|
sstrachsiebac.moblo.pl
A pamiętasz jak mówiłeś że mnie nikomu? Jak w upalne letnie dni wykładaliśmy się na trawie a ty łaskotałeś mnie ze wszystkich stron? Ja pamiętam. Pamiętam też jak wyci
|
|
|
A pamiętasz jak mówiłeś, że mnie nikomu? Jak w upalne letnie dni wykładaliśmy się na trawie, a ty łaskotałeś mnie ze wszystkich stron? Ja pamiętam. Pamiętam też jak wyciągałam cię z kłopotów. Jak przyjemnie było wtulać się w twoją bluzę, gdy mnie przepraszałeś i jak na twój widok kąciki moich ust mimowolnie wykrzywiały się w uśmiech. Uwielbiałam twój głos i szept, że kochasz, kochasz nade wszystko... /sstrach
|
|
|
Czynić z łatwością coś co jest trudne dla innych to talent. Zrobić coś co jest nieosiągalne dla talentu to geniusz /s
|
|
|
Wciągnął w płuca kolejny buch dymu. -jesteś taka słodka. Zarumieniła się pod wpływem komplementu. Wypuścił z ust gęstą chmurę papierosowego dymu. -taka krucha- strzepał popiół z fajki. Podszedł bliżej dziewczyny, objął ją w pół. Stali już na odległość oddechu, czuła w powietrzu unoszący się zapach mentolowego papierosa. Przysunął usta koło jej warg prawie się o nie ocierając, zatrzymał twarz przy policzku dziewczyny. -taka niewinna. Włoski na karku zjeżyły się pod wpływem ciepłego powietrza. Chłopak mocniej ją do siebie przyciągnął tak by nie mogła się wyrwać -a taka naiwna. Teraz widziała, spoglądał na nią przenikliwie błyszczącymi oczami będącymi dobrą wizytówką władczej osobowości. -Cii... jesteś już tylko moja, już nigdy mnie nie zostawisz... Prawda? /sstrachsiebac
|
|
|
Kochałam w tobie każdy szczegół- niski wzrost, ciemne włosy, luźne dresy. To jak stawałam ci na butach by dosięgnąć twoich ust, jak w zimowe wieczory ogrzewałam sobie ręce o twój kark. Każdy dzień z tobą był zwyczajny, ale wyjątkowy. Lecz ty tego nie widziałeś. Z dnia na dzień atmosfera stawała się coraz bardziej menancholijna, pozbawiona resztek namiętności. Przestawałam pić poranną kawę, a z tym cię kochać... /sstrachsiebac
|
|
|
Dusiłam się zawiesistymi kłębami dymu twoich kłamstw. /sstrachsiebac
|
|
|
Kolejny łyk wina. Spływający alkohol po krtani łaskocze zmysły drażniąc przełyk. Szczelnie przykrywając się kocem strąciła puste butelki. Za oknem nicość ogarniająca przestrzeń jak alkohol jej organizm. -za miłość! -uniosła butelkę do góry, po czym upiła spory łyk. Ręce spoczęły na szyjce naczynia, a usta ułożyły się na zewnętrznej części gwinta. Zaszufladkowana w jednej roli staje się ograniczona na świat. Zanurza się w kolejnej porcji procentów. Słone łzy napłynęły do oczu rozmazując rzeczywistość. -za idealnych facetów! -Wykrzyczała z butelką w górze, ledwo utrzymując równowagę. -za wolność, bez żadnych przejawów kontroli... Naczynie rozbijające się o posadzkę przeszywa gęstą ciszę. Opierając głowę o szeroką okiennicę , dziewczyna niezdarnie otwiera kolejną lampkę wina. /sstrachsiebac
|
|
|
Proponując ci herbatę miałam na myśli żebyś został na wieczność. /s
|
|
|
W ten typowo jesienny wieczór próbuje odczytać jaka wiadomość kryje się na dnie butelki. /sstrachsiebac
|
|
|
Szła po omacku do sypialni, w ręku trzymając pustą butelkę po whiskey. Pszypruszone snem powieki same zakrywały świat niczym teatralna kurtyna. Usiadła na łóżku przecierając dłońmi twarz. -Co ja wyprawiam? Te pytanie przeleciało jej przez głowę męcząc myśli. Położyła się na aksamitnej pościeli, przytulając mężczyznę. Objęła go ramionami i szepnęła ironicznie do ucha. -Rano pewnie cię już tu nie będzie, wytrzeźwiejesz... /sstrachsiebac
|
|
|
Pustka ogarnęła moją duszę, zamkniętą w czterech ścianach rzeczywistości. Buduję mur wokół tętniącego życiem serca. Okrutna przeszłość wbija nóż w podniebienie, drażniąc podniebienie. Prawdopodobieństwo fikcji ulatnia się niczym bym mentolowego papierosa. Nie mogę pozwolić sobie na luksus wspomnień, nie powinnam kruszyć swojej zbroi... /sstrachsiebac
|
|
|
|