|
Była na spacerze. Nagle zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się jego imię. ,,-No hej, gdzie jesteś? - chodzę po mieście. - O to ja zaraz tam będę. - Naprawdę. Gdzie możemy się spotkać?- No nie wiem, mogę skręcić i pójść nad zalew. - Dobrze, to spotkamy się tam niedługo" W sumie to nie wiedziała czy jej się to przyśniło czy co. Ruszyła w umówione miejsce. Stanęła na brzegu zalewu. Nie minęły 2 minuty a On przyjechał. Poprosił żeby wsiedli do samochodu. Nie lubił zimna. Cudownie spędziła to popołudnie. Rozmawiali cały czas patrząc sobie w oczy. Rozmowa dosyć dobrze się kleiła. Kiedy wysiadła z samochodu na jej twarzy pojawił się uśmiech. Choć na chwilę szczerze się uśmiechnęła. Podobało jej się, to co się wydarzyło. Tak naprawdę. /s.z.w
|
|
|
Rozglądała się dookoła. Wszędzie był śnieg. Było biało i pusto. Nagle ktoś bezgłośnie zaszedł ją od tyłu. Położył ręce na jej oczach i cichym, prawie niesłyszalnym głosem powiedział ,,Jak zgadniesz kim jestem, dostaniesz całusa" Ona podniosła swoje dłonie i położyła na jego rękach. Od razu wiedziała kim jest. Od razu wiedziała, że to ON. ,,A czy chcesz, żebym zgadła?" Odparła. Próbując udawać opanowaną. ,,Tak, myślę, że chcę." Powiedział. Kiedy wypowiedziała jego imię, zabrał dłonie z jej oczu. Odwrócił ją do siebie przodem i popatrzył głęboko w oczy. ,,Skąd wiedziałaś?" Spytał. ,,Wszędzie Cię poznam." Odrzekła zadziornie. Ten ujął ją za podbródek. Jedną ręką łapiąc w talii i przyciągając bliżej siebie. Trzymał delikatnie ale stanowczo. Chciał tego. Chciał tego równie mocno jak ona. I równie mocno jak ona wiedział, że to będzie błąd. Że to nieodpowiednie. Że tak być nie powinno. A jednak. Zamknął jej usta swoimi. Złączył je w namiętnym pocałunku. /s.z.w
|
|
|
Stali wpatrzeni w swoje oczy. On - ciemnooki, wysoki, brunet. Ona - niebieskooka, niska, blondynka. Nagle położył swoje dłonie na jej barkach. Powoli przesuwając po szyi ku górze. Ujął ją obiema rękami za żuchwę i uniósł podbródek. Popatrzył się tym swoim zawadiackim spojrzeniem. Ona straciła nad sobą kontrolę. Położyła swoje ręce na jego biodrach. Cudownie do siebie pasowali. Po chwili on zaczął się pochylać. Jej serce przyśpieszało. Wiedziała, ze to nieodpowiednie ale chciała spróbować. Bała się ale również tego pragnęła. Tak bardzo chciała tego spróbować. To było dla niej jak zakazany owoc dla Ewy. Strasznie kuszący, i okropnie przyciągający. Tak właśnie na nią działał. Pochylał się coraz bardziej, coraz niżej. Jego usta były tak blisko. W końcu ją pocałował. A robił to cudownie. Poddała się temu, cała była jego. Zapomniała o wszystkim, było jej wspaniale. Nie ruszała się. Jedyne co zrobiła to włożyła swoje dłonie pod jego T-shirt. I w tym momencie wszystko stało się idealne./ s.z.w
|
|
|
Siatka. Patrzyli się na siebie. Ukradkiem zerkali na swoje ruchy. Później kosz. Nie pozwalał jej się ruszać. Pilnował żeby mu nie uciekała. Łapał ją w pasie. Trzymał za rękę. Po skończonym meczu odważyła się zawołać Jego i jego kumpli. Siedzieli, gadali, śmiali się. Było jej tak cudownie. Potem gdy wyszli on położył ją na śniegu. Przy czym patrzył się jej w oczy. Później przerzucił ją przez ramię i przeniósł pod swój samochód. Kiedy się rozstawali pocałował ją w rękę. Tak ten dzień zalicza do udanych. Tak, podobało jej się to niezmiernie. /s.z.w
|
|
|
Siedziała na parapecie. Zastanawiała się nad swoim życiem. Pozornie było zajebiste. Ale tak naprawdę... Tak naprawdę to było jej tego dnia ciężko. Zastanawiała się co tak naprawdę się dzieje. W sumie to nikt tego nie wiedział. Tego dnia zrozumiała parę spraw. Nikt jej nie kochał. Siedziała i myślała dalej. Nikt nie przejmował się co się u niej w głowie dzieje. Przyjaciółki tego dnia milczały. Żadna z nich się nie odezwała. Faceci... no cóż. Paru ale żaden naprawdę. Trochę zaczynało ich być dużo. Nauki, i tego wszystkiego. Nie miał jej kto powstrzymać. Nie miał kto pocieszyć. Postanowiła sobie pomóc. Powoli zsunęła się z parapetu. A potem już nie było nic. /s.z.w
|
|
|
Nie wiem co robić. Z jednej strony chcę. Ale z drugiej wiem, że to złe. Że to nieodpowiednie. A ja przecież zawsze byłam taka poukładana. Taka grzeczna. A teraz mam od tak złamać zasady? Dla Ciebie? Od tak? To wiele mnie kosztuje. I wiele kosztuje mnie powstrzymywanie tego co chciałabym zrobić. To jest chore. I zaczyna być ciężkie. Wiesz? Boję się, że to mnie przerasta. Że będzie mi przez to bardzo ciężko. No ale cóż. Ja już tak mam nie? U mnie nigdy nie jest łatwo.. /s.z.w
|
|
|
W dupie mam ile masz lat. Nie obchodzą mnie te pierdzielone cyferki. Nie obchodzi mnie to, że nie jesteś jakimś tak ,,super ciachem". Dla mnie ważne jest to jaki jesteś. Że masz poczucie humoru, potrafisz śmiać się z siebie. Że jesteś odważny. Że potrafiłeś się na mnie położyć, porozmawiać. Mimo wszystko podobało mi się jak pojechałeś za mną samochodem. Fajnie, że ze mną rozmawiałeś. Fajnie, że mnie nie spławiłeś. Że nie powiedziałeś : ,,Jesteś za młoda, spadaj". Ucieszyłam się kiedy poprosiłeś mnie o numer. Powtórzę jeszcze raz. W dupie mam wiek. Lubię Cię! Nie spieprz tego.../ s.z.w
|
|
|
Siatka. Znów pojawił się On. Wysoki brunet o ciemnych oczach. Tym razem wpatrywali się w siebie. Co chwila puszczali oczko. Tak słodko powiedział jej na koniec: Cześć, do czwartku. Nie mogła zapomnieć o jego uśmiechu. O poczuciu humoru. O tym, że się na nią patrzył. Po raz kolejny wlazł jej do głowy. Po raz kolejny pokazał, że nie jest mu ciałkiem obojętna. Po raz kolejny spowodował, że do czwartku będzie czekała z niecierpliwością... A wszystko przez jego uśmiech i te fajne, brązowe ślepia .... mmmm.... /s.z.w
|
|
|
|