|
im_lethal.moblo.pl
zauważył ją tańcząca w klubie w swoim własny rytmie uśmiechnął się do samego siebie i podszedł. deliktanie jechał palcami od lini jej łokcia do palców aby następnie je
|
|
|
zauważył ją tańcząca w klubie w swoim własny rytmie, uśmiechnął się do samego siebie i podszedł. deliktanie jechał palcami od lini jej łokcia do palców, aby następnie je złączyć, ona stanęła i powoli obracała się w jego strone. ich spojrzenia były wymowne, a serca przyśpieszały rytm. odchyliła leciutko wargi, chcąc być jeszcze bardziej pociągająca. odwrócił ją od siebie i objął w talii, ona odchyliła swoją głowę, pozwalając, aby kawałek szyi pozostał nagi on leciutko całował ją, zaczęli tańczyć, powoli bardzo delikatnie, jakby bali się, że mogą coś zburzyć, jakby bali się, że podłoga pod ich nogami zawali się, kiedy zrobią drastyczniejszy ruch.
|
|
|
odgarnął jej włosy, za ucho i całował jej szyje, robił to powoli, aby wprowadzić ją w pewne uniesienie, potem jechał coraz wyżej, całował ją po policzku, brodzie, a kiedy czekała na prawdziwy pocałunek szepnął jej do ucha. - ojojoj przecież jestem brutalem, świnią i egoistą, a pozwalasz, żebym cie całował. jesteś pełna sprzeczności. - poruszyła się niespokojnie, a na jej twarzy teraz wystąpił wyraz wściekłości i upokorzenia. uciekła do domu, najpierw uderzając go w policzek.
|
|
|
kazał jej zdjąć całe ubranie, które miała w błocie, dlatego zeszła z motoru i kazała mu nie patrzeć. najpierw rozebała się z bluzki, potem ze spodni, ale on był tak bezczelny, że skierował swoje lusterko tak, aby widział jak się rozbiera. kiedy ubrała się już w jego kurtkę, zauważyła, że oszukiwał. miała w głowie coś po między sadysfakcją, a nienawiścią.
|
|
|
- kiedy stane przed sądem ona zezna, że nic nie zrobiłem. - dlaczego? - bo będziesz we mnie tak zakochana, że zrobisz wszystko, żeby mnie uratować. // 3 metry nad niebiem :*
|
|
|
i był tak zajebiście przystojny i bezczelny. przejrzał mnie na wylot. pobił chłopaka, który był zbyt nachalny, a kiedy tamten typ uciekł i zostałam sama, zaproponował podwiezienie, wsiadłam, on podniósł swoją skórzaną kurtkę, bluzke i pozwolił, abym objęła jego nagi tors. czułam, że moje serce przyśpiesza gwałtownie. mimo to on dalej był skurwysynem, uśmiechał się tylko bezczelnie, tym swoim boskim umiechem i już wiedziałam, że on nie jest dla mnie.
|
|
|
- brzydula. - krzyknął jej prosto w twarz. - dziewczyna sięgnęła po swoją szklankę z koktajlem i wylała na niego. na jego twarzy zarysował się wyraz niedowierzenia, dlatego przerzucił ją na jedno z ramion i wyszedł przed dom, ona próbowała się wyrwać, ale on był silniejszy. skierował się do basenu i wskoczył razem z nią, woda była lodowata, dlatego oan krzycząc wyszła z basenu. - w mokrej sukience wyglądasz o wiele lepiej. - spojrzała na swój strój, widziała zarys ołych piersi dlatego wskoczyła do wody jeszcze raz, aby na nią nie patrzył. on wyszedł, uśmiechnął sie do niej i wrócił do domu gdzie była impreza.
|
|
|
nagle coś się dzieje, coś się zaczyna. wiesz, że coś się zmieni, już się zmieniło. od tej pory nic nie będzie takie samo. już nigdy, wiesz o tym.
|
|
|
nadchodzi chwila w której czujesz, że nie chcesz być jak inni ludzie. nie chcesz być jak ten typek, któremu przywaliłeś, nie chcesz być jak twój ojciec, ani jak twój brat. Ani jak nikt z twojej rodziny. Nie chcesz być taki jak sędzia, który właśnie skazał cie na 2 lata więzienia. Nawet już nie chcesz być tym kim jesteś. Chcesz uciec. Chcesz uciec jak najdalej.
|
|
|
- powiedziałaś mi wtedy, że mnie kochasz prawda? - uniosłam główe i wróciłam do wspomnień. gdzie on leżał na wpół przytomny na ulicy, kiedy ten jebany samochód wjechał właśnie w jego. jak trzymał mnie za rękę, a wiedziałam, że w klubie obok jest jego laska, wiedziałam, że być może już nigdy w życiu nie będę miała okazji mu powiedzieć co czuje. czekałam na karetke a z oczu płynęły mi łzy, szeptałam, że nie może umrzeć, że go kurwa kocham. - tak - odpowiedziałam, - powiedziałam ci, że ciebie kocham. - on podszedł do mnie, objął moją przestraszoną twarz i pocałował. całował długo z pożądaniem. najlepszy moment w moim życiu.
|
|
|
|
Podobno jestem złym, bardzo złym chłopakiem, a mój świat zbudowany jest z dziwek, dragow i całego syfu świata. Ale podobno mam dobre serce, bywam dzentelmenem i dobrze traktuje kobiety. Jestem zbieraniną wszystkiego co najgorsze z dodatkiem lukru na osłode. Więc jeśli patrząc mi prosto w oczy, schowasz dłoń w moją i powiesz, że chcesz roztworze cały świat, który będę szkicował dla Ciebie. Nie będzie wycięty z książek Sparksa, bo żaden ze mnie pisarz. Nie będzie piękny jak obrazy Salvadora Daliego, bo marny ze mnie malarz. Ale dam Ci kolację przy świecach i noce pełne namiętności. Pokaże Ci swoje ulubione miejsca, ale nie będzie to widok cudu świata. Będziemy w weekendy chodzic do kina ale i imprezy, gdzie urwie mi się film i będę chciał się bić. Będę popełniał błędy. Mnóstwo. Będę cię ranił, często. Będziesz płakać, choć nie chcesz. Będziesz miała mnie dość, będziesz chciała odejść, ale pamiętaj jeśli kocham to całym sobą, zdolny pociąć swe serce dla Ciebie.
|
|
|
pierdol wszystko, bo co będzie to bedzie i daj mi nadzieję, zanim kurwa odejdziesz
|
|
|
a ponieważ jest moją przyjaciółką, wiem, że cierpi. wiem, że nie jest już taka jak wcześniej, wiem, że on ją zranił i dlatego tak bardzo go nienawidze. a ona dalej próbuje udawać, że jest wszystko dobrze, że tak naprawdę nic się nie stało, że nie boli. tylko zastanawiam się kogo ona próbuje okłamywać? siebie czy innych? jeżeli siebie to nie powinna. tyle na tym świecie fałszu, że człowiek musi chociażby ze sobą być szczery, jeżeli innych ok, zrozumiem, ale nie mnie. dlatego proszę nie kłam kochanie ;*
|
|
|
|