Szła po omacku do sypialni, w ręku trzymając pustą butelkę po whiskey. Pszypruszone snem powieki same zakrywały świat niczym teatralna kurtyna. Usiadła na łóżku przecierając dłońmi twarz. -Co ja wyprawiam? Te pytanie przeleciało jej przez głowę męcząc myśli. Położyła się na aksamitnej pościeli, przytulając mężczyznę. Objęła go ramionami i szepnęła ironicznie do ucha. -Rano pewnie cię już tu nie będzie, wytrzeźwiejesz... /sstrachsiebac
|