 |
Umarła we mnie nadzieja na to, że coś się zmieni. Oczywiście, że to były wyłącznie jedynie moje marzenia, że ktoś coś zrozumiał, że może w końcu uda nam się stworzyć dom pełen ciepła i miłości, ale jasne było, że tak się nigdy nie stanie. To życie było już na starcie przegrane. Jak można stworzyć rodzinę z kimś, kto jest tylko niechcianym dzieckiem, które sprawia więcej kłopotów niż przynosi radości? Nikt z resztą nie szuka przyczyn dlaczego taka jestem, a nie inna. Widzą we mnie tylko to zło, którego nie chcą się pozbyć, bo się boją? Widzą jedynie twarz człowieka, które przypominam nie po wyglądzie, ale po charakterze. Nie mają odwagi zrobić tego kroku, który sprawi, że zniknę z ich życia na zawsze, bo mają przy tym wiele do stracenia. Lecz już długo tak się bawić w to wszystko nie będę. Po co mam mieszkać tu, gdzie i tak czuję się samotna, skoro mogę zdać maturę, pójść do pracy i się wynieść, gdzieś gdzie będę sama, gdzie będę miała spokój od wszystkiego i wszystkich?
|
|
 |
I. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo Cię teraz nienawidzę. Zostałeś już w całości stracony w moich oczach. Skoro przez Ciebie nasza Mama się nas wyparła, to Ty dla mnie nie istniejesz. Jesteś jedynie kimś, kto nie zna życia, kimś kogo każdy zawsze będzie głaskać po głowie i kimś kto się nie nauczy tego życia. Może i dzieli nas tylko sześć lat różnicy, ale będąc w Twoim wieku też nic nie wiedziałam o życiu, też byłam za bardzo rozpuszczona i rozkapryszona. Dostawałam wszystko to co chciałam, praktycznie nie brakowało mi niczego prócz jednego, tego co było najważniejsze w każdej rodzinie. Nie miałam miłości od nikogo. Ty zaś ją dostajesz, czasami wydaje się, że dostajesz jej za dużo. Wykorzystujesz każdą sytuację, każdy moment, bo wiesz, że wszyscy Ci ulegną prócz mnie. Ja w przeciwieństwie do nich staram się pokazać Ci życie z tej prawdziwej, negatywnej strony.
|
|
 |
II. Ty zaś tego widzieć nie chcesz, ale poczujesz już niedługo, jak wiele stracisz co znaczyły moje słowa, gdy próbowałam Cię wyrwać od nich, z tego świata, który jest przepełniony sztucznością i nienawiścią. Lecz wtedy będzie już za późno, bo sam zaczniesz cierpieć. Nie będziesz znał wyjścia z żadnej sytuacji, będziesz kurczowo szukał swojej ścieżki, ale to Ci nic nie da, bo nie nauczysz się tego co jest najważniejsze. Z resztą, zawsze udawało Ci się spadać na cztery łapy, więc pewnie i tym razem będzie to u Ciebie wyglądać na podobnych zasadach, ale przyjdzie chwila, gdy sam będziesz płakać i będziesz czuł się opuszczony. Odczujesz to wcześniej bądź później i zrozumiesz, że Twoja siostra miała rację, gdy próbowała Cię wyciągnąć z tego zatrutego egoizmem i sztucznością życia. Wtedy już mi nie podziękujesz, ale będziesz sobie pluł jedynie w brodę, że byłeś głupi nie słuchając wcześniej tego co Ci mówiłam. Zobaczysz, że tak będzie.
|
|
 |
Wieczorami będziesz myśleć o złych ruchach i źle postawionych krokach dążąc do spełnienia własnych marzeń. Będziesz obwiniać się, a gryząc wargi do krwi zagłuszać krzyk poduszką. Będziesz dusić się przeszłością, tamtym powietrzem i zapachem krążącym wokół.
Będziesz taki jak ja, wrak człowieka, już nigdy do końca nie odzyskasz tego,
co choć raz w życiu straciłeś. / Z blogu, Endoftime.
|
|
 |
I.Nic się nie zmieniło. Codziennie staram się włączać stary numer gadu i tam zaglądać wyłącznie do archiwum, gdzie są rozmowy z Nim. Lubię do tego powracać. Nie ma takiej chwili, aby ten uśmiech co był wtedy nie pojawił się więcej na mojej twarzy. Ciągle jest to samo uczucie co wtedy, gdy pierwszy raz z Nim rozmawiałam pisząc to wszystko. Chociaż czas biegnie, to mając tamte słowa przed oczami mam wrażenie, jakby coś się zatrzymało w jednym miejscu, jakby nic się nie ciągnęło dalej. Wyłącznie tamten moment i ten stan, kiedy serce przyspieszało, jak widziałam odpowiedź od Niego. Teraz tego nie ma.. Nie ma, bo wiem, że to moja wina. Nie piszę, cały czas praktycznie milczę, ale roztargnienie, które się pojawiło nie pozwalało mi racjonalnie myśleć o niczym. Pieprzenie o głupotach to było moim zdaniem mocne przegięcie, a nie chciałam przecież pisać o tym co się dzieje, jak płaczę po nocach, że ukrywam to wszystko w sobie, bo się czegoś boję.
|
|
 |
II. Po co miałam to robić? Aby kolejną osobę od siebie odrzucić i jeszcze bardziej zniechęcić do siebie? I tak miałam to dziwne wrażenie, odczucie, że tak zrobiłam pisząc wcześniej może coś złego, coś czego nie skontrolowałam, nie przemyślałam? Wchodziłam tam codziennie i zagłębiałam się we własnych zamyśleniach. Potrafiłam nawet obudzić się w środku nocy i włączyć gadu na telefonie tylko po to, aby zobaczyć Jego opis, albo wejść i sprawdzić czy może coś napisał. To było może i głupie, nierozsądne dla kogoś, ale dla mnie to było coś, jak walka sama z sobą, własnymi uczuciami, emocjami.. Ze wszystkim co się we mnie znajdowało. Siedząc teraz w ciemnym pokoju przed kompem zastanawiam się czy nie popełniłam zasadniczego błędu, który zdyskwalifikował mnie z tego co się działo, co mogło się wydarzyć...
|
|
 |
Kiedy o Tobie myślę moje dłonie się trzęsą. Ciało drga, ponieważ każda myśl, która przenika przeze mnie jest pewną trucizną, uzależnieniem. Choruję na to już od 35 miesięcy i nie mam zamiaru się z tego leczyć. Wręcz przeciwnie, mi się to całkiem podoba. Nie chcę tego tracić, wiesz? Jesteś takim bezpiecznym uzależnieniem, który chcę, aby pozostał już na zawsze w moim życiu. Nie chcę tego tracić, bo wiem, że strata Ciebie nigdy nie zostanie wyleczona. Rozpętam jedynie piekło w sobie, z którego ciężko będzie się wydostać. Nie wiem, jak to z Tobą jest, czy chcesz mnie mieć w swoim życiu, czy chcesz, abym nadal była Twoją przyjaciółką, którą kochasz i traktujesz, jak siostrę, czy też nie, ale widzisz... Ja wiem, że bez Ciebie nic nie jest takie dobre. Świat staje się szary, pusty, beznadziejny. Wszystko jest nudne pomimo, że wiele się dzieje. Lecz nie ma tego czegoś, co Ty wprowadzasz do mojego życia. A kiedy jesteś tuż obok nie czuję żadnej straty, nie czuję, że czegoś mi brakuje.
|
|
 |
I. Zrobiłam to. Napisałam do Niego, bo nie wytrzymywałam. Nie dawałam już rady sama ze sobą. Czułam, że Go potrzebowałam. Cholernie Go potrzebowałam. On był, jest i zapewne już na zawsze pozostanie jedyną osobą, która zna mnie na wylot, która będzie w stanie przewidzieć każdą moją myśl, moje zachowanie, czy to co czuję. I wiesz, ja nawet tego nie żałuję. Nie sądziłam, że odczyta dość szybko moją wiadomość. Ba, byłam przekonana, że tamte słowa będą czekały na Niego przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące. Może i za jakiś czas bym o tym zapomniała, a On wtedy by wszedł na gadu i to odczytał.. Lecz coś nie dawało mi spokoju. Musiałam do Niego napisać i poprosić by tam wszedł. Byłam przekonana, że tak się nie stanie, jak ja chcę..Ale to tylko była krótka zmyłka dla mnie. Nie czekałam długo. Pół godziny po tym, jak doszłam do siebie, jak się uspokoiłam siedząc w łazience oparta o płytki zobaczyłam wiadomość od Niego. Serce biło mi, jak oszalałe. Bałam się tego co tam może być napisane.
|
|
 |
II. Ale zaryzykowałam i odczytałam od Niego tą wiadomość. Byłam zaskoczona tym, że chce, abym do Niego po raz kolejny zadzwoniła. Przecież nie dzwoniłam wcześniej więc czyżby pomylił numery? Szepnęłam w myślach, a następnie szybko odpisałam, bo miałam wrażenie, że za chwilę mogę coś stracić. Nastąpiła chwila niepewności, masa pytań w głowie, a czas zaczął się niemiłosiernie dłużyć. Po paru minutach dostałam szybką odpowiedź od Niego, wymiana następnych wiadomości sprawiła, że zgłupiałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wyłącznie szybko pobiec do swojego pokoju, wykręcić Jego numer i usłyszeć Jego głos. Nawet jeżeli to miało by trwać wyłącznie parę sekund.. Lecz to było dla mnie czymś ważnym, czymś cholernie ważnym. Potem dłuższy moment, wkurwienie,czekanie, aż darmowe minuty się aktywują i to przyspieszenie serca, gdy Go usłyszałam. Pojawiały się pytanie, kolejne z resztą tego wieczora. Czy to właśnie On.. Czy ja znowu śnię, a może jestem czymś naćpana?
|
|
 |
III. W pewnej chwili nie wytrzymałam i zadałam mu to pytanie. Powiedziałam Jego imię w tak zdrobniały sposób, że chciał, abym to powtórzyła. Nie miałam już wątpliwości względem tego z kim rozmawiam. Cieszyłam się, jak dziecko, które dostało to czego pragnęło od wieków. Byłam tym zdumiona, a jednocześnie zafascynowana. Chciałam płakać, ale powiedziałam, że tego nie zrobię. Nie mogłam pokazać przed Nim swojej słabości. Co by to zmieniło? Nic.. Wiedziałam jedynie to, że czeka nas poważna rozmowa, która może wiele zmienić. I zmieniła... Bardzo wiele. I mam nadzieję, że to nie będzie znów szybko zerwane, bo tym razem nie wiem, jak to przetrwam. Skoro On zburzył swój mur, to co ja mam powiedzieć skoro przez tyle miesięcy budowałam swoją granicę, do której nikogo nie dopuszczałam? Jak mam teraz chronić siebie przed złymi decyzjami skoro przy Nim wszystko jest takie... Inne?
|
|
 |
IV. Jesteśmy szaleni, oboje to wiemy, i jak On stwierdził, że będzie się smażył w piekle, to miał po części wiele racji, ale nie do końca. On tam się smażyć nie będzie. Jedynie się otrze o to miejsce. Nie trafi tam, bo to ja spędzę tam swój żywot, który nastąpi po rozpadzie naszej znajomości, naszego istnienia. To ja zatonę w miejscu, gdzie szatan będzie miał przewagę nade mną. I tak ją już z resztą ma. A trafienie do tamtego miejsca, z którego nigdy się nie wydostanę jest jedynie tylko kwestią czasu.
|
|
 |
Zastanawiam się co takiego zrobiłam, że kolejny raz los wystawia moje życie na próbę. Dlaczego po raz kolejny to wszystko do mnie wraca? Mało już jest tego mętliku, zagubienia, którego nie mogę się pozbyć, bo z dnia na dzień coraz więcej pojawia się pokus, od których nie jestem w stanie się uwolnić? Przecież to zawsze było i będzie.. To nie zniknie, a ja się od tego nie odetnę, bo to jest jakaś część mnie. Nie chcę z resztą z tym kończyć, ale jeżeli nie zrobię nic, zniszczę nie tylko siebie, ale i życie innych. Wiem, że już zawsze będę skończoną kretynką w oczach paru osób, ale nie naprawię tego, nie zmienię się. Nie wiem czy byłabym w stanie. Wciąż zachowuję się, jak kiedyś. Pomimo upływu czasu, pomimo tak wielu zmian to co kiedyś było dla mnie szaleństwem to dziś powraca. Ciężko się od tego oderwać, ciężko jest powiedzieć sobie stanowcze słowa, które pozwolą zapomnieć. W końcu o tym nie da się zapomnieć. Tamten rozdział nigdy nie został zamknięty w pełni...
|
|
|
|