 |
|
mam taką straszną ochotę, położyć się obok ciebie, na twoim łóżku, puścić jakiś film, może być nawet i horror, byleby oglądany koło ciebie, przy twoim sercu, przy twoich ustach.
|
|
 |
|
przytulaj mnie za każdym razem, gdy będę mrugała.
|
|
 |
|
nawet siedzenie u niego w pokoju i czekanie na frytki może być romantyczne.
|
|
 |
|
płakałam wczoraj za tobą. płakałam, kiedy nikt nie widział. płakałam, bo już nigdy nie będziesz mój.
|
|
 |
|
pamiętam, jak kiedyś zażartował, że czyta mi w myślach. mógłby czytać teraz, kiedy tak bardzo pragnę, żeby przysunął się kilka metrów w moją stronę, zamknął mnie w swoich ramionach i pocałował w czoło.
|
|
 |
|
Jak to się stało, że dzisiaj tu jestem? Dlaczego dziś stoję nad przepaścią tuż przy samej krawędzi? Kiedy do tego doszło i czemu już nie umiem się cofnąć? Być może wierzę, że ten jeden upadek poczyni więcej niż tysiące uniesień.
|
|
 |
|
drogi dawno już zasypał czas
|
|
 |
|
boję się pamięci o tych wszystkich ludziach, z którymi coś mnie łączyło, a z którymi rozdzieliło mnie milczenie
|
|
 |
|
Spadam tak długo, że to już prawie latanie. Daj mi Panie trochę lepszy wzrok, bo wszystko jest rozmazane.
|
|
 |
|
Prawda jest taka,
nigdy nie dano ci szansy na bycie miękkim. Żeby się zrelaksować.
By się zrzekać.
Od samego początku
zostałeś zmuszony do roli, która wymagała
Ty masz kontrolę.
I choć rozkwitasz jako przywódca,
pragniesz czegoś innego niż suwerenność.
Zawsze byłeś tym, na którym polegało,
ale rzadko miałem na kim polegać.
I och, jak słodko byłoby po prostu unosić się.
Po prostu dryfować i płynąć i czuć wolność gubienia się w kimś, komu ufasz.
Zanurzyć się w objęciach kogoś niezachwianego.
Ktoś tak zaciekle lojalny, że kiedy patrzysz mu w oczy widzisz nie do zerwania więź. Zasługujesz na energię równą Twojej własnej. Ktoś, kogo ambicja i napęd wzrasta, by spotkać cię dokładnie tam, gdzie jesteś.
Tam, gdzie zawsze byłeś.
Tak długo nosiłeś ciężar niespełnionych obietnic, które zamieniły się w ciężar.
To nie twoja wina.
Zobacz, jak daleko zaszłaś.
Łatwiej iść tymi drogami samemu
niż ciągnąć kogoś za sobą.
Wszystko, o co prosisz w zamian
to te same rzeczy, które rozdajesz za darmo.
|
|
 |
|
Słyszysz? Dźwięk jutra, muzyka przyszłych chwil. Nie uciekniemy już, złapał nas oddech Boga albo Diabła, pójdziesz drogą w moje ramiona albo to wszystko przekonujący sen. Jeśli tak, będę latał, będę potęgą która otoczy Cię i pochłonie. Obudzę się i pobiegnę w twoją stronę aby spełniać sny.
|
|
|
|