 |
|
Co mogę poradzić, że to uderza we mnie znowu? Wbija ostrza w stare rany robiąc nowe komplikacje.
|
|
 |
|
zaraz popełnię brutalne, krwawe, anogalne ludobójstwo
|
|
 |
|
Czasem muszę się napić, przyznaję, czasem muszę zatruć umysł który chce zbyt wiele, zatrzymać myśli, które przegoniły czas. Uśmiecham się, w końcu jest na to miejsce, w końcu nie muszę nic poza kolejnym łykiem marzeń.
|
|
 |
|
jakie to żałosne, nawet nie wiesz jaki ma kolor oczu, ale i tak uważasz, że jest boski.
|
|
 |
|
jedz sobie tą czekoladkę, szpieguj szuflady, wpij całą dużą nestea, dokuczaj mi, rób bałagan w mieszkaniu, gub kolczyki. możesz nawet używać mojej szczoteczki. tylko bądź.
|
|
 |
|
siedziała na parapecie w jego bluzie i zaciągała się wiatrem.
|
|
 |
|
cześć, nie jesteś zabójczo przystojny, ale nie martw się Shrek też nie był, a mimo to, rozkochał w sobie Fionę.
|
|
 |
|
dam znać czy puściłam mocz do spodni, krzaków, lasu czy lazienki
|
|
 |
|
popuszczę mocz w moje eleganckie kurwa nogawki
|
|
 |
|
zaraz się zeszczam w gacie
|
|
 |
|
trochę tu cicho, trochę tu pusto
|
|
 |
|
nie marnuj księżyca patrzac na gwiazdy
|
|
|
|