|
Świat, który znaliśmy nigdy nie wróci. Czas, który straciliśmy nie zostanie nam oddany. Życie, które mieliśmy nie będzie nasze nigdy więcej.
|
|
|
I. Myślałem: kiedy to się dzieje, dlaczego tego nie można przyłapać, dlaczego dopiero z czasem się sobie uświadamia, że się dorosło? Domyśliłem się, że ta granica musi tkwić tam, gdzie nagle przestaje się tęsknie wyczekiwać przyszłości. Tej, w której już się będzie mężczyzną z wąsami, żoną i samochodem. Tej, w której się w ogóle będzie już takim starszym, imponującym. Takim, co to już nie ma wągrów i niepewności ruchów. Takim, co to już wytrzymuje wzrok żeński na sobie, nie spuszcza oczu po sobie. Słowem: gdy nagle się przestaje wyczekiwać przyszłości, bo już się dojrzeje do tego, żeby "im wszystkim pokazać". Za przeszłością tęsknić się zaczyna, a im odleglejsza, tym tęskni się bardziej, choćby i najgorsze to były wspomnienia, choćby i udokumentowane w młodzieńczym dzienniku jako czas udręki. Bo się już wie, że przeszłość to jedyne, czego nigdy nie będzie można dostąpić, kupić, przekupić, ubłagać, przeżyć ponownie.
|
|
|
II. Ale, pomyślałem, to nie tak samo z siebie, niepostrzeżenie, gdzieś przecież musi ta granica przebiegać, gdzieś by ją można przyuważyć, z czegoś ona wynika. Domyśliłem się, ze chodzi o obecność. Że tak się człowiek przyzwyczaja od przedszkolnych lat, przez szkolne, licealne, studenckie, że codziennie ktoś sprawdza jego obecność. Wywołuje z listy i domaga się potwierdzenia "Jestem". Przez te wszystkie lata ktoś jest zawsze zainteresowany tym, byśmy byli.Najpierw być musimy, potem powinniśmy - niezmiennie figurujemy jednak na listach obecności. Aż wreszcie z ostatnim dniem studiów ten przywilej się kończy: odtąd nikt już naszej obecności sprawdzać nigdy nie będzie, odtąd jesteśmy światu obojętni, możemy sobie być lub nie być. Pracodawcy nie interesuje nasza obecność, tylko efektywność - idealnym dla niego układem byłoby przecież zatrudnianie efektywnych duchów. Jak najwięcej wydajności przy jak najmniejszej obecności.
|
|
|
Tak, wciąż Cię kocham. Ani mi powiedzieć nie wolno tego, ani Tobie wiedzieć. Czuję się jak połamany ludzik. Nie było nam dane wieść wspólnie życia, lecz pomimo tego przeszłość jest nasza. Tego nie da się wymazać, zapomnieć, poniechać. Ja pamiętam. Czasem nie chcę pamiętać, ale pamiętam.
|
|
|
Gdybym mógł oddałbym Ci oddech, tętno, ciśnienie krwi. Dotykam swego lęku, życie bezczelnie śmieje mi się prosto w twarz. Dalej nie znalazłem odpowiedzi, obezwładniłaś mnie milczeniem. Zdeptałaś resztki dobrych chwil.
|
|
|
Znajomy rodzaj samotności. Nie mam nawet komu pochwalić się sukcesami, albo tym, jak wyszedłem z opresji podczas jazdy samochodem. Chciałbym mieć kogoś, kogo interesują moje bzdury, na kogo mogę czekać wieczorem. Jest pusto. Jest mnóstwo rzeczy, które lubię robić, ale wszystko to straciło na znaczeniu, bo nie mogę Ci o tym opowiedzieć. Tęsknię, chociaż wiem, że Ty nie tęsknisz - głupota męskiego ego.
|
|
|
Przymykam oczy i spadam w otwierającą się przede mną niezmierzoną przestrzeń możliwości, szczęścia i nieznanych, cudownych przeżyć. Przyszłość jest niesprecyzowana, niejasna. Nagle zaczynam myśleć o Twoim dołeczku w policzku, o tym jak Twoje włosy rozwiewał wiatr, o Twojej nieskazitelnej cerze, która pod palcami była jak jedwab, albo o Twoim aksamitnym tonie głosu, który rozbrzmiewał w mojej podświadomości przez długie godziny, o Twojej srebrnej bransoletce, której nigdy nie odstępowałaś ani na krok, również o Twoim uśmiechu, który przeszywał mnie na wskroś, a ja błądziłem w rozkoszy Twojej inności i słodkości. Kiedy tak rozmyślam, uzmysławiam sobie jak tęsknię za Tobą. Na potęgę. I nie wiem już kim jesteś, nic nie wiem.
|
|
|
Tęsknota wypełnia mnie po brzegi. Drut kolczasty okala całe moje ciało, nie mam możliwości na ruch. Totalnie mnie sparaliżowało. Jej obraz przyćmiewa moje myśli, pochłania mój umysł i każdy zmysł. Jestem za szybą, po drugiej stronie lustra. Czuję się bezradny, ta bezsilność mnie przytłacza. Chciałbym posiadać zdolność czytania w myślach. Tak bardzo chciałbym wiedzieć o czym teraz myśli, kto lub co zaprząta jej głowę. Chciałbym uchylić jej nieba, dać wszystko to, czego pragnie. Chciałbym ją chronić, jak jeszcze niedawno. Wspierać, pomagać, być obok. Odebrała mi nadzieję na wszystko. Swoim odejściem zrujnowała mi życie.
|
|
|
Blask jej źrenic przeszywał mnie na wskroś. Patrząc na mnie kontrolowała moją duszę. Nie musiałem nic mówić, ona wiedziała co jest na rzeczy. Znała mnie od podstaw, byłem jak elementarz dla malucha. Otwierała na obojętnie której stronie i znała mnie na pamięć. Byłem pewien, że ja również ją znam. Zaufałem jej, oddałem się całkowicie, dałem się porwać uczuciu i nie myślałem o niczym innym. Pokochałem ją całym sobą, wychodząc na tym jak Zabłocki na mydle. Jestem w rozterce. Nie wiem jak mam się podnieść, dokąd podążać, gdzie patrzeć. Jestem wrakiem człowieka.
|
|
|
Jestem skazańcem. Więźniem niewypowiedzianych słów. Duszę w sobie masę pytań, tez, domysłów i przypuszczeń. Wspomnienia zadomowiły się w moim sercu, a uczucia, które wciąż do Ciebie żywię, płoną. Nie tracą na wartości. Dzięki nim wiem, że przetrwam jeszcze niejeden cios. Wytrwam, bo wierzę, że wrócisz. Ślepo wierzę w to, że los jeszcze da nam szansę. Ostatnią szansę. Wykorzystam ją najlepiej jak potrafię, przyrzekam.
|
|
|
Czasem chciałbym poskładać wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk. Chciałbym odbyć symboliczną podróż do miejsca, w którym funkcjonujesz. Chciałbym dać Ci chociaż namiastkę siebie. Otulić Cię słowami, dotknąć Twojej duszy i chronić Cię. Z całych sił. Rozumiesz mnie? Chciałbym wiedzieć gdzie jesteś. Czekanie skrupulatnie mnie zabija, tęsknota rozpruwa mnie na wskroś, ale przy życiu trzyma mnie tylko Twoja osoba. Wiem, że nasze drogi się rozeszły, czas nigdy nie zawraca, nie dostaniemy drugiej szansy, ale obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz. Obiecaj.
|
|
|
Już prawie 19:00. Zerkam co chwilę na zegarek, niecierpliwię się. Rozglądam się, ciśnienie uderza mi do głowy, krew kotłuje się w żyłach, a ja czekam. Zaczynam krążyć z miejsca w miejsce, z nadzieją, że czas zleci szybciej. Pisk opon, krzyk, śmiech i płacz dzieci wokół. Szepty przechodniów, pogwizd wiatru, stukot obcasów - wciąż Cię nie ma. Wariuję. Znów nerwowo zerkam na wskazówki. Bez zmian. Jesteś już spóźniona. Milion myśli kłębi mi się w głowie, zaciskam palce. No tak, nie przyjdziesz. Przecież Cię nie ma. Jesteś niedostępna, tak bardzo mi odległa. To boli. Pamiętaj jednak, że czekam. Cierpliwie czekam na Ciebie, zawsze będę czekać. Pamięć to nie spam. Nie wyrzucaj mnie z pamięci, w końcu to jedyne co nam zostało.
|
|
|
|