|
intrusive.moblo.pl
Stanęłam przy umywalce włączyłam piosenkę Piha ' Śmierć nas nie rozłączy ' szybkim ruchem wzięłam żyletkę leżącą na parapecie długo zastanawiałam się czy to zrobić
|
|
|
Stanęłam przy umywalce, włączyłam piosenkę Piha ' Śmierć nas nie rozłączy ', szybkim ruchem wzięłam żyletkę leżącą na parapecie,
długo zastanawiałam się czy to zrobić, jednak zrobiłam to, podcięłam sobie żyły przy swojej ulubionej piosence, która wywoływała u mnie
wiele wspomnień. Utonęłam, powoli zatracałam się. ' Kocham cię skarbie ' - wykrzyczałam szybko i bardzo głośno w górę. Sen mnie zmorzył,
miłość do niego wygrała.
|
|
|
W dzień jego pogrzebu czułam się zestresowana, zdezorientowana, nie miałam siły na nic, jednak musiałam tam być, musiałam być przy nim,
wspierać go, bo to dla niego też ciężki czas. Kiedy już cała uroczystość się skończyła, ludzie się z nim żegnali, ja siedziałam w ławce ze
splecionymi rękami i modliłam się do Boga, by było mu dobrze w niebie, aby zaznał tam wiele szczęścia, radości bo życie go nie rozpieszczało.
Wszyscy już porozchodzili się, ja jednak zostałam, podeszłam do trumny, w której leżał i ze łzami w oczach mówiłam mu, że go kocham, że
był, jest i będzie dla mnie najważniejszy i długo z nim rozmawiałam. W tamtej chwili chciałam być przy nim, chciałam umrzeć i iść do nieba,
by nie czuł się tam samotny. Usłyszałam tupot butów, nie odwracałam się, nie miałam siły. To była jego matka, uklęknęła przy trumnie i teraz
obie milczałyśmy nad nim.
|
|
|
Nadszedł dzień jego pogrzebu, postanowiłam wygłosić mowę pożegnalną, najpiękniejszą jaką potrafiłam. Ustawiłam się na miejsce, ludzie byli
zdziwieni. ' kim ta dziewczyna była dla niego ' - ludzie się zastanawiali, jednak mnie to nie speszyło, nie robiłam tego dla nich, nie robiłam tego
dla siebie, robiłam to dla niego, by wiedział, że nawet jeśli odszedł z tego świata - to ja dalej o nim pamiętam, dalej jest w moim sercu i nigdy
go stamtąd nie wymarzę, nie potrafię nawet. Mówiłam wtedy, że był wspaniałym człowiekiem, wspaniałym chłopakiem, że znaczył dla mnie
bardzo wiele, opowiedziałam również o tym jak się ze mną pożegnał, to wszystko mówiłam z dławiącym się głosem i łzami w oczach, ludzie
na mnie patrzyli i nie mogli oderwać słuchu od mojej mowy, zafascynowała ich, płakali, głośno płakali. Kiedy już skończyłam, ludzie z płaczem
ruszyli do swoich domów, a ja zostałam przy nim i długo rozmawiałam.
|
|
|
Może to się wam wydawać dziwne, ale lubię czasami pójść do niego na cmentarz, usiąść, popatrzeć na jego zdjęcie wyryte na nagrobku i szczerze z nim porozmawiać, to mnie uspokaja, bo wiem że on z całych sił chciałby mi pomóc, ale nie może, jednak wiem, że czuwa przy mnie i nie pozwoli by stała mi się jakakolwiek krzywda, z całego serca mu za to dziękuję.
|
|
|
Wszystko zniknęło, po naszej miłości zostały tylko odłamki nadziei, że jeszcze kiedyś może wrócisz, że jeszcze kiedyś będzie jak dawniej, że
może nam się jeszcze ułoży, ale to tylko złudne nadziei, dzięki którym jeszcze jakoś się trzymam na tym świecie, bo przecież nikt nie zabroni
mi marzyć, bo przecież jeszcze będzie okej, będzie dobrze, musi być, no cholera musi być.
|
|
|
Ty zawsze byłeś dla mnie najważniejszy, zawsze przy mnie byłeś kiedy potrzebowałam pomocy, zawsze mnie wspierałeś, byłeś przy mnie zawsze, po prostu. Zawsze byłeś ważniejszy od mojej najlepszej przyjaciółki, z prostej przyczyny, jej nigdy nie było przy mnie, kiedy jej potrzebowałam, kiedy chciałam się komuś wyżalić, jej nie było, ale byłeś ty, za co ci bardzo dziękuję, chociaż już cię z nami nie ma, ja dalej tęsknię, dalej cię kocham i nigdy nie zapomnę, może i odeszłeś do Boga, ale nie odeszłeś z mojego serca i nigdy stamtąd nie odejdziesz, nie pozwolę na to.
|
|
|
Wczoraj wieczorem nie wytrzymałam, poszłam w miejsce gdzie się poznaliśmy, od tamtego momentu chodziliśmy tam zawsze razem, tam
pierwszy raz się pocałowaliśmy i przysięgliśmy sobie, że nigdy nas nic i nikt nie rozdzieli, dotrzymałam słowa, jednak ty nie, rozdzielił
nas Bóg, na zawsze i za to go nienawidzę coraz bardziej, odebrał mi ciebie bez skrupułów, a przecież wiedział, że sobie bez ciebie nie
poradzę, wiedział, a jednak zrobił to, zabrał cię ze sobą i już nigdy nie odda.
|
|
|
Poszłam na twój grób, chciałam się komuś wyżalić, z kimś porozmawiać, tak na prawdę miałam tylko ciebie, na cmentarzu było pusto,
słychać było jedynie szelest liści i łamiące się co trochę gałęzie, położyłam znicz na nagrobku i patrząc na twoje zdjęcie, rozpłakałam się,
nie mogłam uwierzyć, że coś takiego spotkało mnie, ciebie, nas.. Po chwili jednak ktoś przyszedł, to była twoja matka, widziała jak płaczę
i objęła mnie mocno, siedzieliśmy w milczeniu, ona też to bardzo przeżywała, przecież umarł jej syn, jedyny syn, z którego była dumna, to było
jej oczko w głowie. - Traktuję cię jak córkę - powiedziała do mnie, a ja się tylko uśmiechnęłam, od zawsze miałam z nią dobre relacje, lepsze
niż z moją matką, bo ona wiedziała jak ze mną rozmawiać, widziała kiedy mam problem, wiedziała o mnie wszystko. - Dziękuję za całą troskę,
którą mi dajesz - powiedziałam do niej łamiącym się od płaczu głosem i mocno ją przytuliłam.
|
|
|
Najgorsze było to milczenie, ta twoja cholerna obojętność, nie mogłam jej znieść, nie można było z tobą porozmawiać bo tylko co mruknąłeś
od niechcenia, wtedy nie wiedziałam, że tak na prawdę chodzi oto, że pokłóciłeś się z moją byłą przyjaciółką, że ona z tobą zerwała, nie
wiedziałam czym ty się tak na prawdę przejmowałeś, przecież miałeś mnie, przecież to my byliśmy razem, przecież.. przecież budowaliśmy
wspólną przyszłość, a ty się przejmowałeś, że twoja tak naprawdę kochanka ma cię już dość.
|
|
|
Była rocznica naszego poznania się, postanowiłam że wieczorem pójdę na twój grób, tak też zrobiłam. Uklęknęłam przy nim i wbiłam wzrok w ziemię. - To pierwsza taka rocznica, której nie spędzimy razem.. - powiedziałam ze łzami w oczach i wyraźnie zarysowanym smutkiem na twarzy. - Ale czuję, że tu jesteś - mówiłam dalej, ale już nie potrafiłam, mój głos się załamał, nagle zerwał się ogromny wiatr.. mi to nie przeszkadzało, chciałam być przy nim, po prostu.
|
|
|
Kiedy ostatnio się budzę czuję jego zapach, tak jakby był przy mnie cały czas, tak jakby nigdy nie odszedł, tak jakby był moim osobistym
Aniołem Stróżem, czasami kiedy się budziłam, siadłam i rozmawiałam z nim, to miało mi pomóc i faktycznie pomogło, nie kłamał mówiąc,
że zawsze przy mnie będzie.
|
|
|
Uświadomiłam sobie dopiero na jego pogrzebie, że już więcej nie poczuję jego zapachu, że już nigdy z nim nie stanę w twarzą w twarz, że
już nigdy nie będę mogła go objąć, jednak dalej myślałam, że to jakiś cholernie koszmarny sen, przecież to nie mogło się wydarzyć, przecież
ty nie mogłeś odejść i zostawić mnie samą, przecież ... przecież mnie podobno kochałeś, a gdybyś na prawdę kochał nie odszedłbyś.
|
|
|
|