|
mylittlealone.moblo.pl
3. drzeć mordę w niebo głosy ale oczywiście nikt się nie pofatygował. Pierdoleni ludzie! Zero pomocy... Pobiegłam do kelnera i jedyne co w złości zdołałam powiedzieć
|
|
|
3. drzeć mordę w niebo głosy ale oczywiście nikt się nie pofatygował. Pierdoleni ludzie! Zero pomocy... Pobiegłam do kelnera i jedyne co w złości zdołałam powiedzieć to 'dzwoń po karetkę'. Wróciłam do rannej. Była coraz bledsza, sprawdziłam puls - ledwo wyczuwalny. To, że nie doczeka karetki było wręcz oczywiste. Nie trzymałam się nadziei, jedyne co to starałam się myśleć obiektywnie. Usiadłam obok niej, złapałam ją za dłoń, drugą ręką podniosłam powiekę - jej oko było przekrwione. Powtarzałam: 'TYLKO NIE UMIERAJ'. Najwyraźniej nie chciała mnie słuchać, bo obsunęła się kawałek. Podciągnęłam ją, oparłam o moje ramię. Nie mam pojęcia ile można czekać na karetkę. W takiej chwili człowiek uświadamia sobie ile może trwać sekunda. Ona na początku wydawała z siebie jakieś jęki, a w tamtej chwili to już było ledwie słyszalne. Co jakiś czas głośno oddychała jakby wracała do siebie, a potem znów praktycznie przestawała. Wokół nas była już kałuża krwi i ten szeroki pas ciągnący się z tego
|
|
|
2. tego pierdolonego świata za mnie nie pozbiera. Takie jak ja muszą sobie radzić. Kolejny buszek, dym w płuca. W tle smętna muzyka leciała, coś słabo wtedy grali. Dopiero zaczęłam odmulać, spałam pół dnia. Bar był prawie pusty. Nic dziwnego, o tej porze miasto śpi. Zrobiło mi się niedobrze, wyewakuowałam się do łazienki. Wchodząc zobaczyłam krew. 'To nie nowość' - pomyślałam - 'pewnie znów jakaś dziewica zostawiła tu swoją cnotę'. Ale szłam dalej, krwi coraz więcej i ten jęk. Otworzyłam drzwi do pierwszego kibla - nic. Do drugiego - nic. Ten jęk jest gdzieś dalej. Do ostatniego - BINGO. Dziewczyna góra 16 lat. podcięte żyły, obok nóż, fajki i ten napis z krwi : 'KOCHAŁAM CIĘ'. Pomyślałam: 'O kurwa, bo nie wytrzymam! Ile jeszcze młodych panienek tak skończy?'. Wzięłam ją za fraki, przeciągnęłam pod okno, otworzyłam je. Zimną wodą obmyłam jej twarz. Zerwałam kawałek ramienia jej bluzki i ucisnęłam żyły. Cholera no, dziewczyna zaczęła tracić przytomność. Otworzyłam drzwi, zaczęłam
|
|
|
1. Zima. Było późno. Szłam ulicą.. Wokół cicho, jak to w nocy. Słychać było tylko stuk szpilek regularnie uderzających o bruk. Lekko prószył śnieg. Gdzieś za mną przepalała się latarnia, gdzie niegdzie były pozapalane światła. Szłam sama. Noc jak każda. Ulga z wyrwania się z domu. Nic dziwnego, w takim domu to tylko z przymusu można mieszkać. Znowu nie wzięłam szalika. Norma. Chuj tam. Znowu będę chorować. Nie czuję zimna. W sumie jedyne co czuję to te wkurwiające kołatanie serca. Jak się jest samotnym to serce często o sobie przypomina. Choćby nie wiem jak chciało się go nie mieć. Idę przed siebie. W sumie tą samą trasą co zwykle. Ta sama ulica co zwykle, te same bary otwarte do późna. Pierwszy bar, wchodzę. Siadam w tym samym kącie co zawsze. Odpalam papierosa, zamawiam wodę. I tępo patrzę w sufit. Już dawno przestałam zastanawiać się nad tym co dalej. I tak mogę liczyć tylko na siebie. Inni potrafią tylko powiedzieć: "Eśka, twarda jesteś, dasz se radę". No pewnie, że dam. Nikt mi
|
|
|
MÓJ ANIOŁ
Aniele Boży, Stróżu Mój, nie stoisz przy mnie już...
Twarz cała we łzach, a w oczach strach.
Na skrzydłach osiadł kurz.
Aniele Boży, wybacz mi - te oczy podkrążone...
Ten słaby sen, ten potok łez.
A łzy me są czerwone.
Aniele Boży, ratuj mnie, me serce pogrążone...
Błądzę w ciemności, wśród moich słabości.
Już oczy mam zamglone.
Aniele Boży, usłysz mnie, bez Ciebie ja upadam...
W bezdechu płaczę, szeptaniem krzyczę.
I w myślach się spowiadam.
Aniele Boży, Aniele Mój...
Już nie wiem co się dzieje!
Odezwij się, daj jakiś znak.
Już nie wiem czy istniejesz...
Aniele, upadam. Nie ma Cię...
Prosiłam Cię na próżno.
Teraz łza po policzku mknie...
Chyba było za późno.
Zapalam znicz, już nie mam nic.
To koniec, nie potrafię dalej iść...
To moja modlitwa.
Mój najświętszy sakrament.
Upadłam. Już nie wstanę.
Koniec żywota mojego. Amen.
|
|
|
weź mnie za rękę i wyśmiejmy samotność, pijmy tanie wino i niech będzie ostro, dziś przeklinam świat, beztroska moją siostrą, daj mi swoją dłoń, wyśmiejmy samotność !
|
|
|
generalnie to zgubiliśmy siebie gdzieś po drodze, skarbie.
|
|
|
jedynym czym dla mnie teraz jesteś, to mało znaczącym kawałkiem metalu, który swoim zimnem od czasu do czasu przeszywa moje serce i przypomina o swoim istnieniu.
|
|
|
Mówi się, że gdy pada deszcz, to nie widać łez. Ja widziałem, dokładnie... Oprócz nic nieróżniących się od siebie kropli deszczówki na jej twarzy, odróżniałem dwa strumienie płynące od oczu, przez policzki, ku ustom. Strumienie wyrażające ból, widniejące wspomnieniami, przepełnione niewyobrażalną tęsknotą. Inne, niż te pozostałe, nic nieznaczące kropelki. Takich łez nie da się nie zauważyć. Miałem wrażenie, że widzę to tylko ja. Że nikt inny nie umiał rozszyfrować niemego krzyku jej źrenic. Szła, nie mówiąc nic. A wyglądała jakby chciała wypowiedzieć tysiąc słów o tym jak cierpi, o tym jak boli, o tym jak nie potrafi przestać. Jednak szła, milcząc. W przekonaniu, że gdy pada deszcz to nie widać łez...
|
|
|
`bo, gdy wracam do tych czterech ścian, to nie wiem co to uśmiech.
|
|
|
`on potrzebuje wsparcia .. dziś cała jego twarz krzyczała bólem , a on milczał .
|
|
|
|