 |
To, że się milczy, nie znaczy, że się nie cierpi.. prawda ?
|
|
 |
Wiem, że jestem głosem twoich myśli Skarbie.
|
|
 |
dym papierosowy otula moje drżące ciało. pomaga. czuję jak z każdym machem kumulująca się we mnie złość maleje. w drugiej dłoni trzymam bilet komunikacji miejskiej. podjeżdża. zagniatam peta podeszwą. wsiadam. dopiero po chwili orientuje się, że zostawiłam serce. znajdujesz je i bezwstydnie zabierasz. jestem już twoja. nie uwolnisz się ode mnie, kotku.
|
|
 |
Świeciło słońce. Pierwszy raz od jakiegoś czasu je widziałam. Za oknem jest jeszcze jasno, jasno i ładnie. Ludzie chodzą i się uśmiechają, mają posklejane serca, poukładali sobie w głowie, zaakceptowali świat. Starają się, starają się o miłość, o przyjaźń, zaufanie, starają się o wszystko co stracą.
Dwudziesty siódmy przebłysk uczuć, zaczynam się starać, zależy mi, analizuje każdy gest, nie chcę ich stracić, niedługo będę emocjonalnym wrakiem, ale lubię te uczucie, zaczyna mi się podobać, dobrze jest mieć tak wiele do stracenia. Dobrze jest coś mieć.
|
|
 |
Leżałam gapiąc się w sufit całą noc. Miałam mętlik w głowie, przez życie, przez prochy. I nie wiem już co ze sobą zrobić, nie wiem co zrobić ze swoim życiem, wszystko mi się poplątało i zaczęłam wątpić. A Ty jesteś na drugiej stronie świata, a moja psychika się złamała i nie wiem, nie potrafię, nie rozumiem jak to się stało i dlaczego ponieważ się starałam i ponieważ chciałam by to coś co jest we mnie było naprawione i odżyło. Nie potrzebuje pomocy, nie potrzebuje usprawiedliwienia, sama to sobie zrobiłam, sama doprowadziłam się do tego stanu, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek i przez cokolwiek można tak umierać. Nie sądziłam, że śmierć może być tak powolna i tak bolesna. Moje ciało, moje wszystko jest poranione i skrzywdzone przed wszystko co spotkałam. Nie chcielibyście mnie teraz zobaczyć, nie chcielibyście tego przeżywać. Jestem rozsypana na milion małych kawałków i straciłam coś co było mi potrzebne by żyć.
|
|
 |
I jestem załamana ponieważ, ona nie chcę tego co jest moim całym życiem, i nie umiem przestać, nie umiem chcieć przestać, nienawidzę siebie za to kim się stałam i nienawidzę, że pozwoliliście bym się taka stała, nie wyglądam dobrze, nie wyglądam nawet źle, jestem popieprzona i nie wiem jak sobie z tym poradzić, a wy się oddalacie i odchodzicie, każdy po kolei, nie mogę się nawet ruszyć, nie mogę nic zrobić, zapomniałam co było tym czego chciałam, czego chciałabym teraz.
|
|
 |
Jestem przerażona, rozjebana, zagubiona i robię dziwne rzeczy, na podłodze zwijam się z bólu, nie płacze, od dawna nie płacze, zwijam się z bólu ale nie płaczę, moja głowa pęka, nie ma w niej spokoju, jestem chora psychicznie i powinnam iść na terapie, ludzie zaczęli ode mnie odchodzić, a świat mi się kręci, nic nie widzę, kurwa oni odchodzą, oddalają się a mieliśmy być na zawsze, i te dłonie na moich plecach wcale nie są znajome, te szepty, nie znam tego, nie pamiętam, robię z siebie kogoś okropnego i nie umiem się pozbierać, nie umiem żyć, jestem leczona narkotykami i żyję samotnością, od dawna nic się nie zmienia, ludzie mnie nie chcą i ja ich też, a powinnam chcieć, i umieram, albo umarłam, umarłam już dawno, nikt nie chcę mnie pochować.
|
|
 |
Robiliśmy fajne rzeczy, podobało mi się, piliśmy tanie wino i bawiliśmy się prochami, chodziliśmy bez celu po świecie i kończyliśmy dzień cudownym seksem, mogliśmy pozwolić sobie na wszystko, byliśmy ze sobą i byliśmy w sobie, było nam dobrze, paliliśmy najokropniejsze fajki i kręciliśmy jointy na czas, kąpaliśmy się w forsie i nie mieliśmy ograniczeń, mogliśmy robić wszystko, wszędzie, byliśmy najlepsi, byliśmy swoimi drugimi połówkami, byliśmy dla siebie stworzeni, mieliśmy być swoim wszechświatem i wtedy zrozumiałam, że czuję się okropnie, bo nas związek jest idealny.
|
|
 |
Będę uwielbiała życie i będę je kochała ponad wszystko, będę czuła i będę miła i sympatyczna, będę kochającą grzeczną dziewczyną, tak, na pewno, złap mnie za rękę, tylko Ciebie kocham.
|
|
 |
Chciałam zabić to wszystko co minęło, ale mi nie pozwalasz. Patrze na Ciebie i nie jesteśmy dobrzy, jesteśmy kim jesteśmy i nie potrzebujemy usprawiedliwienia, sami spieprzyliśmy swoje duszę. I gdy będziesz leżał na moich plecach rozpadnę się wewnątrz, ponieważ nie mogę poradzić sobie z bólem. Wiem, że Cię stracę, odejdziesz do swojej ukochanej, stracę Cię więc, nie przynoś ze sobą jutra. Twoje ubrania znikną i nie będzie już ciepła Twojego ciała, nie będzie już niczego co chciałam by było nasze.
|
|
 |
Niszczę Cię. Powoli, bezlitośnie, bez uczuć, bez skrupułów. Z miłością.
|
|
 |
Nieważne, że z utęsknieniem czekam na Twojego przyjaciela, nieważne, kochaj mnie dalej, dawno nikt mnie nie kochał.
|
|
|
|