|
oddychaj.moblo.pl
Zbyt dużo już płaczu zmytego z podłogi za wiele ciętych słów rzucanych po to by dobić. W ataku w ripoście by trafić w zimną pościel. Zbyt dużo miłości by osobno żył
|
|
|
"Zbyt dużo już płaczu zmytego z podłogi, za wiele ciętych słów rzucanych po to, by dobić. W ataku, w ripoście, by trafić w zimną pościel. Zbyt dużo miłości, by osobno żyło się prościej." / 52 dębiec.
|
|
|
"W twoje ręce oddałem wolność woli w podzięce. A w jej miejsce, w szczęściu i niedoli mam twe serce." /52 dębiec.
|
|
|
"Te bzdury codziennie nie są ważne tu, zbyt dużo egoizmu w nas by dzielić wszystko na pół. Zbyt dużo głupstw stawianych ponad to, co łączy. Wystarczy tylko objąć się, by wreszcie z tym skończyć." / 52 dębiec.
|
|
|
"Tak będziemy mówic, że zaczekamy, które z nas pierwsze napisze, podejrzewac, że się narzucamy, brac i odkładac telefony, aż niedługo naprawdę będzie za poźno" / demoty
|
|
|
Siedzieliśmy z ekipą. Wśród nich był typ, który uganiał się za mną odkąd pamiętam, nigdy jakoś szczególnie mnie do niego nie ciągnęło, gadka się nie kleiła, mimo tego iż doceniałam jego starania, nie mogłam byc z nim wbrew sobie. Musiałam wracac do domu, podeszłam do każdego zbijając piątki, stanęłam przed Aleksem, najlepszym przyjacielem pod słońcem, złapał mnie za rękę, spojrzał w oczy, uśmiechnął się promiennie 'nie puszcze Cie samej' dodał, odwzajemniłam uśmiech. 'Krzychu, Twoja kolej, wykaż się i odprowadz młodą pod sam dom' sypnął w kierunku mojego adoratora. 'już nie żyjesz' rzuciłam. Klepnął mnie po ramieniu, rozbawiony moją chłodną miną. Spojrzałam na Krzyska, który cieszył się jak pięcioletnie dziecko trzymające w ręku lizaka 'chodz' syknęłam kierując się w strone domu. 'Alek dzwoni'. 'Doszłaś bezpiecznie?' zapytał śmiejąc się jak głupi, nie zdąrzyłam nic odpowiedziec 'sooory siostra, nie mogłem się powstrzymac'. Mimo wszystko - uwielbiam go, jak mało kogo.
|
|
|
Podobno żeby stworzyc szczęsliwy związek trzeba pasowac do siebie idealnie, niczym dwie połówki jabłka. To o nas każdy mówił, że nie ma dwóch tak podobnych do siebie ludzi jak my. Ja i Ty. Dwa wulkany energii równie mocno kochające najlepszy klub Chelsea, oglądające każdy mecz z przyśpieszonym tętnem i mocniej bijącym sercem. Nasz duet żyjący rapem, nocnymi rozmowami, wspólnymi melanżami. Więc dlaczego ona? Zrobiona blondi, robiąca problem o każde Twoje wyjście z ziomami, obrażająca się za każdym razem kiedy stawiając Ci wybór "albo spacer ze mną, albo mecz" odpowiadasz bez zastanowienia "mecz to świętosc, przeciez wiesz, mała", rozpaczająca że złamał jej się paznokiec lub włosy się pokręciły od deszczu? Przecież powiedziałeś, że nigdy nie będziesz mógł byc z panną która nie pojmuje na czym polega spalony.
|
|
|
Wstajesz rano, otwierasz oczy i uświadamiasz sobie jak dużo się zmieniło. Wiesz, że on już nigdy nie nazwie Cie 'małą' , nie wypowie Twojego imienia z uczuciem w głosie, nie zasypie Cie sms'ami w nocy, nie poprosi Cię byś zrobiła mu herbatę patrząc na Ciebie oczami szczeniaka, nie bedzie marudził że tęskni, nie będzie uśmiechał się pod nosem na myśl o Tobie, nigdy już nie spojrzy na Ciebie w TAKI sposób.
|
|
|
Słucham piosenek, którymi kiedyś potrafiliśmy się jarac dniami i nocami, nucąc je wciąż pod nosem. Łzy chłodzą mi kolana, dłonie drżą. KAŻDY dzień spędzony wspólnie, zarywanie nocy, KAŻDE 'ciooooto, całą kołdrę zabrałeś!' czy kłótnia o to kto robi śniadanie. KAŻDA minuta spędzona razem przelatuje mi przed oczami z kolejnym dzwiękiem. KAŻDY szczery uśmiech, KAŻDE 'jestem obok kocie'. KAŻDA rozmowa w nocy, rozkminianie sensu życia. Z KAŻDYM dniem tęsknota wyniszcza mnie coraz bardziej.
|
|
|
To niesamowite jak bardzo jesteśmy w stanie do czegoś przywyknąc. Od zawsze irytowało mnie jak robiłeś mi zwykłą herbatę zamiast zielonej, jak szturchałeś mnie ramieniem, zabierałeś kołdrę, spinałeś się bez potrzeby, robiłeś mi na złosc, nie dawałeś spac jak u Ciebie nocowałam, zadawałeś przeinteligetne pytania, stawiałeś na swoim, marudziłeś żebym zrobiła Ci herbatke, tłumacząc że tylko moja tak bardzo Ci smakuje, byłeś tak strasznie chłodny. Denerwował mnie Twój wieczny w chuj pewny siebie uśmiech, bez względu na sytuacje, każde 'a nie mówiłem?', chamskie i olewackie podejście, aroganckie odzywki, to wszystko doprowadzało mnie do nerwówki. Dziś? Kiedyś w życiu bym nie uwierzyła, że to powiem, ale tak strasznie za tym tęsknię. Tylko Ty potrafiłeś tak bardzo wyprowadzic mnie z równowagi, ale byłeś też jednyną osobą, która bez względu na wszystko potrafiła wywołac na mojej twarzy szczerzy, promienny uśmiech.
|
|
|
Dziś mówisz, że między nami nic nie ma. Śmigasz po parku, ze swoim blond szczęsciem. Jestem w stanie uwierzyc, że coś do niej czujesz, choc myślałam że mierzysz troszkę wyżej. Nigdy jednak nie uwierzę w to, że od zawsze widziałeś we mnie tylko i włącznie przyjaciółkę. Twoje smsy 'śpisz kocie?' o 3 nad ranem nic nie znaczyły? Tak samo jak każde 'mała, razem zawsze damy rade' lub 'źle mi bez Ciebie no' kiedy byłeś rad jeziorem? To jak obejmowałeś mnie w tali czy dotykałeś wierzchu mojej dłoni było tylko głupim, nic nie znaczącym odruchem? Twoja bluza, którą dałeś mi na własnosc, zadeklarowanie, że tylko ja mogę spac w Twoim łóżku, to NIC? Twój wzrok we mnie wpatrzony, błysk w oku, szczery uśmiech, poczucie wzajemnego ciepła. Wiem, że Tobie też przyśpieszało wtedy tętno.
|
|
|
Za dużo Cie w moim życiu / oddychaj
|
|
|
|