 |
Pękła flacha, drugą lej, pękła druga, trzecią lej, pękła trzecia, czwartą lej, pękła czwarta, piątą lej.
|
|
 |
bezbolesne rozstania znasz je dobrze stąd, że nawet na palcach może je policzyć ktoś bez rąk
|
|
 |
Wygłupiając się wyrzuciłeś klucz do mojego serca -To Kochanie po to, żeby już zawsze twoje serce należało do mnie i nikt nieproszony tam nie zapukał- uśmiechnąłeś się. Patrzyliśmy jak rzeka zabiera przedmiot, który tak naprawdę nawet nie istniał…Był tylko symbolem mojej miłości. Pamiętam to jakby zdarzyło się wczoraj. Choć minęły dwa lata. Chodzę czasami w to miejsce aby znaleźć klucz, który kiedyś dobrowolnie Ci oddałam. Z dziecinną naiwnością czekam tam na cud. Bo gdyby cuda się zdarzały to moje serce mogłoby stać się znów szczęśliwe i wolne. Tak po prostu bym przestała Cię kochać. Zrobiłabym tam miejsce komuś kto zasługuje na moją miłość. Myślę ,że ono już dosyć się wycierpiało. Czas by je uwolnić /hoyden
|
|
 |
Kiedyś oglądając wspólnie bajkę „Mój brat niedźwiedź” spodobała się nam niedźwiedzia obietnica. Nazywała się obietnicą na mały palec. Przysięgliśmy w ten sam sposób że zawsze będziemy sobie bliscy i gdyby jednemu z nas działa się krzywda ,bez żadnego zastanowienia sobie pomożemy. Kiedy rozstawaliśmy się pół roku później dotarł do mnie tak naprawdę sens owej obietnicy. Miłość nie przetrwała próby czasu, ale to nie powód, żeby walczyć ze sobą, żeby ot tak sobie znienawidzić kogoś kogo się kochało. Wiedziałam doskonale co powinnam zrobić. Schowałam dumę do kieszeni, odstawiłam na chwilę uczucia na bok. Pomimo, że to on mnie zostawił , pamiętając o naszej przysiędze zapewniłam go ,że zawsze może na mnie liczyć. Nie było tłuczenia talerzy, kłótni, wrzasków. Świat nie stanął w miejscu, choć wyraźnie poczułam jak pękło mi serce. Przyjęłam to z godnością. Nie pozwalając wypłynąć ani jednej łzie. Nie w jego obecności. Nigdy się nie dowie jak płakałam gdy zamknęły się za nim drzwi/hoyden
|
|
 |
Cudownie było zapomnieć się na moment.Cudownie było czuć wiatr we włosach. Szła po plaży w letniej sukience,i leciutko się uśmiechała.Obudziła się w niej ta mała dziewczynka którą była,nim los zabrał jej radość życia,jednocześnie zabierając miłość. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła ,że wszystko się ułoży. Że może los nie chciał jej zranić.Tylko po prostu ochronić,przed miłością,która tak często raniła,która nie była taka wspaniała,za jaką ją początkowo miała.Zakochani ludzie wszystko widzą inaczej. Z rozmyślań o duchach przeszłości wyrwała ją przyjaciółka. -Mówiłam Ci,że z tym uśmiechem wyglądasz ślicznie? -Dziękuję-odpowiedziała cicho,nie przestając się uśmiechać.Szczerze cieszyła się z dopiero co odzyskanej umiejętności/hoyden
|
|
 |
|
w sumie ten świat jest piękny tylko ludzie to kurwy./Chada
|
|
 |
-Zmienię się-obiecywał.
Nie mógł tego zrobić,nie mógł zmienić czegoś co już od dawna weszło mu w krew,razem z litrami wypijanego alkoholu.Kłócił się,kłamał,ranił swoją pokerową twarzą.Nie takiego go pokochała. Nie mogła czekać na coś co pewnie nigdy by się nie zdarzyło. Nie mogła dać mu kolejnej szansy. Decyzja by zakończyć toksyczny związek nie była łatwa. Bolało ją serce gdy patrzyła w te ukochane oczy. Przecież wraz z końcem związku,miłość tak po prostu się nie ulatnia. Kochała go.Dlatego musiała odejść.Musiał się nauczyć,że nie wolno dawać obietnic bez pokrycia.Musiał się nauczyć,że nie wolno ranić tych którzy nas kochają. Musiał.By nie został później sam /hoyden
|
|
 |
Poniedziałek.Lekcja polskiego. Jak w przeciągu minuty ulubiony przedmiot może stać się torturą? Otóż to zupełnie proste. Dziewczyna siedziała w zimnej ławce,nie obchodziło ją zupełnie nic. Nie było ważne co Marlow sądzi o ludziach czarnych.Czy jądro ciemności to tylko fikcja,i czy j.polski można tak sobie olewać. Drugorzędną sprawą stały się upragnione studia dziennikarskie. Absolutnie nic nie mogło wyrwać jej ze swojej skorupy.Była smutna...Jej świat skruszył się jak stare ciastko.Skruszył i posypał. Bo chłopak,którego kochała zostawił ją. Nie traktowała tego jak osobistej porażki, to tylko jej miłość wygrywała marsz żałobny w sercu. A tęsknota jej wtórowała. W tej melodii było coś strasznego, bo to oznaczało definitywny koniec. Umarła nie tylko jego miłość do niej. Umarła też jej wiara w ludzi/hoyden
|
|
 |
Niejeden kiedyś pierdolił by to skończyć, jeśli w to wierzysz dziś, uwierz, jutro w to zwątpisz..
|
|
 |
Weź moją dłoń, uwierz mi, odrzuć swój strach, chodź ze mną gdzieś, nawet na drugą stronę lustra. Uwierz mi, widziałem tamten świat, jest piękny, to nasze przeznaczenie.
|
|
 |
Szepty tamtych dni jeszcze nieraz o Tobie przypomną.Jeszcze nie raz w oku zakręci się łza. Akceptuję to.Zgoda.Proszę tylko aby jak najmniej to bolało.Abym mogła normalnie żyć,uczyć się,chodzić na zakupy.I z czasem kogoś pokochać.Może nie tak mocno jak Ciebie.Ale jednak pokochać...Nie oczekuje wiele,ale to bardzo by mi ułatwiło pogodzenie się z twoja stratą/hoyden
|
|
 |
Wystarczyła chwila by radość upadła.Przewróciła się jak mała dziewczynka. Płakała.Wyciągała stęsknione rączki w twoją stronę.Jednak ty nie pomogłeś jej wstać.Owszem.Popełniła trochę błędów.Ale kto z nas ich nie popełnia? czy to powód by jej nie kochać? Czy powodem może być to,że jest taka uparta i trudna? Ona Cie kocha..Nie porzuca się dzieci tylko dlatego,że czasem są niegrzeczne i sprawiają problemy.Zawsze nazywałeś ją swoją maleńką dziewczynką. Bo jak nikt inny lubiła śnieg,słodycze i łaskotki. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to,że ukryła ze strachu wszystko.Nawet miłość.Niewykorzystane szanse bolą najbardziej,niewykorzystane szanse przypominają o sobie zawsze gdy próbujesz ułożyć sobie życie.One chyba uwarzają ,że nie ma prawa być szczęśliwym,ten kto raz zabił w sobie miłość. Może mogłabym to jeszcze naprawić ?Losie daj mi drugą szanse/hoyden
|
|
|
|