu, z biegiem lat coraz mniejsze, ale jednak zawsze dokuczliwe. Spoglądając na zdjęcia przywrócisz te wszystkie piękne chwile, w głowie usłyszysz je głos, to jak mówiła do Ciebie 'kochanie' i czule przy tym spoglądała. W oczach staną Ci łzy bo będziesz wiedzieć, że to już nigdy więcej nie będzie miało miejsca, choćbyś bardzo tego chciała.
|
|
|
Teraz mi udowodnił, że jestem i będę ważną, jak nie najważniejszą osobą w jego życiu. Wystarczyło to, że przy znajomych przyznał, że nie chce robić niczego co mnie wkurzy, gdy pytał się mnie o zgodę na zrobienie jakiejś głupoty, gdy mimo obecności jakiś dup, z którymi kręci stał przytulony do mnie, chodził ze mną za rękę, gdy został ze mną, zasypiającą mu w ramionach mimo wydzwaniającej, wkurwionej panny. Kiedy pilnie obserwował mnie, gotowy do ataku kiedy rozmawiałam z znajomym, którego nie znał. A co najważniejsze, przyznał, że nie odpuściłby nikomu kiedy spadłby mi chociaż włos z głowy. Tak, teraz wiem, że mogę głośno mówić, że jest najlepszym przyjacielem jakiego miałam, mimo tej różnicy wieku.
|
|
|
Tylko przy nim czuje się zarówno tak niepewnie jak i bezpiecznie. Tylko on on sprawia, że czuje się jak dziecko, że tracę całą swoją odwagę i siłę, których normalnie jest za dużo. Czuje irracjonalny strach przed napisaniem tylko do niego, przed nawiązaniem więzi z nim. Tylko jego utraty tak bardzo się obawiam. Tylko jemu nie potrafię powiedzieć co czuje..
|
|
|
Kilka razy w miesiącu robię mu awanturę, proszę, błagam i nieraz jestem blisko płaczu gdy mówi mi o kolejnych razach gdy zaćpał, gdy kogoś pobił. Za każdym razem gdy idzie na większą imprezę czuje strach, że coś strasznego może się stać, że przyjdzie mówiąc mi, że będzie miał kolejną sprawę... Czułam tak, a teraz czekam na rozprawę i decyzje o tym czy mi go zabiorą na następne dwa lata..
|
|
|
Jest dla mnie jak brat, syn, jak sama nie wiem kto, chyba nie ma słów na określenie tego jak ważny jest w moim życiu - bo jest najważniejszym facetem na chwile obecną. Tak, facetem mimo swojego młodego wieku jest dojrzały, nader dojrzały jak na ten rocznik. Nawet jeśli podejmuje dużo błędnych, głupich i dziecinnych decyzji, które niosą za sobą poważne konsekwencje. Liczy się tylko to jak traktuje mnie i to, że nigdy, ale to nigdy nie zrobi nic co mogło by mi zaszkodzić. Bo w relacji ze mną pokazuje swoją prawdziwą twarz: inteligentną, silną, ale też wrażliwą czyli to co w nim najbardziej kocham. Bo to właśnie z nim mogę spacerować kilka godzin i ciągle mieć tematy do rozmów, tylko na niego się nie wkurwiam gdy nabije mi potworną ilość siniaków gdy trenuje na mnie kolejne chwyty i ciosy. Na tym właśnie polega magia naszej przyjaźni. Traktuje mnie jak kumpla, ale gdy przychodzi co do czego przypomina sobie, że jestem dziewczyną i est gotów za mnie zabić.
|
|
|
Na pytanie kogo bardziej nienawidzę: matki czy ojca nie potrafiłabym odpowiedzieć. Nawet mimo tych wielu awantur, tych wszystkich razy gdy spuszczał mi wpierdol, niszczył mi rzeczy, wyzywał od najgorszy mnie, moich przyjaciół oraz matkę. Nawet mimo tego, że trwa do dziś, mimo że osiemnastkę mam już pół roku za sobą nadal mnie tak tratuje, czego popis dał dwa miesiące temu próbując złamać laptopa, a następnie biegając z siekierą po mieszkaniu. Mimo tego, większy żal mam chyba do matki,matki, która nadal z nim jest, kobiety, która powinna mnie chronić, a nie robi tego. Przecież wiedziała od lat, że się nade mną znęca, nawet jej czasem przywalił, ale ona nadal przy nim trwa mimo tych wszystkich upokorzeń, mimo tego, że wie iż to wódka jest dla niego najważniejsza..
|
|
|
Tylko On potrafi mnie doprowadzić do płaczu jednym zdaniem, ale też tylko On samym spojrzeniem czy jednym słowem doprowadzi mnie z powrotem potrafi doprowadzić mnie do porządku. Tylko z Nim kłócę się częściej niż widuje, tylko On nigdy mi nie powiedział jak ważna dla Niego jestem - mówił innym. Tylko jego chciałam w życiu uratować, tylko jego problemy zawsze brałam na swoje barki i tylko jemu nie mówiłam o swoich za co ma do mnie cholerny żal. Tylko z Nim mimo wielkich chęci nie potrafię stworzyć normalnej relacji, tylko nie wiem czemu ...
|
|
|
I chyba powoli zaczynam ogarniać swoje życie. Już nie zaczynam dnia od fajka i nie kończę flaszką. Zasypiam bez wszelakich wspomagaczy i przesypiam większość nocy. Nie czuje potrzeby najebania się w środku tygodnia by dotrwać do weekendu. Powoli zaczęłam się godzić z jego śmiercią i z odejściem kilku przyjaciół. Wiem, że to nie moja wina, czasem tak bywa, że ludzkie drogi się rozchodzą. W końcu przejmuje się swoim życiem, a nie czyimś innym. Zrozumiałam kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto mnie wykorzystuje. Odstawiłam imprezy na dalszy plan by zadbać o swoja przyszłość - o dobrze zdaną maturę i wymarzone studia.
|
|
|
|