|
xbanalnieskomplikowanax.moblo.pl
usiadłam późnym wieczorem przed komputerem. zrobiłam sobie kakao zapaliłam papierosa i otworzyłam górną pokrywę laptopa. zaczęłam sprawdzać meila itd.. włączyłam komuni
|
|
|
-usiadłam późnym wieczorem przed komputerem. zrobiłam sobie kakao, zapaliłam papierosa i otworzyłam górną pokrywę laptopa. zaczęłam sprawdzać meila itd.. włączyłam komunikator GG bo dawno w sumie nie sprawdzałam. zaczęłam po kolei odczytywać zaległe wiadomości od znajomych. jak małe, naiwne dziecko wierzyłam, że jednak zobaczę wiadomość od niego. w pośpiechu przesunęłam kursorem na jego nazwę, popatrzyłam na jego opis. napisał do mnie. jakby nigdy nic, co słychać. odpisałam, że okej, bo przecież trzeba poudawać. dusiłam w sobie wszystkie emocje. zapytał co u mnie słuchać i jak układa mi się ze sprawami sercowymi, unikając odpowiedzi zapytałam o to samo. odpisał wspaniale mysląc że dałam sobie z nim spokój. z pamięci odpisywałam, że sie cieszę.. - dlaczego z pamięci ? aż tak bardzo byłaś zajęta ? - nie.. aż tak bardzo płakałam..
|
|
|
nie wiedziała co robić. błąkała się po okolicy. zaczęła gubić się wśród dobrze znanych sobie ulic. schisteryzowana zaczęła biegnąć przed siebie. włosy co po chwile wpadały jej do buzi i co trzy kroki się potykała. nie miała już sił. oparła się o ścianę i powoli zaczęła się po niej zsuwać w dół. skuliła się podkurczając kolana pod brodę. uniosła głowę do góry patrząc w ciemno niebo. zaczęły lecieć jej łzy. wtedy doszło do niej, że tak naprawdę nie ma już nic.
|
|
|
ciekawe, czy gdybyś został przewodnikiem po moim sercu, opowiedziałbyś turystom, jak bardzo je zraniłeś. / destinyy
|
|
|
wstała otwierając na oścież okno, wzięła do ręki kubek już zimnej kawy zrobionej koło 2 w nocy. zapaliła papierosa, dusząc się w głębi swoimi emocjami. zapatrzyła się w przechodzącą zakochaną parę . na ogół pewnie by poszła w żałosny płacz i siedziała cały dzień zamknięta w pokoju. wypuściła powoli dym nikotynowy i pełna dumy powiedziała sobie : dość mała. wystarczy..
|
|
|
nadzieja co minuta uderzała ją z całej siły w serce..
|
|
|
cała roztrzęsiona biegła przed siebie. jej ciało coraz bardziej drżało, wiatr co sekundę podwiewał włosy, łzy ścierały niedawno zaschnięty tusz pod powiekami.. nie wiedziała co robić. co krok się potykała. wbiegła do parku - nie miała już sił. upadła, jak w dzieciństwie kiedy uczyła się jeździć na rowerze. tylko, ze wtedy miał ją kto łapać, podtrzymywać i wspierać.. skuliła się na mokrych liściach. zastanawiała się co jest z nią nie tak ? dlaczego nic jej się nie układa ? dlaczego rani i kocha tych, których nie powinna ? ... w głowie zadawała sobie tyle pytań, jedno przebrzmiewało przez drugie.. znów zaczęło mżawić. wyciągnęła rękę jak małe dziecko które chce przebić bańkę mydlaną. krople deszczu skapały jej na trzęsącą się dłoń. popatrzyła w niebo.. nagle jej kąciki ust lekko się podniosły, a na czole pojawiła się maleńka zmarszczka. zachrypniętym głosem wyszeptała do siebie : jesteś jedyny kochanie, jedyny ale nie inny..
|
|
|
tak bardzo chciała nie istnieć. zapomnieć o tym co było, co przeżyła. skulona w kłębek usiadła na końcu ławki w parku. podkuliła kolana pod brodę naciagając na nie za duży swetr. źrenice przepełnione łzami zaczęły coraz bardziej piec, a zaschnięty już tusz pod powiekami coraz szybciej się rozmazywał. odchylając głowę do tyłu, zaciagnęla sie dymme nikotynowym i zaczęła się zastanawiać kim tak na prawdę dla niego jest..
|
|
|
z oczami przepełnionymi łzami, wpatrywała się w chodnik idąc ze szkoły na miasto. miała chyba nadzieję, że muzyka puszczona na full w słuchawkach zagłuszy myśli i wspomnienia. była tak naiwna jak mysz, która daje się złapac na kawałek sera. dopiero teraz zdała sobie sprawę jak łatwo łapie się na pierwsze lepsze kłamstwo- nie nawidziła się za to. nie nawidziła też sposobu, w jaki żyła, tego że żucała słowa na wiatr, tego, że się tak szybko poddawała. nie nawidziła się tak bardzo, za to że go pokochała. do dziś nie może sobie tego wybaczyć. mimo to, przeciez trzeba grać .
|
|
|
nie kocham Cię już. nie dostaję już ataku paniki i palpitacji serca, gdy Cię widzę. nie szukam Cię wśród reszty ludzi i nie robię już wielkich oczu na dźwięk twojego imienia. tylko Mi cie brakuje, ale to wykreśla pozostałe czynności.
|
|
|
usiadła na moście nad rzeką w której odbijał sie zachód słońca. zwinięta w kłębek, w za dużym swetrze i kubusiem w ręku wpatrywała się kolejną godzinę w swoje odbicie w wodzie. zaczęła wspominać tamte dni, kiedy tak z nim tam siedziała. przypominała sobie jak ją zawsze przepraszał, a ona udawała obrażoną byle słyszeć słodkie słówka wysypane z jego ust... jak zucali razem kamienie do wody, przechwalając się kto dalej żucił. jak pili sok z jednej butelki, a kiedy byli razem nie dopuszczali do siebie smutku.. teraz siedząc tam czeka, że w końcu usłyszy za plecami: ' cześć skarbie, tęskniłem.. ' . z nadzieją i źrenicami przepełnionymi łzami czeka..
|
|
|
|