Przymykam oczy i spadam w otwierającą się przede mną niezmierzoną przestrzeń możliwości, szczęścia i nieznanych, cudownych przeżyć. Przyszłość jest niesprecyzowana, niejasna. Nagle zaczynam myśleć o Twoim dołeczku w policzku, o tym jak Twoje włosy rozwiewał wiatr, o Twojej nieskazitelnej cerze, która pod palcami była jak jedwab, albo o Twoim aksamitnym tonie głosu, który rozbrzmiewał w mojej podświadomości przez długie godziny, o Twojej srebrnej bransoletce, której nigdy nie odstępowałaś ani na krok, również o Twoim uśmiechu, który przeszywał mnie na wskroś, a ja błądziłem w rozkoszy Twojej inności i słodkości. Kiedy tak rozmyślam, uzmysławiam sobie jak tęsknię za Tobą. Na potęgę. I nie wiem już kim jesteś, nic nie wiem.
|